6 używanych crossoverów 4x4. Jak spisują się po kilku latach?
Crossovery cieszą się sporym zainteresowaniem - już nie tylko jako nowe. Często klienci szukają ich na rynku wtórnym. Używane auta są już dostępne dla szerszej grupy odbiorców, a z racji młodego wieku nie straciły jeszcze na atrakcyjności. Przyjrzyjmy się tym, które można kupić z napędem na cztery koła.
22.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Crossovery segmentu B to - co do zasady - auta raczej miejskie, a napęd na cztery koła w wielu przypadkach okazał się zbędnym dodatkiem. Użytkownicy nie wykorzystywali go. Może być przydatny nie tylko zimą, lecz także w górach - niektóre modele pozwalają nawet wjechać w niezbyt trudny teren.
W tym zestawieniu poznacie 6 aut, które debiutowały w latach 2010-2015, więc wciąż są stosunkowo świeże, ale - z racji wieku - bardziej przystępne cenowo. To, co je łączy, to właśnie obecność napędu na cztery koła. Niebawem przygotuję podobne zestawienie modeli pozbawionych tego rozwiązania.
Fiat 500X (od 2014 r.)
To stosunkowo młoda konstrukcja, opracowana wspólnie z Jeepem, ale w stylu nawiązującym do kultowego Fiata 500. Auto zgrabne i zaskakująco praktyczne. Przestronność wnętrza jest wystarczająca dla czterech dorosłych osób, a bagażnik ma standardową w tej klasie pojemność 350 l. Auto jest nieźle wykonane, z reguły dobrze wyposażone i łatwe w obsłudze.
Jak na crossovera, miło może zaskoczyć wybór wersji napędu (do 2018 r.). Od początku oferowano słabsze i mocne silniki, zarówno benzyniaki, jak i diesle, z manualem i automatem, z napędem na przód i na cztery koła. Najlepiej wypadają mocniejsze konfiguracje od 120 KM, czyli benzyniak 1.4 MultiAir i diesle 1.6 oraz 2.0 MultiJet. Z tej trójki tylko mniejszy diesel nie miał automatu i napędu 4x4.
Polecić można warunkowo benzyniaka 1.6 E-torq (dużo pali, ale to prosta konstrukcja) oraz diesla 1.3 (jest słaby, ale ekonomiczny i trwały).
Po 2018 r. pojawiły się nowe, mniejsze silniki benzynowe turbo z bezpośrednim wtryskiem. Natomiast napęd 4x4 zostawiono tylko dla diesla 2.0. W niektórych silnikach dodano skrzynie dwusprzęgłowe.
Nowe benzyniaki oznaczone jako Firefly i GSE są na chwilę obecną wielką niewiadomą. Przyjemnie dynamiczne, niezbyt ekonomiczne, ale o ich trwałości na razie trudno się wypowiedzieć. W rodzinie pozostał do 2019 r. prosty 1.6 E-torQ, który można polecić. W gamie diesli unowocześniono system oczyszczania spalin, ale to wciąż sprawdzone multijety.
Główne problemy, z jakimi borykają się właściciele fiatów 500x, to szwankująca elektryka (niegroźne komunikaty), zapychające się systemy oczyszczania spalin w dieslach, a przy większych przebiegach szwankujący moduł MultiAir w benzyniaku 1.4. Naprawa jest dość droga (3-4 tys. zł), ale sam silnik z benzyniaków najlepszy. Warto jednak przemyśleć zakup sprawdzonych i bardzo trwałych diesli.
- Ceny: od 45 tys. zł
- Wybór aut używanych: ok. 100 (Otomoto)
Jeep Renegade (od 2014 r.)
Można by tu napisać, że to to samo co Fiat 500X. W aspekcie technicznym owszem, ale Jeep Renegade ma zupełnie inny charakter. Więcej w nim formy niż treści. Ma też zdecydowanie lepsze właściwości terenowe, czego zwieńczeniem jest odmiana Trailhawk.
W sensie praktycznym nie jest tak udany jak Fiat 500X. Jest ciaśniejszy, choć bagażnik ma tę samą pojemność 351 l. Jakość wykonania i materiały są na podobnym poziomie, choć w jeepie jest też specyficzny klimat głębokiej czerni – typowy dla marki. Spodziewać się można dobrego wyposażenia, choć nie w każdej wersji.
Do liftingu w 2018 r. gama jednostek napędowych jest identyczna. Więcej było wersji 4x4, szczególnie względem fiata po liftingu, ale tylko do 2020 r. Od tego momentu rozwiązanie to zarezerwowano dla hybrydy plug-in.
Warto w tym miejscu wspomnieć o odmianie Trailhawk, którą z powodzeniem można nazwać samochodem terenowym co do funkcji (nie budowy). Radzi sobie znakomicie w trudnych warunkach za sprawą zwiększonego prześwitu i skoku zawieszenia, a także sprawnie działającego napędu. Ma też zupełnie inne zderzaki i osłony, więc jest odporny na uszkodzenia. Wyróżnia go też bieg terenowy o krótkim przełożeniu (nie reduktor).
Jeśli chcesz kupić Renegade’a z powodu wyglądu, to zainteresuj się w miarę prostym wariantem 1.6 MultiJet bez napędu na cztery koła. Napęd ten - niestety - bywa dość zawodny, a naprawy są jeszcze kosztowne. Jeśli natomiast masz zamiar jeździć po bezdrożach, to warto poszukać odmiany Trailhawk. Najlepiej niedostępnej u nas, lecz chętnie sprowadzanej z USA z silnikiem benzynowym 2.4. W Europie oferowano tylko diesla, co też jest dobrym wyborem.
- Ceny: od 50 tys. zł (Trailhawk od 60 tys. zł)
- Wybór aut używanych: ok. 150 (Otomoto)
Mini Countryman I (2010-2017)
Mini Countryman to kolejny crossover w tym zestawieniu, który poza napędem na cztery koła oferuje też niecodzienną stylistykę. Auto kojarzone bardziej ze sportową niż terenową jazdą, nie błyszczy pod względem funkcjonalności, choć w gamie marki i tak jest najlepszy.
Jego wnętrze mieści się w standardzie dla segmentu. Pojadą nim cztery osoby, a bagaże zapakują do kufra o objętości 350 l. Można liczyć na ciekawą stylistykę wnętrza, bogate wyposażenie i dobre wykonanie. Kierowca z kolei na świetne właściwości jezdne, a pasażerowie… na kiepski komfort resorowania.
Warto jeszcze wspomnieć o stylowej odmianie Paceman, narysowanej w stylu crossovera coupé. To ta sama konstrukcja, ale ma 3-drzwiowe nadwozie, raczej dla dwóch osób.
Gama silników jest bardzo bogata i co więcej, łączono je także z automatami i napędem na cztery koła. Problem w tym, że jednostki benzynowe 1.6 litra o mocy od 98 do aż 218 KM nie budzą zaufania. To nieudane motory z rodziny Prince, które borykają się z wieloma problemami. Opisałem je w artykule poniżej:
Jeśli zdecydujecie się na benzyniaka, to napęd 4x4 był dostępny od wersji 122-konnej. To odmiana wolnossąca, którą można uznać za bezpieczniejszą od doładowanej, ale średnio pasuje do charakteru samochodu.
Bezpieczniejsze dla użytkownika są diesle pochodzące z BMW. Lepiej do charakteru auta pasuje większa 2-litrówka, ale miewa problemy z rozrządem. Była łączona z napędem na cztery koła. Mniejszy silnik 1.6 może mieć więcej drobnych usterek, lecz jest tańszy w serwisowaniu. Jednak znalezienie konfiguracji 4x4 jest trudne.
Ogólnie auto wymaga opieki właściwego mechanika. Nie jest to samochód, który można kupić za ostatnie pieniądze. Lepiej po zakupie mieć pewien zapas gotówki na porządny serwis.
- Ceny: od 40 tys. zł
- Wybór aut używanych: ok. 90 (Otomoto)
Nissan Juke (2010-2019)
Japoński crossover o nietuzinkowym wyglądzie jest w tym zestawieniu najmniejszym i najmniej praktycznym modelem. Wewnątrz jest ciasno, z tyłu zmieszczą się tylko niskie osoby. Nawet jeśli mają tam siedzieć dzieci w fotelikach, lepiej przymierzyć auto przed zakupem.
Bagażnik jest normalny – 354 l – ale tylko w wersji z napędem na przednią oś. Z napędem na 4 koła tracimy 100 litrów. Zasadniczo auto niczym się nie broni, natomiast może się podobać - choć i to jest kontrowersyjne.
Gama silników jest dość bogata, ale to, co poza standardem, występuje rzadko na rynku wtórnym. Za standard można uznać jednostki benzynowe. Wczesne wolnossące 1.6 o mocy 117 KM oraz późniejsze turbodoładowane 1.2 o mocy 115 KM. Z tych dwóch lepiej wypada pierwszy.
Rzadziej występują diesle 1.5 dCi, a można je polecić. Jeszcze rzadziej trafiają się mocne benzyniaki 1.6 DIG-T generujące 190 KM lub 200 KM w odmianie Nismo (są zastrzeżenia do trwałości napędu rozrządu). W zasadzie Nismo jest jedynym argumentem, by ten model kupić, byle z przednim napędem i manualną skrzynią biegów. Automaty CVT odbierają radość z jazdy, choć świetnie sprawdzą się w mieście.
Generalnie samochód niczym do siebie nie przekonuje, a na koniec jest dość niedopracowany jakościowo, awaryjny, mało trwały. Jedynym plusem jest wybór egzemplarzy na rynku wtórnym - nic poza tym.
- Ceny: od 28 tys. zł
- Wybór aut używanych: ok. 400 (Otomoto)
Zobacz także
Opel Mokka (2012-2020)
Opel Mokka jest autem zupełnie innego typu niż opisane wyżej. Jego stylistyka jest nudna (choć ogólnie linia pozostaje zgrabna), a wnętrze nie wnosi niczego nowego ponad to, co znamy z innych modeli marki. Jednak w tym pozbawionym charakteru crossoverze znajdziemy sporo zalet.
Na przykład dość pojemne jak na ten segment wnętrze i wysoki komfort jazdy. Bagażnik ma standardowe 356 l objętości i warto pamiętać, że nie znajdziecie koła zapasowego w samochodach wyposażonych w fabryczną instalację LPG - a taką klienci kupowali dość chętnie.
Inne walory modelu to gama silników – bez wyjątku dobrych. Podstawowy benzyniak 1.6 o mocy 115 KM jest w sam raz, ale lepiej sprawdzi się mocniejsza jednostka 1.4 Turbo generująca 140 KM. Można ją zasilać gazem, ale pod maską Mokki montowano też wariant z bezpośrednim wtryskiem o mocy 152 KM.
Innym wyborem są diesle - 1.6 i 1.7. Lepiej wypadają starsze 1.7 oferowane do 2014 r. Młodsze 1.6, montowane po zmianie nazwy na Mokka X są wydajniejsze, ale bardziej skomplikowane w obszarze osprzętu. Nadal dobre.
Dużym walorem Mokki jest to, że napęd na cztery koła konfigurowano z benzyniakami 1.4 i dieslami. Działa bardzo sprawnie, ale jest jedno zastrzeżenie. Mokka kompletnie nie nadaje się w teren większy niż drogi utwardzone. Szybko można uszkodzić podwozie i bardzo długi, niski zwis.
Kolejnym plusem są automatyczne przekładnie 6-biegowe – trwałe i niezawodne. Niestety tego samego nie da się powiedzieć o skrzyniach manualnych o 6 przełożeniach. 5-biegowe montowano tylko w benzyniakiach 1.6.
Awaryjność samochodu jest niska, choć zdarzają się kłopoty z elektroniką i osprzętem diesli. Można się spotkać z pęknięciem kolektora dolotowego w benzynowym 1.4 T.
- Ceny: od 38 tys. zł
- Wybór aut używanych: ok. 500 (Otomoto)
Suzuki Vitara (od 2015 r.)
Ostatni z prezentowanych modeli jest dość podobny do Mokki pod względem charakteru, którego mocno mu brakuje. Pomimo nazwy nie nawiązuje do klasycznych terenówek, jakimi byli poprzednicy, jest za to bardzo poprawnie zaprojektowanym autem. W tym zestawieniu najoszczędniejszym i najprzyjemniej jeżdżącym na co dzień.
Miejsca w środku jest dużo, a bagażnik ma pojemność 375 l. Łatwo to wykorzystać, gdyż kufer jest foremny. Wnętrze jest też bardzo praktyczne i proste. Niestety wykonane z wyjątkowo twardych i błyszczących tworzyw, które mogą się nie podobać nawet klientom, którzy widzieli dacie. Cały samochód ma bardzo lekką konstrukcję - nawet drzwi będziecie wielokrotnie zamykać dwa razy.
Gama silników wczesnych aut to pewniaki. Wolnossący 1.6 o mocy 120 KM idealnie pasuje do samochodu, jest technicznie nieskomplikowany i bezawaryjny. Moim zdaniem tej wersji należy szukać. Turbodoładowany 1.4 Booster Jet też na razie jest dobrze oceniany i zdecydowanie bardziej dynamiczny. Ma wtrysk bezpośredni.
Obie jednostki łączono z napędem o nazwie AllGrip. Była też opcja przekładni automatycznej. To samo dotyczy później wprowadzonego benzyniaka 1.0 Booster Jet, a także diesla, który nie występował na wszystkich rynkach i w 2018 r. zniknął z oferty.
Do momentu pojawienia się systemów mild hybrid (lifting w 2019 r.), można mówić o pewnych silnikach. W tym momencie już nie wszystkie wersje mają napęd 4x4 i trudno powiedzieć, co przyniesie miękka hybryda eksploatacyjnie. Na pewno nie spodziewaną oszczędność paliwa i na pewno gorsze osiągi. To te same silniki co wcześniej, ale osłabione, a ogólna niezawodność samochodu wróży dobrze na przyszłość.
- Ceny: od 48 tys. zł
- Wybór aut używanych: ok. 150 (Otomoto)