Potwornie nudne, ale skuteczne. Niezawodne używane samochody bez polotu
Czy nudne samochody mogą mieć zalety? Oczywiście! I nawet warto je kupić, jeśli znakomicie spełniają swoją rolę, a przy tym są niezawodne i tanie w utrzymaniu. Oto kilka takich propozycji.
01.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W każdej klasie można znaleźć auto interesujące, ciekawe, porywające i atrakcyjne, ale też potwornie nudne. Jak się okazuje, modele z tej drugiej kategorii wcale nie są omijane szerokim łukiem, bo cenimy je za skuteczność. W tym, do czego zostały stworzone i jak się sprawują na co dzień, są tak dobre, że ich wygląd i kompletny brak stylu nam nie przeszkadza. Tak jak nie przeszkadzają nikomu kluby zrzeszające fanów tych samochodów.
Poniższe zestawienie samochodów jest oczywiście w pełni subiektywne i traktujcie je z przymrużeniem oka. Jedynie informacje dot. eksploatacji i budowy aut są tu podane w postaci faktów.
Najnudniejsze dobre auto miejskie – Škoda Fabia
Właściwie każda generacja Fabii jest samochodem dla ludu, który ma nim dojechać do pracy i nic więcej. A jednak sprzedawała i wciąż sprzedaje się świetnie, dzięki walorom użytkowym i niskiej cenie.
Pierwsza generacja jest najciaśniejsza, z reguły najbardziej zużyta i najmniej praktyczna. Oczywiście mówimy o hatchbacku, ponieważ kombi i sedan mają przynajmniej duże bagażniki. Ciekawym, choć wciąż nudnym wariantem jest RS z silnikiem 1.9 TDI o mocy 130 KM. Ponadprzeciętna jest też trwałość tego modelu.
Druga generacja (od 2007) może być uznana za optymalną. Samochód jest najpraktyczniejszy, ma dobrą cenę, jeszcze trwałość i prostotę Fabii I, ale nowocześniejsze i dynamiczniejsze silniki. Zachowano też bardzo pojemne nadwozie kombi. Najlepsze motory to benzynowe – przed liftem 1.6 o mocy 105 KM, a po lifcie 1.4 o mocy 86 KM. Diesle są już zbyt nowoczesne, a odmiana RS ryzykowna.
Trzecia generacja Fabii to wciąż samochód nudny, prawie tak praktyczny jak dwójka, ale też nowocześniejszy i nadal dostępny jako kombi. Nic dziwnego, bo jego przeznaczeniem jest zaspokajanie podstawowych potrzeb i nic więcej. Szczerze – wolałbym jednak w podobnej cenie używaną Fabię II. Mniejszy wybór prostych silników sprawia, że auto traci pierwotne cechy, za które było cenione. Po ostatnim liftingu zostały tylko słabe 1.0 MPI oraz bardzo nowoczesne i wciąż trochę ryzykowne TSI.
Najnudniejszy dobry kompakt - Hyundai i30
Pierwsza generacja "koreańskiego golfa" to samochód tak "szary", że trudno na niego zwrócić uwagę. Można go kupić za ok. 10 tys. zł i jest to świetna propozycja, często lepsza od uznanego za nie mniej nudnego kompaktowego volkswagena. Ma bardzo żywotne silniki, zarówno benzynowe jak i jednostki Diesla. Jeśli nadwozie nie jest skorodowane, to może zadowolić osoby potrzebujące taniego kompaktu.
Druga generacja i30, pomimo ciekawie zaprojektowanego nadwozia, w towarzystwie konkurentów wciąż jest szarą myszką. Auto w żaden sposób nie porywa, za to jest dostępne z "pancernymi" silnikami benzynowymi 1.4 i 1.6 oraz równie udanym dieslem 1.6 CRDi. Nawet skromny dieselek 1.4 CRDi jest dobry. Żaden motor nie oferuje więcej niż przeciętnych osiągów, a auto jest po prostu poprawne.
Najnowsza, trzecia generacja Hyundaia i30 (od 2017 r.) to auto jeszcze dość świeże, o którym niewiele można powiedzieć w temacie niezawodności i trwałości. Niby ładne, ale wciąż bez polotu. Za to do bólu poprawne, zaprojektowane dobrze pod każdym względem, a szukanie wad zawsze jest na siłę. Pod maską wreszcie pojawiły się mocniejsze warianty silnikowe (np. 1.4 T-GDI), ale wciąż moc jest znacznie poniżej tego, co oferuje konkurencja. Co ciekawe, sportowa odmiana i30 N jest najbardziej porywającym i wciągającym autem w swojej klasie, ale to już inna historia.
Najnudniejsze dobre auto klasy średniej - Toyota Avensis
Nie ma chyba bardziej nudnego samochodu klasy średniej od Toyoty Avensis, która od początku istnienia do zakończenia produkcji nie oferowała niczego, co mogłoby porwać. Ani wersji samochodu, ani silnikowej. Do tego nijaka nazwa i pozbawione stylu wnętrze. Za to na temat solidności tej konstrukcji nie powinno być dyskusji. Pod warunkiem, że mówimy o silnikach benzynowych.
Pierwszy Avensis pojawił się na rynku pod koniec lat 90. i jest samochodem zaprojektowanym jak dawniej. Pomimo nowoczesnych silników VVT-i oraz D-4D, wciąż pozostaje konstrukcją bardzo trwałą i niezawodną. Auto mogło się podobać zewnętrznie, ale środek to szare połacie plastiku bez polotu. Dziś taką toyotę można kupić za kilka tysięcy złotych i jeździć nią przez lata.
Druga generacja to już auto wyraźnie nowocześniejsze, wyglądające przyjemniej, ale na tle konkurentów wciąż ponadprzeciętnie nijakie. Przestronne, wygodne i niezawodne, więc ma wszystko, czego trzeba. No prawie wszystko, bo dobrego, pewnego diesla Avensis nie dostał, za to jednostki benzynowe nie pozostawiają wiele do życzenia. Wolnossące i długowieczne – w przeciwieństwie do wielu konkurentów.
Trzeci Avensis okazał się równie "porywający" jak drugi, a lifting trójki stał się gwoździem do trumny. Auto spełnia wszystkie oczekiwania, sprzedawało się dobrze, a Polacy je uwielbiali – za niezawodność i wolnossące silniki benzynowe. Jednak emocji w tym modelu brakowało do samego końca. Nic bardziej nudnego w tej klasie nie przychodzi do głowy, choć powstał jeszcze Avensis Verso.
Najnudniejszy dobry crossover - Suzuki SX4
Model ten zadebiutował w 2006 r. i pomimo całkiem atrakcyjnego wyglądu, nie podbił serc osób, którym zależy na stylu. Takie wybierały m.in. Nissana Juke’a czy praktycznego Qashqaia. Suzuki SX4 trafiał głównie w gusta osób starszych.
Pod żadnym względem się nie wyróżnia, ale to solidny, niezawodny japończyk, który dzięki napędowi na 4 koła poradzi sobie z większością terenowych wyzwań. To jednak typowy mieszczuch na lata.
Warto pamiętać, że szukając Suzuki SX4, można też zajrzeć do zakładki "Fiat" na serwisach ogłoszeniowych i poszukać bliźniaczego Sedici. Ten częściej występuje z napędem 4x4 i tylko z lepszymi silnikami Diesla – 1.9 i 2.0. To konstrukcje Fiata, bardziej dopracowane od francuskiego 1.6.
Druga generacja Suzuki SX4 z dopiskiem S-cross to już zupełnie inne auto, które z pierwszym nie ma nic wspólnego, poza nazwą. Właściwie ma jeszcze jedno – jest tak samo nijaki. A jednocześnie bardzo niezawodny, zwłaszcza z topornym, ale niezłym silnikiem benzynowym 1.6 o mocy 120 KM lub nowocześniejszym, doładowanym 1.4 BoosterJet o mocy 140 KM.
Auto, podobnie jak poprzednik, może mieć napęd na 4 koła i jest konkurentem Nissana Qashqaia, od którego wcale nie jest gorszy użytkowo. Mechanicy chwalą ten model za niską awaryjność, a japońskie silniki robią lepsze wrażenie niż francuskie od konkurenta.
Najbardziej nijaki SUV – Renault Koleos
Jest coś w Renault Koleosie, co sprawia, że auto kompletnie nie może się przebić. Ale użytkownicy chwalą model i wcale nie jest propozycją, którą z góry trzeba odrzucić. Powstały 2 generacje, a wciąż wiele osób nie wie nawet o jego istnieniu.
Pierwszy Koleos pojawił się na rynku w 2008 r. jako odmiana Nissana X-Traila. Ma dokładnie tę samą technikę, lecz został zbudowany przez Samsunga. I chyba dlatego niezbyt przypadł do gustu europejskim klientom. Jest trochę mniej praktyczny od bliźniaczego modelu Nissana, ale równie, a może nawet bardziej niezawodny.
To jeden z najbardziej udanych samochodów tej klasy pod względem mechanicznym. Ma jednostkę benzynową 2.5 l o mocy 170 KM oraz diesla 2.0 dCi w wersji 150 i 170 KM. Wszystkie silniki są bardzo udane. Jest też napęd na 4 koła. Dobry dostęp do części mechanicznych zamyka temat serwisowania. Natomiast stosunkowo dobre ceny rynkowe i świetne wyposażenie zamyka temat zakupu. Jeśli sylwetka Koleosa nie kłuje cię w oczy, to warto.
Druga generacja modelu pojawiła się w 2017 r., po 3 latach przerwy. I znów jest to samochód konstrukcyjnie oparty na technice Nissana X-Traila. Wskoczył do wyższej klasy, a konkretnie to segmentu średnich SUV-ów, gdzie konkuruje m.in. ze Škodą Kodiaq czy Kią Sorento.
Choć ma atrakcyjny wygląd, przestronne i wygodne wnętrze oraz dobre jednostki napędowe (tylko diesle), to wciąż znika w tłumie i łatwo o nim zapomnieć. Na razie trudno powiedzieć coś na temat niezawodności i trwałości, ale to świetna propozycja w tej klasie.
Najnudniejsze dobre auto… świata - Toyota (Corolla) Verso
Oczywiście piszę to półserio, ale odkąd powstała pierwsza generacja Toyoty Corolli Verso, świat zrozumiał, czym jest nijakość w najwyższej formie. Model z lat 2001-2004 jest ponadto brzydki i ma zaburzone proporcje. Ale za to jest ponadprzeciętnie trwały. Nawet w wersji wysokoprężnej 2.0 D4D. Ustępuje francuskim minivanom pod każdym względem, poza niezawodnością, bo w tej kategorii ich miażdży.
Druga generacja modelu produkowana w Turcji, nie miała już dobrych diesli, za to udane benzyniaki. Wygląda trochę lepiej i ma bardziej funkcjonalne wnętrze, choć nadal przegrywa z francuzami. Auto oferowano tylko na rynku europejskim. Spełnia swoją rolę znakomicie – ma pomieścić większą rodzinę i tanio zawieźć ją w dowolne miejsce. Nic poza tym. Tym bardziej, że silniki benzynowe mają najwyżej przeciętne osiągi i spalanie.
Trzecia generacja modelu utraciła "corollę" z nazwy, ale zachowała ducha. Toyota Verso to wciąż samochód absolutnie bezkompromisowy, czyli oferujący wyłącznie niezawodność typową dla Toyoty oraz jeden naprawdę udany silnik benzynowy - 1.8 VVT-i o mocy 147 KM. Resztę lepiej sobie darować, choć motor 1.6 nie jest zły, tylko wolny. Diesle są dość drogie w serwisie i niezbyt udane.
Toyota Verso w 2013 r. została poddana liftingowi, po którym zaczęła wyglądać... jakoś. Nie mniej jednak została w 2018 r. wycofana ze sprzedaży. Kompletnie nie pasuje do dzisiejszego wizerunku marki, choć nie to było powodem jej pożegnania.