Pierwszy kontakt z nową Toyotą RAV4: więcej jazdy na prądzie, charakteru Land Cruisera i udziału na polskim rynku
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć szósta generacja popularnego SUV-a Toyoty dotrze do Polski dopiero na początku przyszłego roku, to już teraz wiemy, jak wygląda - i, w szerszym kontekście, jak wygląda przyszłość marki, będącej od kilku lat zdecydowanym liderem naszego rynku.
Toyota utrzymuje po pierwszym kwartale 2024 r. pierwszą pozycję na polskim rynku motoryzacyjnym, sprzedając już kolejny rok mniej więcej tyle samochodów, ile drugi Volkswagen i trzecia Skoda razem wzięte. Co więcej, podobne tendencje da się już zdecydowanie zauważyć w całej Europie, gdzie sumarycznie Toyota niepostrzeżenie przebiła się już na drugie miejsce w sprzedaży, ustępując jedynie koncernowi Volkswagena.
Można snuć różne domysły, czemu się tak dzieje, ale najprościej będzie znaleźć te przyczyny po prostu w bardzo rozbudowanej gamie modelowej. Od kilku lat Toyota ewidentnie stawia w naszej części świata na SUV-y, które odpowiadają już za połowę całkowitej sprzedaży modeli z DMC do 3,5 tony (wliczając dostawcze). Docelowo japoński producent będzie miał u nas takich aut aż 11!
Pomimo sukcesów takich modeli jak C-HR czy Corolla Cross, RAV4 niezmiennie ma kluczowe znaczenie dla Toyoty, jako że to od niej zaczęła się ekspansja tej marki w segmencie modeli ze zwiększonym prześwitem. Od debiutu tej nazwy w 31 lat temu pojawiła się ona na klapach bagażników ponad 15 milionów aut, z czego 2,5 miliona trafiło do Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powyższa informacja wskazuje, że nasz kontynent nie jest najważniejszym odbiorcą RAV4 (około połowy całkowitej sprzedaży idzie do USA), ale akurat w Polsce idzie jej naprawdę dobrze. Rok 2024 zakończyła z wynikiem 10 390 sztuk, czyli sporo za (mniejszymi i tańszymi) Kią Sportage i Hyundaiem Tucsonem (odpowiednio 14 i 13 tys. sprzedanych aut), za to sporo przed Volkswagenem Tiguanem (6730 rejestracji) i Skodą Kodiaq (6058).
Nowa generacja na nową rzeczywistość
Konkurent Toyoty też nie jest do końca wielkości wymienionych SUV-ów z Grupy VW i jego nowa odsłona jeszcze tylko skomplikuje takie zestawienia, ponieważ będzie ona nieznacznie większa od poprzedniej (swoją drogą: zobaczcie jak bardzo się rozrosła w porównaniu do RAV4 pierwszej, trzydrzwiowej generacji, czy choćby jeszcze tej sprzed kilkunastu lat).
Producent nie podał jeszcze dokładnych wymiarów tej konstrukcji, ale widać ewidentnie, że to duży, większy od poprzednika SUV, który ma wystarczyć na potrzeby aktywnych rodzin z więcej niż jednym dzieckiem. Bagażnik ma wedle moich szacunków podobną pojemność jak do tej pory, czyli 520 - 580 litrów (szkoda, że nie ma nowych rozwiązań zwiększających jego funkcjonalność, a oparcie kanapy po złożeniu nadal nie tworzy równej podłogi).
Po zajęciu miejsca na tylnej kanapie za fotelem kierowcy ustawionym pode mnie miałem jeszcze spory zapas miejsca tak na nogi, jak i na głowę. Przez cały czas nie ma ma tu jednak opcji dokupienia trzeciego rzędu siedzeń.
Wedle producenta nowa generacja RAV4 nie będzie wypełniała miejsca Highlandera, który w zeszłym roku został niepostrzeżenie wycofany z Europy. Tego dużego SUV-a z silnikiem z V6 można kupić w innych częściach świata, ale mieszkańcom postępowej Unii został elektryczny crossover o romantycznej nazwie bZ4X Touring.
Odkładając drwiny na bok muszę przyznać, że równolegle do oględzin RAV4 miałem okazję zapoznać się również z tym nowym największym elektrycznym crossoverem Toyoty i zrobił on na mnie zupełnie obiecujące wrażenie. Powinienem też zauważyć, że od zeszłego roku na naszym rynku dostępna jest również bardzo dobrze przyjęta i widywana już na drogach całkowicie nowa odsłona Land Cruisera.
W środku: bardziej… amerykańsko
Nowa RAV4 pozostanie hybrydowym SUV-em z bonusem kilku trybów jazdy na nawierzchnie o gorszej przyczepności i nie stanie się pełnowymiarową terenówką z dieslem. Mimo to stara się zbliżyć do Land Cruisera w stylistyce. Na zewnątrz i w środku znajdziemy więc dużo prostych, poziomych linii, dodających masywności i offroadowego klimatu.
Podobne zabiegi można już dostrzec we wspominanej bZ4X Touring, której projekt różni się od obecnego od dwóch lat na polskim rynku bZ4X, a także w następnych crossoverach Toyoty, które producent oficjalnie zaprezentuje w nadchodzących miesiącach.
Pośród tych prostokątnych kształtów znalazło się również miejsce na dużo większy niż dotychczas ekran centralny o przekątnej 12,9 cala. Jego wyeksponowana pozycja i mniejsza liczba fizycznych przycisków na desce rozdzielczej wskazują kolejny ważny, nowy trend Toyoty: zdecydowane zorientowane na cyfryzację.
O ile przez wiele lat japoński koncern z rezerwą podchodził do dotykowych wyświetlaczy i wynalazków pokroju Apple CarPlaya, to teraz idzie na całość i prezentuje całkowicie nowy system Arene. To w rzeczywistości coś dużo więcej niż zmieniony interfejs multimediów: to cały cyfrowy kręgosłup auta, który z pomocą wielokrotnie zwiększonej mocy obliczeniowej otwiera przed nowymi modelami tej marki nowe możliwości w zakresie funkcji wspomagania kierowcy w prowadzeniu czy też zdalnych aktualizacji.
Dzięki temu system ten będzie się rozwijał i zyskiwał nowe funkcje wraz z biegiem lat. Toyota tym samym dołącza do obecnie najsilniejszego trendu w przemyśle motoryzacyjnym wytyczonego lata temu przez Teslę.
Ponieważ podczas statycznej prezentacji modelu w zamkniętym studiu nie miałem możliwości poznać jeszcze tych wszystkich fantastycznych możliwości Arene, do których będzie należało m.in. pokazywanie opinii miejsc z Google’a w pokładowej nawigacji i uczenie się tras pokonywanych przez kierowcę dla jak najwydajniejszego zarządzenia zużyciem paliwa i prądu, uwagę skupiłem na materiałach, z których wykonano kabinę nowej RAV4.
Te są… powiedziałbym, że takie jak u poprzednika. Oznacza to, że bliżej im rzeczywiście do terenówki niż do SUV-a premium. Jestem sobie wyobrazić, że ma to sens dla użytkowników, którym RAV4 będzie służył na przykład do wyjazdów na narty, rowery górskie albo na konie, ponieważ takie wnętrze będzie łatwiej utrzymać w czystości, a i duże przyciski i pokrętła obsłuży się nawet w rękawicach. W rzeczywistości chodzi jednak po prostu o to, że twórcy dali tutaj priorytet rynkowi amerykańskiemu i dopasowali się do tamtejszych standardów jakości wykonania.
Napędy za to bardziej europejskie
Ze slajdów prezentacji produktowej Toyoty mogłem dowiedzieć się, że decydenci tej marki traktują Polskę jako rynek Europy Zachodniej, co oznacza, że do wyboru będziemy mieć wyłącznie hybrydy: dość mocno zelektryfikowaną i bardzo mocno zelektryfikowaną.
Ta pierwsza to dobrze już znana klasyczna hybryda (przez polskiego dystrybutora trochę niepoprawnie nazywana "samoładującą się"), która w przeważającej mierze opiera swoją pracę o 2,5-litrowy silnik czterocylindrowy. Podobnie jak wcześniej będzie występowała w wariantach z napędem na przód lub na cztery koła w systemie AWD-i, które będą delikatnie różniły się poziomem mocy.
Nie znamy jeszcze dokładnych osiągów poza samą mocą, która… na papierze wyraźnie spadła: zamiast 218 lub 222 KM dostajemy 183 lub 191 KM. Trochę to niefortunne, bo ubytek ten wynika z dostosowania napędu do nowych norm emisji spalin i zmienionego przebiegu krzywych wykresu mocy poszczególnych silników w systemie, z których wynika moc maksymalna.
Mimo że te liczby wskazują inaczej, nowa RAV4 z tym napędem będzie wedle producenta szybsza od poprzednika. Wyniki przyspieszenia innych modeli koncernu Toyoty, które przeszły podobny zabieg, potwierdzają tę teorię.
Większe zmiany zaszły w drugiej opcji napędowej, czyli plug-inie. O ile w przypadku bieżącej generacji RAV4 tę najdroższą opcję wybiera mniej niż 10 proc. klientów, udział plug-inów również na polskim rynku sukcesywnie rośnie i w tym przypadku także będzie miał coraz większe znaczenie.
Rozwiązanie to jest obecnie faworyzowane przez unijnych prawodawców, którzy widzą w nim doraźne zastępstwo dla nadal chłodno przyjmowanych elektryków. Wymuszają przy tym na producentach (poprzez nowy sposób liczenia emisji CO2 dla poszczególnych modeli) stosowanie w debiutujących plug-inach rozwiązań daleko zwiększających udział jazdy na prądzie.
Z tego też powodu Toyota zwiększyła schowany pod podłogą akumulator o praktycznie 1/4, do 22,7 kWh brutto, co ma w praktyce wystarczyć do pokonywania do 100 km bez uruchomienia silnika spalinowemu.
…a potem, dzięki zastosowaniu złącza umożliwiającego ładowanie z mocą 50 kW, uzupełnić akumulator do 80 proc. w 30 minut. Co jednak by było bezsensowne choćby w obliczu obecnych cen paliw i energii na szybkich ładowarkach.
Przynajmniej topowa odmiana pozostanie równie nadspodziewanie szybka jak do tej pory: z mocą 304 KM doskakuje do pierwszych 100 km/h w zaledwie 5,8 s. Teraz te sportowe pretensje RAV4 będzie można wzmocnić poprzez dokupienie pakietu GR Sport.
Nie ograniczy się on tylko do wstawek w stylu rajdowego GR Yarisa, ale też wprowadzi autentycznie poprawiające dynamikę prowadzenia zmiany mechaniczne, między innymi sztywniejsze zawieszenie, dodatkowe wzmocnienia i łopatki skrzyni biegów za kierownicą (choć sterować będą one nadal pracą bezstopniowego automatu).
Lata inwestowania w 24h Le Mans, WRC i Rajd Dakar muszą się w końcu zacząć zwracać, bo Toyota planuje szerszą ekspansję wersji GR Sport do kolejnych modeli w gamie. Jak to się przełoży realnie na ich prowadzenie dowiemy się jednak dopiero za kilka miesięcy. Nowe RAV4 pojawi się w polskich salonach dopiero w lutym 2026 r.
Czas oczekiwania zostanie wypełniony kampanią przedsprzedażową zaplanowana na ostatni kwartał tego roku i start produkcji przed końcem 2025 r. Bliżej tego terminu powinniśmy też poznać ceny. Jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć: jeśli na świecie nie wydarzy się nic niespodziewanego, to mają one zanotować tylko minimalny wzrost wobec obecnego poziomu (176 - 220 tys. zł). Już teraz można się jednak spodziewać, że ósma generacja RAV4 będzie kolejnym modelem, dzięki któremu znaczenie Toyoty na polskim rynku będzie tylko rosło.