Używane limuzyny z największymi bagażnikami. Do których zapakujesz najwięcej?
"Auto ma być tanie, wyglądać jak limuzyna i mieć duży bagażnik" – stwierdził mój znajomy. To dało mi do myślenia, więc postanowiłem sprawdzić, co można dostać na rynku wtórnym, by robić wrażenie, ale i pomieścić bagaże na większe wakacje. Budżet to "standardowe" 30 tys. zł.
15.09.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdecydowałem się na taką kwotę, bo tyle – mniej więcej – wydajemy zazwyczaj na samochód używany. Co więcej, otwiera nam to dostęp do naprawdę interesujących, a nawet niecodziennych propozycji (choć np. niektóre lexusy odpadają z automatu ze względu na pojemność kufra mniejszą niż 500 l). Wybrałem auta przypominające klasyczne sedany, więc przymknąłem oko na liftbacki, które całkiem nieźle się maskują. Trzeba też pamiętać, że w przypadku auta używanego trzeba liczyć się z tzw. pakietem startowym, czyli wymianą podstawowych elementów eksploatacyjnych. Skoro już wiemy, czego szukamy (wygląd limuzyny, duży bagażnik, cena ok. 30 tys. zł), trzeba tylko rozejrzeć się po serwisach ogłoszeniowych.
BMW E60 – bagażnik o pojemności 520 l
Szczerze mówiąc, nie mogłem uwierzyć w wielkość rynku używanych serii 5 z tej generacji. Najdroższe egzemplarze wyceniono na ok. 60 tys. zł, ale i tych o połowę tańszych nie brakuje. Jak zwykle w przypadku pojazdu klasy premium - trzeba być gotowym na wydatki (i nie ma to nic wspólnego z żartobliwym rozwinięciem skrótu BMW). Zdecydowana większość rynku to diesle, które są wyjątkowo intensywnie eksploatowane zanim przyjadą do Polski. Trzeba pamiętać, że jeżeli auto w salonie kosztowało 300 tys. zł, a teraz kupisz je za 30 tys. zł, to koszty eksploatacji są adekwatne bardziej do tej pierwszej kwoty. Najlepiej nie kierować się emocjami, a po prostu szukać egzemplarza z udokumentowanym przebiegiem i serwisem. Będzie trudno, ale cierpliwość popłaca.
Hyundai i40 - bagażnik o pojemności 525 l
Przechodzimy do koreańskiej propozycji, która swego czasu była całkiem popularna, lecz mimo tego pożegnała się z rynkiem. 525 l pojemności bagażnika jest sensowną wartością, choć, jak zauważa Marcin Łobodziński w poradniku na Autokulcie, nie jest to najbardziej praktyczne auto na rynku – o wiele lepiej zdecydować się na wersję kombi. Diesel 1.7 specjalną kulturą pracy ani dynamiką nie grzeszy, lecz jego osprzęt (układ wtryskowy, doładowanie) cechują się ponadprzeciętną trwałością. Trzeba jednak uważać na auta poflotowe, z niezbyt bogatym wyposażeniem. Tych na rynku wtórnym nie brakuje.
Mercedes Klasy E W211 – bagażnik o pojemności 540 l
Tak, w tej kwocie można już myśleć o Mercedesie Klasy E, ale trzeba liczyć się z tym, że koszty serwisowania mogą być spore, zwłaszcza w starszych egzemplarzach. Te sprzed 2006 roku mogą mieć problem z pompą hamulcową, z ostrożnością należy też podchodzić do aut z pneumatycznym zawieszeniem Airmatic.
Użytkownicy zwracają uwagę na bolączki elektryczne. Pod względem jednostek napędowych najłatwiej trafić na diesle i to one są optymalnym wyborem – zwłaszcza te słabsze, które nie zaskoczą mechaników. Niemniej trudno o coś bardziej wpisującego się w trend limuzyny...
Audi A6 C6 - bagażnik o pojemności 546 l
... chyba że zwrócimy uwagę na Audi A6 (generacja C6). Niektóre źródła stwierdzają, że bagażnik jest jeszcze większy i ma 555 l. Nie zmienia to faktu, że audi oferuje największą przestrzeń wśród konkurencji. Oczywiście w podanej kwocie mówimy ponownie o egzemplarzach z początku produkcji. Jak to w przypadku aut premium (i modeli importowanych na potęgę), samochód z dyskusyjną przeszłością będzie jeżdżącą (albo i nie) skarbonką.
Trafiają się pojazdy z manualną klimatyzacją czy malutkim ekranem centralnym. Z pewnością kusić może 3-litrowy diesel V6, lecz trzeba pamiętać, że sam rozrząd w tej jednostce składa się z 4 łańcuchów, a kwoty rzędu 10 tys. zł za jego wymianę nie są niczym zaskakującym. Oferta interesująca, ale nie ma co ukrywać – ryzykowna.
Ford Mondeo – bagażnik o pojemności 540 l (liftback)/550 l (sedan)
W przypadku forda to liftback jest popularniejszy od wersji sedan, jednak na pierwszy rzut oka trudno je rozróżnić (liftback ma wycieraczkę tylnej szyby). Sprytnie zamaskowana podnoszona tylna klapa sprawia, że można uznać tę wersję za limuzynę. Mondeo szybko tracą na wartości, co dla osób szukających pojemnego, sprawdzonego auta to dobra wiadomość. Dwulitrowe jednostki diesla zostały "pożyczone" od Francuzów i to… kolejne dobre informacje. Trzeba tylko uważać na egzemplarze poflotowe, które nie miały najłatwiejszego życia.
Volkswagen Passat B6– bagażnik o pojemności 565 l
W przypadku Passata B6 rynek zalany jest autami z nadwoziem kombi i jednostkami diesla. Generacja B6 odeszła od koncepcji poprzednika, który uznawany jest za niezniszczalny. Choć uproszczono budowę przedniego zawieszenia, cała reszta stała się jeszcze bardziej zaawansowana i przez to problematyczna. "Padały" pompy oleju, sprężarki, pękały głowice. Kompromisem jest 2.0 TDI CR (Common Rail). Choć Passat nie był ideałem pod względem bezawaryjności, tak polscy mechanicy zjedli na nim zęby, więc żadna usterka nie stanowi dla nich większego problemu.
Škoda Superb II – bagażnik o pojemności 565 l
Superb nie jest "pełnoprawnym" sedanem, to liftback, którego klapę można otwierać na dwa sposoby – tradycyjnie, do góry z szybą, bądź samą pokrywę kufra. Oczywiście po kilku latach system rozłączania tych elementów daje o sobie znać. Za dyskusyjną niektórzy uważają też stylistykę, proporcje bowiem są nieco zaburzone. Nie zmienia to faktu, że dobrze wyspecyfikowana Škoda Superb robi wrażenie i rozpieszcza komfortem. Kierowcy doceniają też dodatki z rodziny "Simply Clever", czyli praktyczne uchwyty, paski czy siatki. Zaufać można dwulitrowym silnikom, z rezerwą trzeba podchodzić do jednostek 1.8 i 1.4. Więcej pisał o tym Marcin Łobodziński: