Samochody używane: duże silniki i duża moc, a nieduża cena. Co kupić, a czego lepiej unikać?
Kto nigdy nie jeździł samochodem z dużym lub mocnym silnikiem, ten powinien spróbować choć raz. Choć na kilka miesięcy stać się właścicielem takiego pojazdu. To wciąga i jeśli tylko będzie cię stać na utrzymanie, prawdopodobnie już przy dużych silnikach zostaniesz na zawsze. Używane auto możesz mieć już za kilkanaście tysięcy złotych, ale zakup niektórych to zły pomysł.
31.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przejrzałem rynek w poszukiwaniu najtańszych ofert na start. Posiadaczem auta z silnikiem o pojemności minimum 5,0 l można się stać, mając już kwotę ok. 15 tys. zł. W kategorii tych naprawdę najtańszych królują trzy marki: Mercedes-Benz, Volkswagen i Jeep.
Nowoczesne, mocne i tanie
Niemieckie limuzyny i SUV-y z przełomu wieków miały pod maską ok. 5-litrowe motory i większe, dlatego łatwo takie auta znaleźć za nieduże pieniądze. Różnica pomiędzy mercedesami a volkswagenami to wiek. Z reguły starsze mercedesy są w cenie podobnej do nowszych volkswagenów.
W tym przedziale cenowym króluje niezmiennie Mercedes S500 (W220) z lat 1998-2005 lub jego 2-drzwiowy odpowiednik CL500. Pod maską pracuje niezawodna jednostka M113 o pojemności 5,0 l i mocy 306 KM.
Całkiem niezłe, bezawaryjne źródło napędu, tańsze w eksploatacji i naprawach niż V12 z modelu S600/CL600. Czy warto takie auto kupić? Na pewno jest to bezpieczniejszy wybór niż nowsze o kilka lat volkswageny. Ceny? Nawet od 10 tys. zł w górę.
Na początku XXI wieku Volkswagen eksperymentował z samochodami luksusowymi napędzanymi silnikiem 5.0 TDI w konfiguracji V10. Dla ścisłości motor nie ma 5 litrów pojemności, lecz dokładnie 4921 cm³. Jest to jednostka rewelacyjna pod względem samej jazdy. 313 KM i 750 Nm to wartości znacznie przewyższające potrzeby średniej wielkości SUV-a Touarega (2002-2010) i sporej limuzyny Phaetona (2001-2016).
Niestety ten wspaniały silnik przerasta możliwości finansowe części kolejnych właścicieli aut. Choć mniejszy 3.0 TDI ma już system Common Rail, to motor V10 pracuje na pompowtryskiwaczach, ponieważ stanowi połączenie dwóch silników 2.5 TDI R5. Normalnie jest to zaleta, bo np. regeneracja jednego pompowtryskiwacza to koszt ok. 500-600 zł. Niewiele, ale kiedy mówimy o 10, to już mowa o wydatku 5000-6000 zł za komplet.
Do tego dodajmy skomplikowany rozrząd, dwie turbosprężarki czy skrzynię biegów, która pracuje na granicy wytrzymałości i mamy prawdziwą "bombę z opóźnionym zapłonem". Nawet jeśli uda się kupić sprawne auto, nigdy nie wiadomo, czy takie uda się odsprzedać.
Najtańsze sensowne V8 na rynku
Alternatywą dla niemieckich samochodów luksusowych może być Jeep Grand Cherokee ZJ (1992-1998) z potężnym silnikiem Magnum V8 o pojemności 5,2 lub 5,9 l. Różnica pomiędzy silnikami jest symboliczna – pojemność, moc i wentylator chłodnicy. Pod względem eksploatacyjnym nie ma to znaczenia. Jedyne, co się liczy, to bulgot silnika V8, który w wydaniu 5,9 napędzał najszybszego SUV-a świata z roku 1998.
Za 15 tys. zł nie kupicie auta w rewelacyjnym stanie, ale w całkiem niezłym, bo ceny tego modelu znacząco spadły w ostatnich latach. Problemem jest niestety spalanie, które przekracza 20 l/100 km, kiedy korzysta się z osiągów. Natomiast założenie LPG to rezygnacja z niemal połowy bagażnika. O serwis i części nie trzeba się martwić, a wszelkie naprawy będą stosunkowo tanie. Jeśli auto nie było katowane w terenie, posłuży jeszcze długie lata – pomimo wieku.
Zobacz także
Rzadziej spotykane auta i te niepolecane
Za 15 tys. zł trudno będzie kupić coś innego. Na pewno warto skusić się na SUV-y i ewentualnie pickupy marek Chevrolet i GMC. Choć będą wymagały dopieszczenia, to są oparte na prostych i sprawdzonych rozwiązaniach technicznych.
Raczej odradzam zakup cadillaców czy to starszych, które są raczej do renowacji niż jeżdżenia czy też młodszych Seville STS (1992-2004) z silnikami Northstar. Jest to silnik problematyczny, mało kto chce go naprawiać, a przez przedni napęd nie daje zbyt dużej frajdy.
Oferty w przedziale 20-30 tys. zł
Za nieco ponad 20 tys. zł można już znaleźć więcej interesujących samochodów. Wśród nich współczesnego i w miarę nowoczesnego Chryslera 300C z silnikiem 5.7 HEMI (2004-2010). Jednostka o mocy 340 KM jest znana specjalistom od samochodów amerykańskich i o serwis martwić się nie trzeba. Samochód nie jest nadmiernie skomplikowany, trochę łączy go z Mercedesem Klasy E (W210), a jeśli coś się psuje, to albo drobiazgi, albo elementy eksploatacyjne. To jeden z modeli, nad którymi warto się zastanowić na poważnie.
Kolejna z niezłych propozycji to Chevrolet Corvette C4 (1983-1990) napędzany jednostką 5,7 litra o mocy od ok. 200 do 300 KM. Samochody występujące w tym przedziale cenowym są w stanie od kiepskiego do niezłego, zwykle jeżdżące, do mniejszych czy większych poprawek. Ważne, by odpowiednio pracował silnik i skrzynia biegów oraz zawieszenie, wszak to sportowe auto. Serwis i części są tu mniejszym problemem niż na przykład zaniedbania w układzie napędowym. Podobny motor pracuje pod maską Camaro produkowanego od 1993 r.
Użytkownicy i mechanicy samochodów amerykańskich nie chwalą natomiast modeli Forda (również Lincolna). Silniki mają wady konstrukcyjne, problemy ze smarowaniem i chłodzeniem. Nic więc dziwnego, że SUV-y i pickupy tej marki są wyraźnie tańsze od chevroletów czy dodge’ów.
Za cenę do 30 tys. zł można już znaleźć zadbane auto niemieckie, w tym nawet BMW 750i (E38) z lat 1994-2001. Przez wielu model uznawany za najładniejszy z tej serii, a 750i to już jednostka V12 o pojemności 5,4 l i mocy 326 KM. Jest to zakup w miarę bezpieczny, ponieważ silnik nie ma skomplikowanych rozwiązań technicznych. To bodaj najlepsza propozycja V12 w tym przedziale cenowym.
Mając omawianą kwotę, znajdziemy także ładniejsze egzemplarze Mercedesa Klasy S500 czy CL500, a nawet Klasę E500 (W211). To propozycja dla tych, którym zależy na dużym silniku, ale nie ogromnym samochodzie. Jeśli w drugą stronę, to dostępne są także Mercedesy Klasy S (W140). "Gangsterski" klasyk ma tę zaletę, że nie brakuje do niego części, a budowa samochodu jest prosta. Radziłbym jednak unikać modelu S600 z jednostką V12. Za takie pieniądze można też kupić starszy model W126 z dobrym motorem V8.
Nie warto interesować się jaguarami. Nawet jeśli są w dobrym stanie. To samochody, których serwis jest w Polsce największą bolączką – trudny dostęp do części i mechników znających się na rzeczy.
Z kolei jedną z lepszych propozycji jest Chevrolet Tahoe/Suburban (także jako Cadillac Escalade czy GMC Yukon). Auta ogromne – Suburban to większe Tahoe – ale bardzo praktyczne i trwałe. Ich ponadprzeciętna wytrzymałość nie jest przereklamowana. Świadczy o tym fakt, że służyły m.in. we wszelkiej maści służbach specjalnych USA. Suburbana można z powodzeniem dostosować do spania i może po części zastąpić kampervana.
Niestety tu zużycie paliwa silnika 5,7 l liczone jest w dziesiątkach litrów na 100 km. Jeśli jest to druga generacja modelu (2000-2006) to silniki serii Vortec (5,3 litra) są nieco oszczędniejsze. Jeśli jednak nie jest wam potrzebny tak duży samochód, to za 25-30 tys. zł znajdziecie już zadbanego, ładnego Jeepa Grand Cherokee ZJ. Uwaga! To lepszy model V8 niż jego następca WJ.
Coś z naprawdę dużą mocą, czyli od 400 KM w górę
Za nieduże pieniądze łatwo kupić auto z dużym silnikiem, ale moc to już zupełnie inna sprawa. Jeśli dolną granicę wyznacza liczba 300 KM, to nie ma problemu. Nawet przygotowałem zestawienie takich samochodów.
A co jeśli podniesiemy poprzeczkę do 400 KM? Wtedy niezależnie od klasy i wielkości auta otrzymujemy świetne osiągi. Niestety poniżej 20 tys. zł nie ma czego szukać. Nawet w przedziale 20-30 tys. zł są z reguły same "miny". Choćby takie jak Jaguar S-Type R, którego doładowany kompresorem silnik 4.2 V8 jest często opisywany jako 400 KM, a naprawdę ma 396 KM. Świetne auto, ale tylko dla bardzo świadomego klienta. Jeśli chcecie się przez chwilę pobawić dużą mocą, to nie jest najlepszy wybór. Trudno sprzedać takie auto.
Moc 400+ znajdziemy natomiast w opisywanych wczesniej limuzynach – Mercedesie Klasy S i VW Phaetonie. W mercedesie może to być odmiana V8 modelu S55 AMG - po 2002 r. silnik 5,4 l rozwija 500 KM - lub S600 z jednostką V12 o pojemności 5,5 l i mocy 500 KM. Bezpieczniejszym wyborem wbrew pozorom jest S55 AMG, gdyż jest to bardzo wytrzymały motor M113. Zarówno młodsze jak i starsze mercedesy V12 (np. W140) to samochody dla kolekcjonerów i osób, którym nie żal wydać kilkanaście tys. zł na sam silnik.
Również VW Phaeton 6.0 W12 nie jest dobrą propozycją. Wcale nie jest bezpieczniejszy od V10 TDI, choć bywa uważany za znacznie mniej awaryjnego. Niestety, o ile silnik TDI to dwie połączone ze sobą jednostki 2.5 TDI, więc wiele części jest łatwo dostępnych i dość tanich, o tyle W12 to dwie złączone ze sobą jednostki VR6, do których części nie są tanie, a zwłaszcza w formie końcowej W12.
Jeśli auto jest sprawne, to mocą 420 KM może zaskoczyć właścicieli modeli sportowych. Jednak koszty napraw, a nawet samego serwisu (np. 12 l oleju silnikowego), mogą rozłożyć na łopatki. Sporą zaletą jest natomiast cena. 30-35 tys. zł za nowocześniejsze od Mercedesa Klasy S auto to ciekawa propozycja. Wszelkie powyższe uwagi dotyczą także Audi A8 D3 z silnikiem 6.0, które można kupić za podobne pieniądze.
Kolejne auto, które może okazać się "miną", to Porsche Cayenne Turbo. Pierwsza generacja produkowana w latach 2002-2010 była oferowana z kilkoma silnikami V8 o mocy ponad 400 KM. Najbardziej ryzykowne to te o pojemności 4,5 litra i mocy 450 KM. Jeśli samochód został fachowo naprawiony, można liczyć na bezawaryjną jazdę. Jednak koszty są tak duże, że trudno w to do końca wierzyć. Były jeszcze mocniejsze odmiany 500 i 521 KM.
W 2007 r. nastąpił facelifting i poprawiono silniki V8. Mają pojemność 4,8 l i moc 405, 500 lub 550 KM. Jeśli silnik nie jest zatarty lub przegrzany, to należy bardzo dbać o smarowanie i chłodzenie. A najlepiej po prostu dać sobie z tym spokój. Choć wiem, że ceny od ok. 20 tys. zł wyglądają zachęcająco.
Jeśli chcecie kupić szybkiego SUV-a, to na rynku nie znajdziecie lepszej propozycji niż Jeep Grand Cherokee SRT8 (2006-2010) z jednostką 6.1 HEMI. Osiąga moc 426 KM i technicznie nie różni się znacząco od popularnego 5.7. Wbrew pozorom nie jest nawet bardziej wysilony.
Klucz do sukcesu to właściwy serwis olejowy i odpowiedni mechanik do opieki nad autem. Motor dobrze znosi LPG, ale nie może to być tania instalacja. Niestety przy zakupie tego auta mówimy już o wydatku rzędu 50 tys. zł. Nie kupicie taniej ani range rovera, ani mercedesa z silnikiem o podobnej mocy.
Dokładnie tę samą jednostkę montowano w Chryslerze 300C SRT8. Rozwija 431 KM i zapewnia przyspieszenie do 100 km/h w 5,5 s. Problemem może być jedynie napęd na tylną oś, który generuje ryzyko szybkiego odesłania auta do warsztatu, a właściciela do szpitala. Dobrze jest pod kątem wypadkowości sprawdzić dany egzemplarz. Natomiast zaletą są ceny samochodów, zaczynające się nawet od ok. 40 tys. zł.