Afera z dieslami Audi. Inżynier wyznał całą prawdę

Jak donosi branżowy portal "Automobilwoche", jeden z inżynierów oskarżonych w procesie "Dieselgate" przyznał się do winy i otrzyma łagodniejszą karę.

Audi 3.0 V6 TDI
Audi 3.0 V6 TDI
Źródło zdjęć: © Audi, Materiały prasowe

06.04.2023 | aktual.: 06.04.2023 12:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sąd w Monachium we wtorek 4 kwietnia 2023 r. wstępnie zakończył postępowanie przeciwko jednemu z inżynierów w procesie "Dieselgate". Były konstruktor silników złożył obszerne wyjaśnienia, i przyznał, że wspólnie z dwoma przełożonymi (którzy także są oskarżeni), wydał polecenie opracowania oprogramowania, które powodowało zachowanie norm emisji tlenków azotu tylko na stanowisku pomiarowym, jednak w ruchu drogowym ograniczało działanie układu oczyszczania spalin. Mężczyzna występował w procesie jako świadek koronny. Musi jedynie zapłacić 25 tys. euro nawiązki na rzecz organizacji ochrony przyrody.

Były przełożony świadka koronnego także przyznał się we wtorek do winy. Jego adwokat powiedział w jego imieniu, że "miał świadomość, że jego działania związane z rozwojem urządzeń odłączających układ oczyszczania spalin, mogą być niezgodne z prawem". Wraz z innym wysokiej rangi inżynierem, trzej mężczyźni od 2008 roku manipulowali układami oczyszczania spalin w silnikach Diesla, które trafiały do samochodów Audi, Volkswagena i Porsche, w taki sposób, aby zachowywały dozwolone wartości graniczne tylko w sytuacji homologacyjnego pomiaru spalania i emisji.

Gubernator Arnold Schwarzenegger i CEO Audi Rupert Stadler podczas salonu samochodowego w Genewie w 2009 roku.
Gubernator Arnold Schwarzenegger i CEO Audi Rupert Stadler podczas salonu samochodowego w Genewie w 2009 roku.© Audi, Materiały prasowe

Główny oskarżony, Rupert Stadler, były szef Audi, natomiast dotąd neguje swoją winę w opracowaniu i wprowadzeniu do sprzedaży silników TDI niezgodnych z normami. Argumentuje, że został przez swoich pracowników celowo wprowadzony w błąd. Sędzia Stefan Weickert dał mu jeszcze czas do 25 kwietnia na złożenie wyjaśnień – argumentuje, że najpóźniej w lipcu 2016 roku musiał wiedzieć, że w sprzedawanych w Europie samochodach instalowano nielegalne oprogramowanie sterujące układem oczyszczania spalin. Według sądu Stadler mimo posiadania tej wiedzy nie zareagował i pozwolił na sprzedaż aut z tymi silnikami aż do 2018 roku.

Proces przeciwko Stadlerowi i inżynierom Audi trwa od września 2020 roku. Mimo to jeszcze w marcu 2023 r. sędzia dawał Stadlerowi nadzieję na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, jeśli ten przyzna się do winy i złoży pełne wyjaśnienia.

Komentarze (62)