Piesi nie będą podnosić rąk. Poseł PiS‑u znów nic nie wskórał
Ministerstwo Infrastruktury odpowiedziało na interpelację posła PiS-u Artura Szłabawki. Parlamentarzysta chciał, by pieszy przed wejściem na przejście był zobowiązany do podniesienia ręki. Ta zasada nie wejdzie w życie z kilku powodów. Najważniejszym jest oczywiście absurd tej propozycji.
29.10.2024 | aktual.: 29.10.2024 15:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawno informowałem o zaskakującej interpelacji posła Artura Szałabawki. Zaproponował on kilka zmian w przepisach o pieszych. Najważniejszą z nich miało być wprowadzenie nowego obowiązku. W planach posła pieszy przed wejściem na przejście miał zatrzymać się przy krawędzi jezdni i unieść rękę, co miałoby zasygnalizować kierowcy chęć wejścia na pasy. Bylibyśmy zapewne pierwszym krajem w Europie, a może i pierwszym na świecie, z takimi regulacjami, ale nic takiego się nie zdarzy.
Ministerstwo Infrastruktury – zgodnie z moimi przewidywaniami – odrzuciło pomysł posła Szałabawki. "Nie planuje się wprowadzenia obowiązku unoszenia ręki ku górze przed przejściem dla pieszych. Gest ten z różnych względów może budzić wątpliwości, jak również może być uciążliwy, a wręcz niemożliwy do wykonania przez niektórych uczestników ruchu drogowego (…)" – czytamy w odpowiedzi przesłanej przez Stanisława Bukowca, sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudno nie przyznać temu stanowisku racji. Jak rękę miałaby unosić osoba idąca o kulach, niosąca dużą paczkę lub prowadząca za ręce dwójkę dzieci? Poza tym takie rozwiązanie jest zupełnie niepotrzebne. Zarówno pieszego, zamierzającego skorzystać z przejścia, jak i kierowcę, który zbliża się do takiego miejsca, obowiązuje konieczność zachowania szczególnej ostrożności. Oznacza to, że obydwie strony muszą być gotowe na reakcję i zatrzymanie się w razie niebezpiecznego rozwoju zdarzeń.
Co więcej, kierowcę obowiązuje również nakaz zwolnienia, jeśli na przejściu lub w jego bezpośredniej okolicy są piesi. Z drugiej zaś strony prawo wciąż zakazuje pieszym wchodzenie bezpośrednio przed jadący pojazd, to znaczy w okolicznościach, które uniemożliwiłyby kierowcy zatrzymanie się.
Nakazu podniesienia ręki przed wejściem na przejście nie będzie. Ministerstwo nie planuje również wprowadzania w życie propozycji posła Szałabawki odnośnie oznaczania przejść dla pieszych. Głównie dlatego, że poseł nie rozumie już obowiązujących przepisów. Poseł chciał, aby każde przejście dodatkowo oznaczane było miniaturową wersją znaku pionowego. Tymczasem to niebieski znak pionowy (D-6) tworzy przejście dla pieszych, a nie namalowana na jezdni "zebra" (znak poziomi P-10). Przed każdym miejscem, które w świetle przepisów jest przejściem dla pieszych, już dziś stoi więc pełnowymiarowy znak.
Interpelacja Artura Szałabawki pokazała nie tylko to, że niektórzy ludzie, a nawet posłowie, miewają egzotyczne pomysły, ale też to, że mamy problem z przepisami drogowymi. Na przykład z Prawa o ruchu drogowym dowiemy się tylko, że przejście dla pieszych jest "odpowiednio oznakowane". Jak? Zasady tego oznakowania znajdziemy w załączniku nr 1 do rozporządzenia w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków drogowych. Tylko kto tam zagląda?
Słowem – przepisy drogowe są w Polsce tak zawiłe i rozczłonkowane w ustawach oraz rozporządzeniach, że zwykły człowiek może ich po prostu nie rozumieć. Jak więc ma ich przestrzegać?
Jak w odpowiedzi na interpelację informuje Ministerstwo Infrastruktury, idą zmiany w przepisach o oznakowaniu dróg. Resort zapowiada "(…) przyjęcie rozwiązań odpowiadających aktualnym technologiom, możliwym do stosowania w branży drogowej, jak również potrzebom uczestników ruchu drogowego(…)". W odpowiedzi brak jednak jakichkolwiek konkretów na temat planowanych zmian. Oby doprowadziły one do uproszczenia przepisów i oznakowania.