Obowiązkowe zdjęcie auta i nowe dokumenty. Rząd szykuje zmiany w przeglądach
Wiele wskazuje na to, że rząd przygotowuje się do zmian w systemie obowiązkowych przeglądów aut. Tym razem w ścisłej współpracy z organizacją zrzeszającą właścicieli stacji kontroli pojazdów. Może wrócić pomysł obowiązkowych zdjęć podczas przeglądów i zmiana w dokumentach.
31.12.2023 14:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Będzie trzecie podejście?
Choć nie ma jeszcze oficjalnego projektu nowelizacji przepisów, Ministerstwo Cyfryzacji już prowadzi konsultacje w sprawie zmian w skostniałym i nieskutecznym systemie kontroli stanu technicznego pojazdów. W ostatnich latach rząd dwa razy poniósł na tym polu klęskę i nie zdołał wdrożyć do polskich przepisów założeń unijnej dyrektywy 2014/45/UE. Wiele wskazuje na to, że niebawem czeka nas trzecie podejście władz – tym razem już nowego rządu – do wprowadzenia zmian.
Jak informuje Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, w drugiej połowie grudnia 2023 r. w Ministerstwie Cyfryzacji odbyły się konsultacje dotyczące przyszłych zmian w przepisach. Brał w nich udział prezes zarządu PISKP Marcin Barankiewicz, który przedstawił resortowi pięć propozycji. Dwie z nich dotyczą obiegu dokumentów pomiędzy stacjami kontroli a stroną rządową, więc nie mają znaczenia dla zwykłych kierowców. Trzy pozostałe – wręcz przeciwnie.
Zdjęcia na stacji
Po pierwsze, Marcin Barankiewicz zaproponował, by wprowadzić obowiązek fotografowania pojazdu na stanowisku stacji kontroli pojazdów. Wszystko po to, by podnieść wiarygodność badań. Nie jest to pomysł nowy, ponieważ pojawił się również we wcześniejszych projektach nowelizacji przepisów, stworzonych za czasów rządu PiS-u. Zdjęcia miałby wykonywać diagnosta, a pliki miałyby być dostępne do kontroli ze strony starosty czy Transportowego Dozoru Technicznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obowiązek wykonywania zdjęć miałby zapobiegać nieuczciwemu podbijaniu przeglądu na odległość. Od czasu do czasu słychać o przypadkach, w których przekupiony diagnosta podbił pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym pojazdu, którego nawet nie widział na oczy. Konieczność wykonywania zdjęć miałaby utrudnić taki proceder.
Jednocześnie mógłby to być sposób na zabezpieczenie interesów samych kierowców. Wcześniej proponowano, by diagnosta obowiązkowo fotografował zegary auta. Jeśli popełniłby błąd przy wpisywaniu przebiegu pojazdu do CEPiK-u, jego właściciel mógłby z łatwością udowodnić, że rozbieżność w przebiegu jest wynikiem pomyłki, a nie zabronionego prawem cofnięcia licznika.
Bez dowodu
Drugą zmianą ma być identyfikacja pojazdu na stacji za pomocą danych zawartych w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Dziś do diagnosty trzeba zgłosić się z dowodem rejestracyjnym – nawet wtedy, gdy nie ma w nim już miejsc na pieczątki potwierdzające przejście obowiązkowego przeglądu. Wszystko po to, by diagnosta mógł przed badaniem sięgnąć do dowodu rejestracyjnego i zidentyfikować pojazd.
Po zmianach nie byłoby to już konieczne. Diagnosta nie wymagałby od kierowcy dowodu rejestracyjnego, ponieważ i tak na podstawie numerów rejestracyjnych ma dostęp do wszystkich danych pojazdu, zgromadzonych w Centralnej Ewidencji Pojazdów.
Kartka – tylko elektroniczna
Trzecią nowością, której wprowadzenie postulował Marcin Barankiewicz z PISKP, ma być zastąpienie wydawanych dziś papierowych zaświadczeń o przejściu badania technicznego elektroniczną wersją dokumentu. Jak zauważa organizacja, wydawanie papierowych zaświadczeń oznacza, że co roku diagności w całym kraju drukują ponad 20 mln kartek. Po co?
Zaświadczenie jest potrzebne, gdy w dowodzie rejestracyjnym nie ma już miejsca na pieczątki diagnosty. Na zaświadczeniu wskazana jest data kolejnego badania, co ułatwia właścicielowi pojazdu wywiązanie się ze swojego obowiązku za rok. Po drugie, zaświadczenie jest opisane nie tylko po polsku, ale też po angielsku, co ułatwia udowodnienie sprawności pojazdu podczas policyjnej kontroli za granicą.
W myśl propozycji PISKP po zmianach zaświadczenie byłoby dokumentem elektronicznym. Na razie nie wiadomo jednak, w jaki sposób miałby być on dostępny dla właściciela pojazdu i jak miałoby wyglądać jego okazywanie za granicą.
Nowy rząd sonduje grunt pod zmiany w systemie obowiązkowych przeglądów. Jakieś kroki są potrzebne, bo w Polsce przeglądy otrzymują nawet pojazdy, które nie powinny być użytkowane. Ze szkodą dla bezpieczeństwa ich właścicieli i inych uczestników ruchu. Może tym razem się uda.