Fani prosili, żeby niczego nie zmieniać. Oto nowa Toyota Land Cruiser 70

Z osób, których nie było na oficjalnej premierze nowego Land Cruisera, tylko zapaleńcy zwrócili uwagę na to, że zaprezentowano też odświeżoną Toyotę Land Cruiser J7. Ci, którzy tam byli, nie mogli tego przeoczyć, ponieważ prezentacja Siedemdziesiątki była w pewnym sensie suportem dla Land Cruisera 250. Tak jak prosili klienci, w samochodzie prawie niczego nie zmieniono. Tylko to, co było niezbędne.

Zatem tak jak pisałem w styczniu, odświeżona Toyota Land Cruiser Serii 70 dostała nowy dla niej napęd wysokoprężny w postaci silnika 2,8 litra o mocy 204 KM (1GD-FTV). To ten sam, który napędza obecną i najnowszą generację Land Cruisera 250, a także Toyotę Hilux. Jednostka V8 przechodzi więc do historii, przynajmniej w wariancie z pełnym zamkniętym nadwoziem.

Dzięki temu, tak jak przypuszczano, nowa Seria 70 wraca do sprzedaży w Japonii. Również dzięki temu model z linii Heavy Duty będzie wyposażony w automatyczną skrzynię biegów po raz pierwszy od wycofania takiej przekładni w 1990 roku.

Auto będzie też wyposażone w nowe systemy bezpieczeństwa, ale nadal ma konstrukcję znaną od 1984 roku i zmodyfikowaną w 1999, kiedy to miał miejsce jedyny do tej pory istotny lifting techniczny modelu. Zastosowano wtedy sprężyny śrubowe w przednim zawieszeniu zamiast resorów piórowych. Aktualna, najnowsza specyfikacja nadal będzie jeździć na dwóch sztywnych mostach, w tym na tylnym wspartym resorami.

Jak widać na zdjęciach, modyfikacje nadwozia objęły nie tylko front, ale też przednie błotniki. Mają one zupełnie nowy kształt, a na lewym pojawiła się ciekawa zaślepka, jakby miał to być przygotowany fabrycznie punkt montażu snorkela. Jest to jednak pokrywa zasłaniająca wlew Ad Blue, której nie mają warianty australijskie.

Największym smaczkiem wyglądu nowej siedemdziesiątki są wystające poza obrys błotników kierunkowskazy i okrągłe reflektory, jak w modelu sprzed 2007 roku. Takie kierunkowskazy to element charakterystyczny dla modelu Heavy Duty od początku jego produkcji i coś, po czym każdy może odróżnić go od niemal identycznie wyglądającego w latach 80. modelu Light Duty.

Zachowano oddzielnie mocowane zderzaki, przy niemal identycznym kształcie tylnego, a maska silnika jest teraz umieszczona wyżej i ma bardziej zaokrąglony pod kątem bezpieczeństwa pieszych kształt. Pozostawiono też charakterystyczne ucho do holowania z tyłu nadwozia, skrzydłowe drzwi oraz koło zapasowe umieszczone po prawej stronie.

Dość ciekawie, również w stylu retro, zmodyfikowano wnętrze samochodu, choć akurat kierownicę zastosowano nowocześniejszą. Uwagę zwracają przede wszystkim wskaźniki o kształcie nawet nie jak z początku produkcji modelu 70, ale z prędkościomierzem wyglądającym identycznie jak w Serii 40 z 1960 roku.

Cała deska rozdzielcza pozostała niezmieniona, natomiast na nowo zaprojektowano tunel centralny przystosowując go do dźwigni obsługującej automatyczną przekładnię. Pojawiło się też kilka nowych przycisków, m.in. włączających szybsze rozgrzewanie silnika, start z drugiego biegu czy kontrolę prędkości zjazdu ze wzniesienia.

Podczas premiery pokazano tylko jeden wariant nadwozia z rozstawem osi "semi" (76), który prawdopodobnie będzie nosił oznaczenie GDJ76. Nieuniknione jest też wprowadzenie w przyszłości innych odmian nadwozia i wariantów rozstawu osi, bo model ten jest używany przede wszystkim w australijskim rolnictwie i górnictwie w wersji pick-up, zarówno długiej, jak i krótkiej. W Australii facelifting pokazano właśnie na bazie długiego pickupa z podwójną kabiną. Co ciekawe, prawdopodobnie typowe warianty użytkowe pozostaną przy silniku V8 i manualnej skrzyni biegów.

– Fani prosili nas: "niczego nie zmieniajcie!" Cóż, posłuchaliśmy – powiedział podczas prezentacji Simon Humphries, główny projektant Toyoty.

Jak widać, trochę zmieniono, ale z zachowaniem najważniejszych cech "najtwardszego" samochodu świata, produkowanego od 39 lat, a do tego ze smaczkami w stylu retro i bardziej komfortowym napędem. Chyba po raz pierwszy fani Land Cruisera po zobaczeniu zmian zamiast narzekać na coś, co później pokochają, odetchnęli z ulgą, a niektórym nawet zaświecą się oczy.