Luka w prawie UE. Kierowcy masowo kupują amerykańskie auta

Wymagania środowiskowe i związane z bezpieczeństwem sprawiają, że w UE samochody robią się coraz droższe i – zdaniem części kierowców – mają mniej charakteru. Jak się jednak okazuje, coraz więcej osób sprowadza z USA pickupy, wykorzystując prawną lukę.

Ram 1500 TRX to potężna bestia
Ram 1500 TRX to potężna bestia
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Dodge
Tomasz Budzik

17.10.2023 | aktual.: 17.10.2023 15:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz więcej Europejczyków korzysta z mechanizmu Individual Vehicle Approval (IVA), by sprowadzić dla siebie amerykańskie auta, które są dalekie od standardów UE – informuje ETSC. O ile w 2019 r. sprowadzono w ten sposób 2,9 tys. pojazdów, to w 2022 r. było to już 6,8 tys. aut. Najczęściej przedmiotem tej operacji jest Dodge Ram – wielki pickup, który stanowi 60 proc. aut sprowadzanych w systemie IVA.

Z jednej strony można powiedzieć, że to oddolna odpowiedź na narzucane z góry ograniczenia dla samochodów. Ruch prawdziwych miłośników czterech kółek lub po prostu dobrze wykalkulowana inwestycja, która ma stanowić podwaliny prowadzenia działalności. Jest jednak i druga strona medalu.

Europejskie drogi często nie są przystosowane do goszczenia tak dużych aut. Jak podaje ETSC, w przypadku potrącenia przez takiego pickupa ryzyko, że pieszy czy rowerzysta poniesie śmierć rosną o 200 proc., a ryzyko odniesienia ciężkich obrażeń o 90 proc. Oczywiście w porównaniu z klasycznymi, europejskimi autami.

Wszystko przez połączenie wysokiej masy oraz gabarytów, które mogą utrudniać kierowcy obserwację drogi. Wysoka maska w razie potrącenie może też nie pozwolić pieszemu na przetoczenie się po karoserii i zadziała jak taran. Samochody z USA nie muszą też być wyposażone w układy bezpieczeństwa, które w UE są wymagane. Nawet tak podstawowe jak ESC.

W podpisanym m.in. przez ETSC wniosku znalazła się propozycja unifikacji rozwiązań z zakresu bezpieczeństwa w USA i Europie. Oczywiście nie miałoby to oznaczać ogołacania aut oferowanych na drugim z tych rynków. Ciekawe tylko, czy Amerykanie zechcieliby tak łatwo oddać swoje tanie samochody?

Komentarze (75)