Zmiany w okresowych przeglądach pojazdów. Diagności zrobią zdjęcia, ale chcą podwyżek
Robienie zdjęć samochodom podczas badania, dodatkowe szkolenia i niespodziewane kontrole. Tak ministerstwo chce uszczelnić system corocznych przeglądów. Branża z rezerwą, ale i nadzieją patrzy w przyszłość. "Część klientów uważa że za opłatę kupują wynik kontroli" – stwierdza jeden z diagnostów.
07.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Skarżysko-Kamienna. Policjanci zatrzymują nadmiernie dymiącą ciężarówkę. Kontrola wykazała, że do tego tylne światło było stłuczone, a płyny eksploatacyjne wylewały się na jezdnię. W takim stanie auto nigdy nie powinno wyjechać na drogi. Nie przeszkodziło to jednak w zaliczeniu przeglądu na Stacji Kontroli Pojazdów, co według dokumentów miało miejsce kilka godzin wcześniej.
Zobacz także
Ministerstwo powiedziało "dość". Resort Infrastruktury chce, by już od jesieni diagności robili zdjęcia pojazdom, które pojawiają się na Stacji, i przechowywali je przez co najmniej dwa lata. Co więcej, będą zobowiązani, podobnie jak np. radcy prawni, do przechodzenia obowiązkowych szkoleń.
Transportowy Dozór Techniczny z kolei ma skupić się na niezapowiedzianych kontrolach Stacji Kontroli Pojazdów. Wszystko po to, by sytuacje jak ta ze Skarżyska-Kamiennej nie miały więcej miejsca. Co ciekawe, w Polsce ok. 3 proc. pojazdów nie przechodzi obowiązkowego przeglądu. W Niemczech – ok. 20 proc.
Kto się tym wszystkim zajmie?
Marcin Barankiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów, wskazuje, że na razie resort podał same założenia nadchodzących zmian, lecz nie zwrócono uwagi na szczegóły techniczne. Na to przyjdzie czas później. Trzeba przecież wyznaczyć, jak zdjęcia mają być wykonane i w jaki sposób mają być przechowywane. To decyzja komisji, które zajmą się przepisami.
Jeden z diagnostów zapytany o nadchodzące zmiany głośno się zaśmiał. Wskazuje, że pomysł istnieje już od kilku lat, lecz cała sprawa kończy się na dyskusjach.
To po części prawda. W 2018 roku projekt podobnych zmian pojawił się w sejmie, lecz wywołał tyle kontrowersji, że został odłożony do sejmowej "zamrażarki". Diagnosta bardziej zainteresowany jest podwyżką cen za sam przegląd.
Koszty, koszty, koszty
- Samo robienie zdjęć nie rozwiąże problemu "pseudodiagnostwa" - stwierdza osoba powiązana z branżą. - Niektórym stacjom daleko do prawdziwego badania, bo dla właściciela liczy się ilość, nie jakość. Walka o klienta trwa – dodaje.
Jeden z diagnostów stwierdza, że konkurencja przekracza kolejne granice. Wspomina, że jedna ze stacji "dorzucała" do badania 30 litrów LPG. Inny zauważa, że zdaniem jednego z dyrektorów sieci stacji, w której pracuje, 20 min na badanie to "stanowczo za długo".
Trzeba jednak pamiętać, że branża diagnostyczna od 16 (!) lat nie doczekała się podwyżek. Pensja minimalna w tym czasie wzrosła ponad dwukrotnie, a w przyszłym roku ma sięgnąć 2800 zł. Stawki za przegląd nie zostały zmienione nawet w 2011 roku, gdy podniesiono stawki podatku VAT. Moi rozmówcy stwierdzają, że to "najwyższy czas" na zmiany, a branża będzie naciskała na ministerstwo, by zdecydowało się na podwyżki stawek.
W całej tej sytuacji cieszy fakt, że diagności zauważają poprawę stanu technicznego aut na polskich drogach w stosunku do poprzednich lat.