Wielka Brytania zmienia plany. Zakaz sprzedaży spalinówek opóźniony?
Nowy brytyjski rząd na czele z premierem Rishi Sunakiem ma w planach zrewidowanie swoich długoterminowych strategii. Opóźnieniu może ulec na przykład wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych.
20.09.2023 | aktual.: 20.09.2023 16:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielka Brytania już od wielu lat planuje zakazanie sprzedaży samochodów spalinowych. Pierwotnie ustaloną datą był 2040 r., potem 2035 r i 2032 r.., a w 2020 r. ostatecznie uznano, że odpowiednim momentem będzie 2030 r. Oznaczałoby to, że klienci na Wyspach Brytyjskich już za siedem lat nie mogliby pójść do salonu i kupić auta napędzanego benzyną czy olejem napędowym.
Decyzje polityczne prawie nigdy nie są jednak stałe. Wszystkie limity były wprowadzane za kadencji Borisa Johnsona, teraz zaś głową brytyjskiego rządu jest Rishi Sunak. Obecna sytuacja kraju sprawia, że planowane jest rozluźnienie agresywnych długoterminowych planów, które choć nadal mają doprowadzić do uzyskania przez UK neutralności węglowej do 2050 r., zrobią to w dłuższej perspektywie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według najnowszych informacji BBC Wielka Brytania ma w planach opóźnienie wprowadzenia wspomnianego zakazu i ustalenie nowej daty z powrotem na rok 2035. Ostateczna decyzja ma zostać podjęta w ciągu najbliższych kilku dni, a dodatkowo ma ona wpływać na ogólną politykę rządu dotyczącą gazu cieplarnianych.
Wydawać by się mogło, że decyzja rządu Wielkiej Brytanii zostanie przyjęta przez producentów pozytywnie. Wiele marek zaznacza przecież, że obecne limity przejścia na produkcję aut elektrycznych są nierealne nie tylko z uwagi na możliwości fabryk, ale również zaległości w infrastrukturze.
Okazuje się jednak, że wiele koncernów nie jest szczególnie zachwyconych owymi plotkami. Jak podaje portal "Automotive News Europe", przedstawiciele BMW na Wielką Brytanię mówią o tym, że branża potrzebuje jasności w podejściu do tak istotnych zmian.
JLR przyznaje, że producenci czynią przecież miliardowe inwestycje w elektromobilność, a ciągłe zmiany w kluczowych datach, jak zakaz sprzedaży spalinówek, wprowadza zamieszanie i niepewność. Ford zaś wprost mówi o ryzyku podkopaniu całych starań wobec przejścia na samochody elektryczne.
Poniekąd można mimo wszystko zrozumieć koncerny. Wtłaczają one ogromne pieniądze, by zdążyć z planami Wielkiej Brytanii, a czasu zostaje niewiele. Opóźnienie wprowadzenia zakazu o 5 lat sprawia, że pospieszne inwestycje i zmiany w gamie tracą sens. Jaka jednak będzie ostateczna decyzja Sunaka i spółki? Na to będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.