Volvo P1800 Cyan to restomod, który nie ma nic wspólnego ze szwedzkim rozsądkiem
419 KM, napęd na tylne koła, manualna skrzynia biegów i brak jakichkolwiek systemów wspomagania. To wszystko upakowało w nadwozie legendarnego coupe… Volvo. Tak, spokojni i rozsądni Szwedzi postanowili zaszaleć, a ich dzieło robi niesamowite wrażenie.
07.09.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdybyście usłyszeli hasła, "restomod", "klasyk" i "Volvo", moglibyście pomyśleć, że szwedzki producent postanowił wskrzesić jednego ze swoich klasyków w rozsądnej i bezemisyjnej wersji elektrycznej. Nic z tych rzeczy. Inżynierowie ze Skandynawii postanowili pójść zupełnie inną drogą i spełnić najskrytsze marzenia purystów.
Za stworzenie auta odpowiedzialny był zespół Cyan Racing, czyli wyścigowy departament grupy Geely, do której należy też Volvo. Szef zespołu, Christian Dahl, w komunikacie prasowym pisze, że owszem, mogli stworzyć odnowione P1800 naszpikowane najnowszą technologią z napędem elektrycznym, ale tego nie chcieli. Ich celem było zamknięcie całego wysokooktanowego i nieskazitelnego sportowego dobra w ponadczasowej sylwetce 2-drzwiowego coupe ze złotych lat 60.
Żeby to się udało, nadwozie musiało zostać kompleksowo dostosowane do wyczynowych podzespołów – zostało delikatnie obniżone, poszerzone, a newralgiczne punkty wzmocniono włóknem węglowym i wysokowytrzymałą stalą. Dzięki lekkim materiałom P1800 Cyan waży zaledwie 990 kg. Całość "toczy się" na 18-calowych felgach, za którymi kryją się niemałe tarcze o średnicy 362 mm z przodu i 330 mm z tyłu, opatulone w 3-tłoczkowe zaciski. Zawieszenie jest oczywiście w pełni regulowane.
Co pod maską? Gości tu doładowane, benzynowe 2.0, które zadebiutowało w Volvo C30 przygotowanym do serii wyścigów WTCC, ale montowane je też do S60 TC1. Sprężarka dmucha nawet 2,7 bara, dzięki czemu silnik generuje 420 KM i aż 455 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Dahl zapewnia, że mimo doładowania, rozwój mocy przypomina ten z silnika wolnossącego.
Warto też dodać, że nie uświadczymy tu żadnych "wspomagaczy" w postaci np. ABS-u czy kontroli trakcji. Jednostka połączona jest z 5-biegową skrzynią manualną typu dog-leg, co oznacza, że jedynka wchodzi w lewo i do tyłu.
Przy tej masie moc będzie zapewniała nieprawdopodobne osiągi, jednak Cyan Racing nie zdradził jeszcze dokładnych liczb. Podobnie jest z ceną, którą poznają wybrani zainteresowani.