Kamper dla petrolheada: Vixen 21 TD jeździł jak marzenie, ale rynek go nie docenił
Miał aerodynamiczne nadwozie, silnik BMW i prowadził się jak osobówka. Vixen 21 TD stworzony przez byłego projektanta DeLoreana był idealną alternatywą dla nudnych kamperów. Niestety skończyło się na niespełna 400 egzemplarzach. Co poszło nie tak?
20.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mówi się, że znalezienie rynkowej niszy to pewny przepis na sukces. Genialny inżynier Bill Collins, mający na koncie kilka muscle carów oraz dużą część projektu DeLoreana, najwyraźniej uległ tej dewizie. Postanowił wejść w najbardziej niezagospodarowaną niszę na rynku - segment sportowych kamperów.
Najwyraźniej uznał, że klienci będą bardziej zadowoleni, gdy poza praktyczną kuchnią, toaletą z prysznicem oraz miejscem do spania, dostaną również możliwość szybkiej jazdy po zakrętach i przekraczania 160 km/h. Tak powstała spółka Vixen Motor Company, która miała zrewolucjonizować amerykański rynek domów na kołach, zrywając z umacnianymi przez lata standardami.
Collins oddelegował biznesową stronę przedsięwzięcia swoim partnerom, a sam zabrał się do pracy przy projekcie. Skupił się na wyeliminowaniu podstawowych wad klasycznych kamperów, jakimi było wysokie spalanie i słabe osiągi, w czym kluczową rolę odgrywał przede wszystkim kształt nadwozia.
Jego zmiana nie była łatwym zadaniem. W końcu kamper musiał pozostać kamperem z przestronnym i przemyślanym wnętrzem. Dobrym kompromisem okazało się obniżenie dachu, kosztem poszerzenia całej konstrukcji, co w połączeniu z obłymi liniami przyniosło nadspodziewanie dobre efekty. Współczynnik oporu powietrza wyniósł mniej niż 0,30. To wynik porównywalny z pierwszym Priusem.
Następnym krokiem było rozplanowanie wnętrza w taki sposób, by wszystkie niezbędne elementy zmieściły się na powierzchni stanowiącej mniej więcej 2/3 ówczesnych kamperów. W tym celu wymyślono unoszony panel dachowy, który zwiększał przestrzeń na postoju. Poza tym wykorzystano każdy dostępny zakamarek.
Ostatnim elementem układanki okazał się napęd. Collins nie chciał nic z amerykańskich, paliwożernych V8, które stanowiły "oczywistą oczywistość" w kamperach. Zgłosił się więc do BMW, które użyczyło mu 2,4-litrowego turbodiesla. Generował tylko 115 KM, ale zapewniał wystarczające pokłady momentu obrotowego, a przy tym był bardzo oszczędny.
W końcu gotowy Vixen 21 TD zadebiutował na salonie w Detroit w 1986 roku. Publiczność była zszokowana nie tylko prezencją pojazdu, ale i obietnicami jego producenta. W folderach reklamowych można było przeczytać o spalaniu poniżej 8 litrów ON na 100 km na autostradzie i prędkości maksymalnej przekraczającej 100 mil na godzinę (ponad 160 km/h).
Odważni, którzy zdecydowali się na zakup, zgodnie potwierdzali, że nie było w tym cienia przesady, a silnik umieszczony z tyłu, nisko położony środek ciężkości i dynamicznie zestrojone podwozie zapewniały prowadzenie godne auta osobowego. Znaczki BMW montowane na przodzie przez żartobliwych właścicieli najlepiej o tym świadczą.
Vixen RV Clip-5
Niestety pozytywny odbiór prasy i początkowe zadowolenie kupujących nie przełożyły się na dużą sprzedaż. Gdy emocje już opadły okazało się, że konstrukcja nie przemawia do typowych fanów caravaningu, dla których ważniejsze od spalania i osiągów były przede wszystkim wymiary. Nie chcieli szybkiej kawalerki na kołach. Woleli trzypokojowe mieszkania.
Zarząd Vixena próbował ratować sytuację, wprowadzając na rynek zmodyfikowaną wersję SE z wyższym dachem i benzynowym V6, częściowo niwecząc to, co osiągnął Bill Collins. Jak nietrudno się domyślić, konstruktor nie był zachwycony takim obrotem spraw. Klienci również, gdyż pójście z prądem nie zaowocowało zwiększeniem sprzedaży. SE znalazł tylko 172 nabywców, a więc jeszcze mniej niż pierwszy TD sprzedany w liczbie 376 egzemplarzy.
Vixen skończył tak, jak wiele innowacyjnych projektów. W 1989 roku firma ogłosiła bankructwo pozostawiając po sobie jedynie kilku zapaleńców, którzy jako nieliczni docenili wyjątkowość konstrukcji i po dziś dzień funkcjonują w międzynarodowych grupach użytkowników tych aut.
Co ciekawe, z perspektywy czasu 21 TD nie okazał się problematyczną czy przesadnie skomplikowaną konstrukcją, a przy tym pozwalał dojechać na kemping oszczędnie, dając kierowcy sporo radości. Nie mówiąc już o tym, że wyróżniał się z tłumu. Poza tym był jedynym kamperem, który w reklamach występował tuż obok torowych wyścigówek. Tego nie da się przebić.