Tydzień w motorsporcie #26

Ford ma wszystko by wrócić do WRC i wygrywać, wystarczy odpowiednia decyzja na samej górze. Alonso rozważa odejście z F1, ale nie z powodu silników Hondy. Natomiast Ferrari prawdopodobnie nie ma następcy Kimiego Räikkönena, co może przedłużyć jego karierę na szczycie motorsportu.

Ostatnie sukcesy Forda w WRC miały miejsce dziesięć lat temu. Teraz jest najlepsza okazja by je powtórzyć.
Ostatnie sukcesy Forda w WRC miały miejsce dziesięć lat temu. Teraz jest najlepsza okazja by je powtórzyć.
Źródło zdjęć: © fot. Ford
Marcin Łobodziński

06.06.2017 | aktual.: 01.10.2022 20:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ford mistrzem świata WRC?

Tak, to teraz bardziej realne niż kiedykolwiek, choć na pewno już nie w tym sezonie. Przypomnę, że obecnie to co widzicie jako Fiesta WRC, jest autem przygotowanym i wystawionym przez niezależną stajnię M-Sport, która uzyskała prawo do bycia producentem. Ford daje bliżej nieokreślone wsparcie technologiczne i pomaga w homologowaniu samochodu, czyli dopuszczeniu go do startów, ale nic więcej. Dlatego w nazwie zespołu nie znajdziecie Forda.

Faktem jest, że M-Sport World Rally Team mógłby w okamgnieniu zamienić się w Ford World Rally Team. Wystarczy decyzja producenta. Malcolm Wilson, szef zespołu jest na to gotowy i czeka. Należy mu się za to ogromne uznanie, ale to, czego dokonał w ostatnim roku wręcz prosi się o powrót Forda do WRC.

M-Sport jest teraz na fali, a Ford może to wykorzystać, dając nam czwarty zespół fabryczny w WRC.
M-Sport jest teraz na fali, a Ford może to wykorzystać, dając nam czwarty zespół fabryczny w WRC.© fot. Red Bull Content Pool

Obecnie zespół jest na najlepszej drodze do zdobycia mistrzostwa świata w klasyfikacji kierowców, dzięki zatrudnieniu Sebastiena Ogiera. Wiecie, kiedy ostatnio sięgnęli po taką nagrodę? W 1981 roku, kiedy mistrzem został Ari Vatanen.

Ostatnie zwycięstwa w klasyfikacji producentów przypadają na sezony 2006-2007 i po dziesięciu latach może uda się to powtórzyć, choć tu będzie naprawdę trudno. Nie mniej jednak, M-Sport jest w najlepszej formie od dziesięciolecia i bardzo źle byłoby tego nie wykorzystać. Gdyby Ford wrócił do WRC, byłoby to wpadnięcie na gotowy obiad, tyle tylko, że trzeba za niego zapłacić.

Ostatnio wypowiedział się na ten temat Sebastien Ogier, zapytany o swoją przyszłość. Mistrz doskonale wie na czym polega WRC na najwyższym poziomie. Wie też, że bez wsparcia producenta M-Sport nie utrzyma się długo na szczycie: ”Cuda nie będą zdarzać się wiecznie i możemy nie dostać już więcej szans w tym sezonie na zwycięstwo. W dłuższej perspektywie czasu ta różnica pomiędzy nami a nimi może się zwiększyć.”

Sebastien Ogier mówi otwarcie... puk, puk, ludzie z Forda, obudźcie się. Macie wszystko by zdobyć mistrzostwo świata! Jesteście zainteresowani?
Sebastien Ogier mówi otwarcie... puk, puk, ludzie z Forda, obudźcie się. Macie wszystko by zdobyć mistrzostwo świata! Jesteście zainteresowani?© fot. Red Bull Content Pool

Nie przesadził mówiąc o cudzie, bo to że M-Sport walczy o mistrzostwo, nie jest tak oczywiste jak mogłoby się wydawać. Dlatego Ogier podkreśla: ”M-Sport musi dążyć do rozwoju, konieczny jest do tego powrót Forda.” Wówczas jest szansa na to, że zostanie z tym zespołem, a to z kolei może prowadzić do kolejnych zwycięstw i mistrzostw. Bądźmy szczerzy, obecnie ten zespół jest na fali, ale fala nie utrzymuje się długo. Ta jest wyjątkowo delikatna i za chwilę rozbije się o brzeg.

Fernando Alonso może odejść z Formuły 1

Po przejęciu Formuły 1 przez Liberty Media pojawiły się plany zmian w królowej motorsportu, aby widowisko było jeszcze lepsze (czyt. więcej zarabiało). W związku z tym, rozszerzony ma być kalendarz z 20 do 25 wyścigów w sezonie. Już teraz jest ich tyle, że zwyczajnie w świecie robi się nudno. Formuła 1 jest jak telenowela, w której to, co przegapiło się w dwóch odcinkach, można nadrobić w trzecim.

Fernando Alonso patrzący w kierunku.... no właśnie. Ciekawe czym się zajmie gdy odejdzie z F1.
Fernando Alonso patrzący w kierunku.... no właśnie. Ciekawe czym się zajmie gdy odejdzie z F1.© fot. Red Bull Content Pool

Jeżeli kalendarz zostanie rozszerzony do 25 Grand Prix, to w mojej prywatnej opinii będzie jeszcze nudniej. Jednak jest też drugie oblicze tej sprawy. Ludzie biorący udział w tym cyrku prawie nie mają wolnego czasu poza wymuszonym, letnim urlopem i kilkoma tygodniami po zakończeniu sezonu. Dotyka to również kierowców, zwłaszcza tak poświęconych sprawie jak aktualny i nieobecny mistrz świata Nico Rosberg, który z powodu braku czasu dla rodziny po prostu odszedł.

To samo może zrobić Fernando Alonso i mówi o tym otwarcie: ”Kiedy rozpoczynałem karierę w F1 mieliśmy ich 16 [wyścigów przyp. red.], a teraz jest dwadzieścia. Jeśli zaakceptują 25 to przejdę na emeryturę”. Może to być świetna przykrywka do tego, że Hiszpanowi nie wiedzie się ostatnio z McLarenem, a przejście do innego zespołu i tak będzie błędem. Bo ostatnie jego decyzje od momentu opuszczenia Renault były zawsze nietrafne.

Vettel i Räikkönen – nie ma lepszej opcji dla Ferrari

Takiego zdania jest Mika Salo – sędzia FIA - i jestem ja odkąd obaj kierowcy znaleźli się w tym zespole. Początkowo było to bardzo subiektywne, bo jeżeli miałbym wymienić moją ulubioną dwójkę w F1, to właśnie Räikkönena i Vettela – w tej właśnie kolejności. Szybko jednak okazało się, że moje przeczucie zgadza się z rzeczywistością. Ferrari nie miało lepszego duetu, odkąd interesuję się tym sportem. Dlaczego?

To prawda, że Kimi nie jest już najlepszym kierowca w stawce, ale jest najlepszym kierowcą w Ferrari, w którym jeździ też Sebastian Vettel. A mówili kiedyś, że Raikkonen nie pasuje do Scuderii, bo nie ma w nim emocji.
To prawda, że Kimi nie jest już najlepszym kierowca w stawce, ale jest najlepszym kierowcą w Ferrari, w którym jeździ też Sebastian Vettel. A mówili kiedyś, że Raikkonen nie pasuje do Scuderii, bo nie ma w nim emocji.© fot. Red Bull Content Pool

Wcześniejsze pary to Alonso i Räikkönen oraz Alonso i Massa. W obu przypadkach Alonso nie miał w zespole kumpla, jeżeli w ogóle jakiegoś miał oprócz Roberta Kubicy. Räikkönen był tym, którego musiał pokonać, a Massa przypominał trochę chłopaka do bicia. Obu niszczył regularnie, pokazując jak duża jest różnica pomiędzy jego umiejętnościami a ich. Zespół był zawsze wyraźnie podzielony na dwa obozy.

Nieco lepiej wyglądał układ pomiędzy Räikkönenem i Massą, kiedy to obaj mogli walczyć o tytuły mistrzowskie. Jednak nie grało to idealnie. Fakt, że Ferrari dwukrotnie sięgnęło po dwa tytuły konstruktorów i jeden kierowców pokazał, że cały pakiet był w formie. Jednak nie dominował tak, jak Michael Schumacher.

Problem z Schumacherem polegał niestety na tym, że to on sam był całym zespołem. Bez niego może i Rubens Barichello sięgnąłby po tytuł, ale raczej nie Ferrari. W tych czasach Scuderia bez Schumachera byłoby jak Top Gear bez Clarksona. I tak też to mniej więcej działało po jego odejściu.

Nikt w F1 nie dogaduje się tak dobrze jak oni. Dlatego tworzą dream team.
Nikt w F1 nie dogaduje się tak dobrze jak oni. Dlatego tworzą dream team.© fot. Red Bull Content Pool

Obecnie Sebastian Vettel i Kimi Räikkönen to odpowiednik duetu Schumacher i Barichello lub Räikkönen i Massa, bo są tak samo skuteczni, ale z pewną różnicą. W przypadku pierwszego porównania, Kimi nie jest pracownikiem Vettela, ani jego sługą, który na każde skinienie głową ma oddać zwycięstwo. Już widzę jak to robi. W drugim porównaniu, Kimi nie jest nawet rywalem Vettela, tak jak był rywalem Massy. On doskonale sobie zdaje sprawę, że go nie pokona, a tak osobiście to myślę, że ma to gdzieś.

Dodam jeszcze, że Seb i Kimi są najlepszymi kumplami, a to buduje atmosferę, jakiej w Ferrari nigdy nie było. Myślę, że to głównie przez luz Räikkönena. Atmosferę spokoju, w której nie trzeba się dzielić na obozy i rozwiązywać konfliktów. Takiej sytuacji może im teraz pozazdrościć każda stajnia w F1.

Źródło artykułu:WP Autokult
formuła 1FerrariFord
Komentarze (0)