Sprawdził cenniki. Po auto lepiej jechać do sąsiadów
Nowe samochody już dawno przestały być tanie. Nawet na budżetowe modele trzeba dziś wydać ponad 60 tys. zł. W Polsce, gdyż za zachodnią granicą bywa lepiej. Różnica między polskim a niemieckim cennikiem może przekroczyć nawet 10 proc.
16.11.2024 | aktual.: 16.11.2024 12:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do przejrzenia niemieckich cenników skłonił mnie niedawny tekst Marcina Łobodzińskiego na temat nowego Citroëna C3. To mały, miejski crossover, który poza praktycznym nadwoziem wyróżnia się także 100-konnym silnikiem i niezłym wyposażeniem.
Już w standardzie dostajemy bowiem klimatyzację, pakiet systemów wsparcia kierowcy, tylne czujniki parkowania, czy reflektory LED. Wszystko to w rozsądnej (jak na dzisiejsze standardy) cenie 68 550 zł. Pamiętając atrakcyjną politykę cenową Citroëna w Niemczech, postanowiłem sprawdzić, czy u naszych sąsiadów jest podobnie. Nie spodziewałem się jednak, że będzie o tyle taniej.
Te same auta, ale różne ceny
Identyczny samochód w tej samej konfiguracji za zachodnią granicą startuje od kwoty 14 990 euro (cena zawiera już podatki i opłaty transakcyjne), co przy obecnym kursie euro na poziomie 4,33 zł (stan na 15 listopada 2024 roku) daje kwotę 64 906 zł. Zaskoczeni? Ja też. Szybko jednak okazało się, że mały Citroën nie jest wyjątkiem. Podobnie wygląda sytuacja z innym modelem koncernu Stellantis, jakim jest znany i lubiany Fiat Panda.
Włoski mieszczuch przeszedł niedawno facelifting, przy okazji którego mocno wywindowano ceny. Zgodnie z cennikiem za bazową Pandę z jednostką 1.0 o mocy 70 KM i w bazowej wersji wyposażenia trzeba wyłożyć obecnie 73 000 zł, podczas gdy w Niemczech jest to 15 990 euro (69 236 zł). Za ten sam samochód!
Im taniej, tym wyraźniej widać różnicę
Wspomniane auta nie są jednak najbardziej jaskrawym przykładem różnic pomiędzy polskim a niemieckim rynkiem. Tych trzeba bowiem szukać w jeszcze niższych rewirach rynku. Najniższych, gdyż Dacia Sandero jest obecnie najtańszym nowym samochodem zarówno w Polsce jak i u naszych sąsiadów. Niestety w Polsce kosztuje więcej.
Dokładnie 64 200 zł. Na tyle wyceniono bazową wersję wyposażenia Essential napędzaną benzynowym silnikiem 1.0 TCe o mocy 90 KM. To bardzo ubogo wyposażony samochód. Na pokładzie nie znajdziemy nawet manualnej klimatyzacji. W Niemczech jest tak samo, tyle że wyraźnie taniej.
Tam Sandero Essential startuje od kwoty 12 400 euro (53 692 zł). Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to cena niedostępnego w Polsce wariantu z silnikiem 1.0 SCe 65 KM. Takie samo jak w Polsce Sandero 1.0 TCe 90 KM kosztuje natomiast 13 250 euro, czyli jakieś 57 372 zł - drożej niż niemiecka baza, ale wciąż o blisko 7 tys. mniej niż to samo auto w Polsce. To kwota znacząco przekraczająca miesięczne wynagrodzenie większości Polaków. Można więc śmiało powiedzieć, że najtańsze nowe auto jest w Niemczech tańsze o co najmniej jedną polską pensję. I to więcej niż minimalną.
Dla precyzji powinniśmy jednak wziąć pod uwagę minimalne wynagrodzenie i sprawdzić, ile pensji musi odłożyć Polak i Niemiec, by kupić nowe Sandero. Przyjmując minimalne wynagrodzenie netto na poziomie 3261 zł w Polsce i 1532 euro w Niemczech, okaże się, że najtańsze nowe auto będzie wymagać wydania 19,7 pensji, a u naszego sąsiada mniej niż połowę tego (8,6 pensji).
Dlaczego niektóre auta są tańsze w Niemczech niż w Polsce?
Powyższe przykłady nie są zapewne jedynymi. Niewykluczone, że także w wyższych segmentach rynku występują podobne anomalie. Fakt, że niektóre samochody są tańsze w Niemczech niż w Polsce, może oburzać, ale ma swoje podstawy. Nie można bowiem zapominać, że nowe auta u naszych zachodnich sąsiadów są objęte 19-procentową stawką VAT, podczas gdy u nas jest to 23 proc.
Nie bez znaczenia pozostaje też polityka francuskich koncernów, które chcąc przebić się w kraju zdominowanym przez niemieckie marki, są skłonne bardziej obniżyć marżę, z korzyścią dla tamtejszych klientów.
Trzecia kwestia to inflacja, z jaką borykaliśmy się w ostatnich latach, która sprawiła, że ceny wielu produktów w Polsce i w Niemczech stały się zbliżone. Niestety samochody nie są tu wyjątkiem.
*Ceny przedstawione w artykule są podstawowymi kwotami cennikowymi bez uwzględnienia ewentualnych rabatów i promocji.