Sześć aut odnalezionych. Złodziej kradł nietypową metodą
Wygląda na to, że złodzieje aut zintensyfikowali działania. Tylko w 2023 r. liczba skradzionych aut wzrosła aż o 36 proc. Ostatni przypadek, z którym spotkali się świebodzińscy policjanci, zdaje się potwierdzać smutny trend. Tym razem złodzieje uciekli się do metody "na lawetę".
01.02.2024 | aktual.: 01.02.2024 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Policjanci trafili na trop złodziei, kiedy na komendę w Świebodzinie zgłosił się kolejny poszkodowany. Jak relacjonował, jego samochód uległ awarii między miejscowościami Wilkowo i Borów i został pozostawiony przy drodze. Gdy chciał po niego wrócić, auta już nie było.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjantom udało się ustalić, w jaki sposób dokonano kradzieży. Tym razem złodziej nie korzystał ani z "game boya", ani z walizki, ani zagłuszacza sygnału, a z lawety. Funkcjonariusze szybko wytypowali także osobę, która mogła dokonać kradzieży. Już po siedmiu dniach od zgłoszenia nie tylko zatrzymali 35-letniego podejrzanego, ale dotarli także do skradzionego pojazdu.
Jak się okazało, na posesji oprócz wspomnianego auta stało jeszcze pięć innych samochodów. Po sprawdzeniu w bazie okazało się, że zostały przez złodzieja wywiezione z terenu Niemiec. Wszystkie kradzione były metodą "na lawetę". Złodziej po prostu podjeżdżał do zaparkowanych aut i ładował je na lawetę jak swoje. Najprawdopodobniej odgrywał przy tym rolę pomocy drogowej, by nie wzbudzić podejrzeń.
Co ciekawe, złodziej typował głównie wiekowe auta, w tym pierwszego fiata pandę, pierwszego volkswagena caddy, hyundaia tucsona pierwszej generacji czy BMW serii 5 E39. Łączna wartość odnalezionych aut szacowana jest na 60 tys. zł. 35-letni mieszkaniec powiatu słubickiego przyznał się do winy. Grozi mu do 10 lat więzienia.