Światła są też z tyłu, Drodzy Kierowcy. Pamiętajcie o nich
Wielokrotnie pisaliśmy o światłach z tyłu, o tym, że w trybie automatycznym nie zawsze "pozycyjne" włączają się we mgle czy podczas deszczu. Jednak obawiam się, że temat jest nieco szerszy. Kierowcy całkowicie o nich zapominają. Zarówno w nowoczesnych, jak i starszych samochodach.
13.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Automatyczne światła do jazdy dziennej miały poprawić bezpieczeństwo. Miały sprawić, że auto zawsze będzie widoczne, bo kierowcy nigdy nie zapomną ich włączyć. Jeśli chodzi o przednie, to wszystko gra. Ale z tylnymi jest kłopot.
Nie zawsze czujnik zmierzchu zareaguje właściwie. Czasami we mgle lub podczas deszczu automat nie przełączy świateł do jazdy dziennej na mijania, a to oznacza, że z tyłu nic się nie świeci. I jest kłopot, zwłaszcza we mgle na autostradzie, kiedy nagle kierowcy jadącemu z dużą prędkością wyłania się inny pojazd. Gdyby miał chociaż "postojówki" z tyłu, byłby widoczny znacznie wcześniej.
Jednak nie tylko to jest problemem. Mam wrażenie, że kierowcy bardzo często w ogóle zapominają o tylnych światłach, nawet po zmierzchu. Nie tak dawno skręcałem z głównej trasy w boczną i znalazłem się tuż za kompletnie nieoświetloną toyotą. W całkowitych ciemnościach widać ją tylko dlatego, że oświetlałem ją swoimi światłami.
Migałem "długimi", trąbiłem, w końcu zrównałem się z pojazdem i zmusiłem panią do zatrzymania. Kobieta uchyliła szybę i usłyszała ode mnie, żeby włączyła światła. Ona na to, że ma włączone, ale jest w błędzie. Działały tylko przednie. Bardzo zaskoczona z niedowierzaniem przekręciła pokrętło na manetce i nagle auto się "pojawia".
Kilka dni później na autostradzie wyjeżdżałem razem z pewnym panem, kierującym hyundaiem, ze stacji benzynowej. Delikatnie wymusił mi pierwszeństwo, jechał bez świateł. Mrugałem mu drogowymi, ale przypuszczam, że odebrał to jako wyraz złości i uniesieniem ręki dał znać, że rozumie. Jednak mnie nie o to chodziło. Przez kolejne kilometry pomimo mrugania i wyłączania na chwilę mojego oświetlenia, nie docierało do niego, że ma kompletnie nieoświetlony pojazd. W końcu się poddałem i pojechałem dalej. Podobnie jak wcześniej opisana pani, mógł obawiać się czegoś w rodzaju agresji drogowej, ale warto w takich sytuacjach po prostu upewnić się, że światła są włączone.
Niedługo później, już na ekspresówce w kierunku Białegostoku, doganiałem berlingo. Stary samochód francuski, więc oczywiście oświetlenie żyło własnym życiem. Nawet rzekłbym, że ledwie żyło, bo tylko prawa "postojówka" z tyłu delikatnie świeciła. Auto jasne i duże, więc na drodze ekspresowej szybko zostało oświetlone przez pojazd z tyłu, ale we mgle czy na drodze trzeciorzędnej mogłoby być zagrożeniem. Tu wyraźnie widać zaniedbanie kierowcy.
Sprawdź tylne światła, zwłaszcza teraz
Jest jesień, niebawem zima, dzień coraz krótszy, a przejrzystość średnia lub niska. Zadbajcie o światła, również te tylne. O ile przednie niemal każdy ma w miarę w porządku (coś tam zwykle świeci), o tyle mam wrażenie, że o tylnych mało kto pamięta. Tymczasem w starszych autach nierzadko są słabe lub niesprawne. A w nowszych po prostu niewłączone.
Niekiedy ustawienie na 0 (zero) lub OFF wciąż utrzymuje światła postojowe z przodu - kiedyś wyłączało oświetlenie całkowicie. Ale tylne lampy świecą wyłącznie i zawsze wtedy, kiedy włączycie postojówki lub mijania. Na "automacie" bywa z tym różnie, więc na jesień proponuję po prostu używać świateł mijania, a automaty zostawić sobie na lato. Chyba, że o nich pamiętacie.
Sprawdzenie oświetlenia z tyłu nie wymaga wcale pomocy drugiej osoby. Nawet nie trzeba wysiadać z auta. Wystarczy stanąć blisko ściany dowolnego budynku i po kolei włączać światła. Zerkając do tyłu na pewno będziecie widzieć działanie każdego z nich. A jeśli nie, to pewnie coś nie działa. Zasadniczo światła tylne sprawdza się raz na rok, na badaniu technicznym, choć i z tym bywa różnie. Nie wymaga to wiele trudu, a na pewno poprawi bezpieczeństwo.
Mam jeszcze jedną propozycję. Jeśli pojazd jadący za wami kilka razy mruga wam długimi, to sprawdźcie, czy macie włączone światła. Nie zawsze jest to agresor, który chce wam zepsuć dzień.