Ktoś porzucił w lesie akumulatory z elektryka. Zaczęły płonąć
Pojedyncze części samochodowe, stare opony czy fragmenty karoserii zazwyczaj wyrzucają w lasach zazwyczaj złodzieje aut, którzy pozbywają się w ten sposób niepotrzebnych resztek. Tym razem jednak do katalogu "gratów" zaśmiecających tereny zielone doszły baterie od pojazdów elektrycznych. Co gorsza, zaczęła się palić.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O ile można usłyszeć o pożarach aut elektrycznych, tak tym razem doszło do zapłonu zestawu akumulatorów wymontowanych z samochodu. Zdarzenie miało miejsce na leśnej polanie przy ulicy Wołomińskiej w Jasienicy (gmina Tłuszcz). Płonęło ogniwo z osobowego elektryka marki Hyundai. Niezbędna była pilna interwencja służb ratunkowych.
— Odnaleźliśmy kilka baterii od samochodów elektrycznych, w tym jedną objętą pożarem. W akcji brało udziału 5 zastępów strażackich, w tym ciężki pojazd gaśniczy – powiedział portalowi WWL112.PL, mł. bryg. Sławomir Balcerak, dowódca JRG Wołomin.
Ugaszenie tego typu elementu nie należy do najłatwiejszych. Najpierw dużą ilością wody nastąpiło schłodzenie akumulatora i stłumienie płomieni. Następnie przy użyciu koparki został wykopany prowizoryczny basen, do którego strażacy zanurzyli baterię, aby zabezpieczyć rozgrzane ogniwa i całkowicie ugasić pożar.