Rząd zaostrza kurs względem pojazdów zabytkowych. Może aż za bardzo
Ze skrajności w skrajność. Obecne przepisy pozwalają otrzymać status pojazdu zabytkowego dla aut, które nie przedstawiają sobą wyjątkowej wartości. Rząd planuje w tej materii zmianę prawa, ale w efekcie cenne zabytki będziemy mogli oglądać "w akcji" tylko z dala od centrów miast.
10.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Żółte "blachy" bez problemu
Samochody dla wielu kierowców są czymś więcej niż środkiem transportu. Z czasem niektóre modele, ich wersje czy egzemplarze, zaczynają znaczyć dla nas więcej, niż wynikałoby to w ich metryki. By zachować takie auta od zniszczenia, stworzono kategorię pojazdów zabytkowych. Ich właściciele mogą liczyć na ułatwienia, jak choćby brak konieczności dokonywania regularnych przeglądów czy zawierania polisy OC na cały rok, ale muszą też ponosić wydatki związane z utrzymaniem samochodu w dobrym stanie.
Wymierne korzyści powiązane są z niezbyt wygórowanymi wymaganiami. Zgodnie z obecnym brzmieniem Prawa o ruchu drogowym, pojazdem zabytkowym jest ten, który "(...) na podstawie odrębnych przepisów został wpisany do rejestru zabytków lub znajduje się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, a także pojazd wpisany do inwentarza muzealiów".
W praktyce, aby na pojazd można było założyć żółte tablice rejestracyjne, zazwyczaj musi spełniać łącznie trzy warunki: mieć przynajmniej 30 lat (w przypadku pospolitych aut), od zakończenia produkcji modelu musi minąć 15 lat, a przynajmniej 75 proc. części auta musi być oryginalna. Jak zwykle jednak - są wyjątki.
Można też otrzymać zgodę, jeśli pojazd nie spełnia tych warunków. Taką decyzję może podjąć rzeczoznawca, np. jeśli auto ma przynajmniej 25 lat i zastosowano w nim unikalne rozwiązania techniczne lub było ono związane z wydarzeniami historycznymi. Żółte tablice można też dostać na auto, które jest częścią kolekcji.
W efekcie od początku 2021 r. o status aut zabytkowych może starać się właściciel opla astry I generacji, volkswagena golfa III generacji, renault espace II generacji, a nawet fiata cinquecento. Nie sposób powiedzieć, że każdy egzemplarz jednego z tych modeli ma jakąś ponadprzeciętną wartość. Od początku 2022 r. system ma się zmienić. Zgodnie z projektem nowelizacji przepisów, która ma wejść wtedy w życie, definicja ma brzmieć:
Nowe przepisy mają skuteczniej odsiewać pojazdy, które "udają" zabytki od tych, które są nimi w rzeczywistości. W efekcie po naszych drogach z żółtymi tablicami mają jeździć pojazdy, które naprawdę prezentują sporą wartość. Jest jednak inny problem. W przyszłości trudno może być o okazję do ich zobaczenia.
Ze spalinami poza strefę
Nowelizacja Ustawy o elektromobilności, nad którą trwają wciąż prace, przewiduje narzucenie na duże gminy o złej jakości powietrza obowiązku stworzenia stref czystego transportu. Siłą rzeczy takie obszary będą powstawać w centrach miast, a to właśnie tam w wielu miastach odbywają się przejazdy zabytkowych pojazdów organizowane w ramach zlotów. Jest tak na przykład w przypadku imprez cyklu Rajd Polski Historyczny. Takie wydarzenia stanowią ciekawą atrakcję dla mieszkańców i turystów. Kłopot w tym, że nowe przepisy mogą wypędzić je na przedmieścia czy za miasta.
Jak w interpelacji do ministra infrastruktury zauważył poseł Paweł Poncyliusz, nowelizacja Ustawy o elektromobilności przewiduje możliwość czasowego wpuszczania do stref pojazdów innych niż bezemisyjne. Rzecz polega jednak na tym, że taka możliwość ma obowiązywać jedynie przez 3 lata od powołania strefy czystego transportu.
Nowelizacja nie mówi też wprost o możliwości wydawania czasowych pozwoleń na wjazd do stref. To może oznaczać nie tylko kłopoty z imprezami samochodów zabytkowych, ale też choćby z wykorzystaniem takiego pojazdu jako auta dla nowożeńców, biorących ślub wewnątrz przyszłej strefy czystego transportu.
W części europejskich państw już dostrzeżono ten problem. W Niemczech przepisy zezwalają na wjazd pojazdami zabytkowymi do stref czystego transportu, choć są tu wyjątki. W niektórych niemieckich miastach (jak Hamburg czy Berlin) nawet status auta zabytkowego nie pomoże, jeśli pod maską drzemie diesel.
We Francji dużą dowolność w dziedzinie kształtowania zakazów w strefach czystego transportu mają powołujące je do życia gminy. Dlatego np. w Paryżu można zabytkami wjeżdżać w taki obszar, ale w Lyonie już nie. W Holandii wyjątki dla aut zabytkowych istnieją w części miast. W Amsterdamie czy Utrechcie trzeba jednak wcześniej zarejestrować się w elektronicznym systemie.
Rozsądek podpowiada, że skoro rząd zamierza zlikwidować problem nie w pełni wartościowych zabytków na czterech kołach, to przynajmniej powinien stworzyć furtkę, dzięki której autami po weryfikacji będzie można bez przeszkód cieszyć oczy. Zwiększona emisja w jedno popołudnie w roku nie będzie tu chyba zbyt wysoką ceną.