Rząd po cichu szykuje zmiany w przeglądach. Na stole zaostrzenie przepisów i wzrost cen

Wiceminister infrastruktury spotkał się z przedstawicielami Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Stało się to niedługo po tym, jak z przedstawicielami PISKP-u spotkało się Ministerstwo Cyfryzacji. Choć nowelizacji przepisów o przeglądach jeszcze nie ma, wiadomo już, czego mogą dotyczyć przyszłe zmiany.

Przegląd techniczny samochodu
Przegląd techniczny samochodu
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

14.01.2024 | aktual.: 14.01.2024 13:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Polska już w 2018 r. powinna była wdrożyć do krajowych przepisów zasady unijnej dyrektywy 2014/45/UE, dotyczącej obowiązkowych badań technicznych pojazdów. Poprzedni rząd wykonał w tym kierunku dwa podejścia i obydwa skończyły się na etapie analizy propozycji nowelizacji w Parlamencie. Wiele wskazuje na to, że nowy rząd nie zamierza długo zwlekać z wprowadzeniem zmian. A te nie spodobają się każdemu kierowcy.

Jak informuje PISKP, z wiceministrem infrastruktury Pawłem Gancarzem spotkała się delegacja tej organizacji. "Tematem rozmów była sytuacja branży SKP, planowane zmiany w przepisach, a także pilna potrzeba waloryzacji opłat za badania" – informuje organizacja. Z kolei pod koniec grudnia 2023 r. przedstawiciele PISKP spotkali się z urzędnikami Ministerstwa Cyfryzacji i zaproponowali zmiany przepisów w kilku istotnych obszarach. Obraz staje się więc jasny.

Już w poprzedniej kadencji Sejmu posłowie KO zwracali uwagę na fakt, że regulowana ministerialnym rozporządzeniem tabela opłat za przeglądy nie uległa zmianie od kilkunastu lat. Można więc podejrzewać, że teraz to nastąpi. Dziś za przegląd samochodu osobowego płaci się 99 zł. Przedstawiciele PISKP nie kryją, że dla branży satysfakcjonująca byłaby stawka 150 zł netto, czyli 184,5 zł brutto.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W Polsce przeglądu nie przechodzi ok. 2 proc. samochodów. W Niemczech nawet dziesięciokrotnie więcej. Oczywiste jest więc, że konieczne jest uszczelnienie systemu badań technicznych. W grudniu PISKP poruszał sprawę planów, zgodnie z którymi diagnosta miałby obowiązek fotografowania badanego auta. W ten sposób można byłoby wykluczyć sytuacje, gdy nieuczciwi pracownicy – w zamian za gratyfikację – podbijają pieczątki przeglądu pojazdom, których nawet nie widzieli.

Być może nastąpi digitalizacja zaświadczeń o przejściu badania technicznego, wydawanego dziś w formie kartki A4. Możliwe jest również zniesienie konieczności legitymowania się dowodem rejestracyjnym podczas wykonywania badań technicznych.

Jeśli nowy rząd sięgnie do projektu stworzonego przez poprzedników, mogą pojawić się również kary za spóźnienie z przeglądem. Rząd PiS-u proponował, by osoba spóźniająca się z badaniem więcej niż 30 dni płaciła podwójną stawkę. Jednocześnie zaproponowano wówczas możliwość wykonania badania wcześniej (do 30 dni przed terminem) bez utraty dni. Kolejne badanie zostałoby wyznaczone w odniesieniu do dnia utraty ważności poprzedniego przeglądu. Taka regulacja może zostać oceniona jako dyscyplinująca kierowców i w podobnej formie przyjęta w nowym projekcie.

Pod znakiem zapytania pozostaje kwestia nadzoru nad działalnością stacji kontroli pojazdów. Według Najwyższej Izby Kontroli funkcjonujący od lat system jest niewydolny. Koncepcja poprzedniego rządu zakładała wprowadzenie współdziałania starostów i Transportowego Nadzoru Technicznego oraz surowe kary za ignorowanie obowiązków na stanowiskach kontrolnych. Czas pokaże, ile z tego dostanie się do nowej nowelizacji.

Komentarze (134)