Przyszłość tych marek jest niepewna. Szef koncernu jest gotów je skreślić
Amerykańsko-europejski gigant Stellantis notuje coraz gorsze wyniki finansowe, a szef koncernu Carlos Tavares nie stroni od zdecydowanych i kontrowersyjnych wypowiedzi. Przyszłość kilku marek może wisieć na włosku.
26.07.2024 | aktual.: 26.07.2024 12:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje "Bloomberg" dochód netto koncernu Stellantis w pierwszym półroczu 2024 roku spadł aż o 48 proc., a marża operacyjna wyniosła mniej niż 10 proc. - znacznie gorzej niż przewidywano w zakładanych celach na ten rok.
Sytuacja robi się coraz poważniejsza. Na tyle, że szef koncernu nie wyklucza ostatecznych rozwiązań. Podczas konferencji dotyczącej wyników finansowych firmy zorganizowanej 25 lipca Tavares stwierdził, że nie zawaha się zrezygnować z marek, które są nierentowne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jeśli nie przynoszą zysku, zamkniemy je. Nie możemy sobie pozwolić na marki, które nie przynoszą zysku" - wyjaśnił. To wyraźna zmiana kierunku i odejście od wcześniejszych zapewnień. W 2021 roku, podczas tworzenia koncernu Stellantis, Tavares zarzekał się, że wszystkie marki w portfolio mają przyszłość.
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej i choć szef nie zdradza, które firmy są najbardziej zagrożone, analitycy wskazują trzy z nich. Zdaniem "Bloomberga" i "Reutersa", na cenzurowanym jest Maserati, które w pierwszej połowie 2024 roku odnotowało 82 mln euro straty. Nieoficjalnie mówi się też o DS i Lancii z uwagi na ich marginalny wkład w ogólne wyniki sprzedaży. Ostateczne decyzje jednak wciąż nie zapadły.
Warto wspomnieć, że Tavares jest znany z radykalnego cięcia kosztów. Stellantis stale zaostrza politykę obniżania kosztów pracy i logistyki, podczas gdy sam szef chętnie wypłaca sobie sowite wynagrodzenia. 40-milionowy pakiet z zeszłego roku uczynił go najlepiej opłacanym dyrektorem generalnym wśród tradycyjnych producentów samochodów.