Pribot, czyli Prius sterowany robotem

Niesamowita parada przejechała ostatnio ulicami San Francisco. Ludzie, którzy około tygodnia temu przebywali w okolicach San Francisco-Oakland Bay Bridge mogli natrafić na dziwnie wyglądającą Toyotę Prius, jadącą w eskorcie wozów policyjnych i ekipy filmowej, jednak, co najdziwniejsze, za kierownicą hybrydy nikogo nie było!

Pribot, czyli Prius sterowany robotem
Mateusz Gajewski

16.09.2008 | aktual.: 02.10.2022 14:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niesamowita parada przejechała ostatnio ulicami San Francisco. Ludzie, którzy około tygodnia temu przebywali w okolicach San Francisco-Oakland Bay Bridge mogli natrafić na dziwnie wyglądającą Toyotę Prius, jadącą w eskorcie wozów policyjnych i ekipy filmowej, jednak, co najdziwniejsze, za kierownicą hybrydy nikogo nie było!

Prius-robot jest wynalazkiem 28-letniego inżyniera komputerowego, Anthonego Levandowskiego. Na co dzień pracuje on dla Google na terenie Krzemowej Doliny i jak twierdzi Priusa-robota budował głównie w czasie wolnym.

Niektórzy ludzie kochają pracować przy hot rodach, łodziach czy samolotach" - mówi Levandowski.Ja kocham roboty."

Prezentacja wozu miała miejsce 7 września. Pusty Prius wystartował ok. godziny 7:30 rano, przejechał wzdłuż Embarcadero, następnie skręcił w prawo w Harisson Street, wjechał na wspomniany wcześniej most i zakończył trasę wyjazdem na Treasure Island. Lata ciężkiej pracy opłaciły się, bowiem sterowany robotem Prius przejechał całą trasę nie czyniąc żadnych zniszczeń.

Obraz

Jednak, aby 25-minutowa jazda wypadła bez przeszkód musiała być wcześniej poprzedzona dokładnym skanowaniem trasy. Levandowski kilka dni wcześniej przejechał tę samą drogę kilkukrotnie, używając specjalnego lasera do zapamiętania trasy przez komputer. „Zbudowaliśmy dokładną mapę prezentującą wygląd trasy" - dodaje inżynier.

Tak właśnie Pribotowi (bowiem tak nazywane jest auto) udało się przejechać trasę. Polegał on na odczytach z nawigacji satelitarnej, oraz skanowanemu w czasie rzeczywistym otoczeniu za pomocą dwóch wiązek laserów na podczerwień (używają one tak mało energii, że nawet podczas kontaktu z ludzkim okiem nie wywołają żadnych negatywnych odczuć i reakcji), które porównywały otoczenie z wcześniej załadowanymi mapami 3D, zrobionymi przez Levandowskiego.

Dodatkowo Levandowski użył specjalnych mechanizmów liczących odległość, podobnych do tych wykorzystywanych w zaawansowanym rolnictwie, gdy chodzi o odpowiednią odległość sadzenia nasion, czy sadzonek. Dostarczeniem tych urządzeń zajęła się firma Topcon, główny sponsor Pribota.

Źródło: news.cnet

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)