Posłanka podłożyła "bombę" pod system fotoradarów. W interpelacji pyta o obowiązek wskazania kierowcy

Przyjęcie kary, wskazanie innego sprawcy bądź odmowa współpracy – takie możliwości stoją przed właścicielem pojazdu uwiecznionego przez fotoradar. Zdaniem posłanki PSL - Kukiz'15 w świetle obowiązujących przepisów nikt nie ma jednak obowiązku wskazywać GITD winnego.

Fotoradary w Polsce są doskonale oznaczone. W ich sidła wpadają więc wyłącznie mało uważni kierowcy lub ci, którzy demonstrują w ten sposób swoje lekceważenie dla przepisów.
Fotoradary w Polsce są doskonale oznaczone. W ich sidła wpadają więc wyłącznie mało uważni kierowcy lub ci, którzy demonstrują w ten sposób swoje lekceważenie dla przepisów.
Źródło zdjęć: © Fot. WP
Tomasz Budzik

11.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uzasadnione wątpliwości

Od blisko dekady kontrolę nad systemem fotoradarów na polskich drogach sprawuje Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Jeśli któreś z urządzeń złapie zbyt szybko jadący pojazd, GITD wysyła do jego właściciela przesyłkę. W kopercie znajduje się zdjęcie dokumentujące przewinienie i trzy druki. Jeden służy do przyznania się do popełnienia wykroczenia. W drugim właściciel może wskazać osobę, która w danym momencie kierowała pojazdem. Gdy adresat nie przyznaje się do winy i nie pamięta, komu powierzył pojazd, wypełnia trzeci druk.

W interpelacji do ministra sprawiedliwości posłanka PSL - Kukiz'15 Urszula Pasławska, z wykształcenia prawniczka, podaje w wątpliwość legalność takiej korespondencji. Wystąpienie dotyczy art. 96 § 3 Kodeksu wykroczeń. Mówi on, że karze grzywny "(...) podlega, kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie".

Jak w interpelacji wskazuje posłanka, przepis ten narusza konstytucyjne prawo do obrony. Nie da się go pogodzić z art. 74 § 1 Kodeksu postępowania karnego, który mówi o tym, że oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. Tymczasem jeśli właściciel pojazdu nie wskaże innej osoby jako jego użytkownika w momencie popełnienia wykroczenia, to tym samym sam stawia się w roli sprawcy. Przepisy zmuszają więc właściciela pojazdu do wyręczenia GITD w udowodnieniu winy.

Zdaniem posłanki polska praktyka stoi również w sprzeczności z art. 5 Kodeksu postępowania karnego, który nakazuje uważać obwinionego za osobę niewinną, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem, a wszelkie wątpliwości rozstrzygać na jego korzyść. W myśl tej zasady osoba, która nie pamięta, kto w danym momencie prowadził pojazd, nie powinna zostać ukarana.

Urszula Pasławska wspomina także o wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 30 września 2015 r., w którym stwierdzono zgodność art. 96 § 3 Kodeksu wykroczeń z konstytucją. Posłanka dodaje jednak, że służby wykorzystują niską świadomość na temat przepisów do osiągania swoich celów. Interpelacja kończy się serią pytań o zgodność z prawem stosowanego dziś postępowania.

GITD nie jest bezbronne, ale ma kłopoty

Czy rozstrzygnięcie wątpliwości prawnych na korzyść kierujących oznaczałoby ich zupełną bezkarność? Nic z tych rzeczy. Przekonał się o tym już niejeden zmotoryzowany. Nie od dziś wiadomo, że wiele osób korzysta z możliwości nieprzyznania się do winy i niewskazania sprawcy, by uniknąć naliczenia punktów karnych za wykroczenie czy zatrzymanie prawa jazdy. Zdarza się jednak, że pracownicy GITD weryfikują takie sprawy.

Taki scenariusz miała sprawa z Jasienia. W 2019 r. zainstalowany w tej miejscowości fotoradar "ustrzelił" kierowcę jadącego o 100 km/h za szybko. Właściciel samochodu nie wskazał sprawcy i sam nie przyznał się do winy. Funkcjonariusze GITD wystąpili więc z prośbą o ujawnienie wizerunku właściciela auta do wydziału starostwa zajmującego się dowodami osobistymi. Okazał się on niezmiernie podobny do mężczyzny uwiecznionego przez fotoradar. Sprawa trafiła do sądu i kierowca utracił prawo jazdy na 3 miesiące oraz otrzymał grzywnę w wysokości tysiąca zł.

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2019 r. polski system fotoradarów jest mało wydajny. Na 560 tys. wykroczeń zarejestrowanych przez urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości w latach 2015 - 2018 GITD zweryfikowało tylko 204 tys. przypadków. Aż 115 tys. kierowców uniknęło kary m.in. ze względu na przedawnienie. Według NIK-u powodem takiego stanu rzeczy była niewystarczająca kadra GITD i jej duża rotacja, co przekłada się na małe doświadczenie pracujących z systemem fotoradarów.

Będziemy obserwować rozwój sytuacji związanej z interpelacją Urszuli Pasławskiej. Co prawda uznanie argumentów posłanki oznaczałoby dalszy spadek wydajności systemu fotoradarów, ale dopuszczanie do sytuacji, w której funkcjonuje on balansując na granicy prawa jest moralnie naganne. W końcu dlaczego w takiej sytuacji przepisów mieliby przestrzegać kierowcy?

Komentarze (15)