Holowali auta i żądali "okupu". Policja nieświadomie w tym pomagała

W Berlinie jedna z firm holujących samochody postanowiła "podrasować" swój model biznesowy: oprócz opłaty za holowanie wymuszała na właścicielach także "okup" za ujawnienie miejsca, w którym znajduje się odholowane auto.

Auto na lawecie – zdjęcie poglądowe
Auto na lawecie – zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Polizei Duisburg
Błażej Buliński

06.07.2023 | aktual.: 06.07.2023 16:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Odholowanie źle zaparkowanego samochodu zwykle wiąże się z wysokimi kosztami i powoduje u właściciela duży stres. A gdy jest on zdany na swój samochód, to pod presją czasu jest gotowy zrobić wiele, by go jak najszybciej odzyskać. Pewna banda z Berlina postanowiła to perfidnie wykorzystać i poprawić rentowność swojego biznesu holowania aut. W ich procederze nawet nieświadomie pomagała policja.

Jak donosi serwis regionalnej rozgłośni RBB (Radio Berlin Brandenburg), firma Yana GmbH "wyspecjalizowała się" w holowaniu pojazdów, które parkowały w dzielnicy Spandau na parkingach supermarketów poza godzinami ich funkcjonowania. Zgodnie z regulaminem tych obiektów, nie można tam zostawiać aut dłużej niż na czas zakupów czy na noc. Jednak ze względu na brak osiedlowych miejsc postojowych, kierowcy ich tak korzystali z pustego placu przy markecie. Kierownicy sklepów, pewnie w ramach utrzymania dobrych relacji sąsiedzkich, przymykali na to oko. Taka pobłażliwość jednak nie jest regułą i nie warto liczyć na szczęście, zostawiając wóz w takim miejscu, na dłużej niż na czas zakupów. Kierowcy lawet spółki Yana GmbH odholowywali auta spod marketu na własną rękę, bez zlecenia od właściciela parkingu.

W jaki sposób nawiązywali kontakt z właścicielem odholowanego pojazdu? Dzięki pomocy policji. Firma holująca sama informowała właściwy wydział policji o odholowaniu pojazdu – co ciekawe, bez podawania przyczyny i miejsca odstawienia auta. Zdezorientowani właściciele odholowanych aut dzwonili na numer alarmowy 110, podejrzewając kradzież swojego pojazdu. Policja jednak informowała ich, że pojazd został odholowany i przekazywała kontakt do firmy holującej – jest to standardowa procedura, która jak się okazuje, jest dość podatna na nadużycia. Policja nie sprawdza, czy prywatna firma holująca miała prawo zabrać pojazd.

Firma holująca nie odbierała telefonów od właścicieli, lecz odpisywała im przez komunikator WhatsApp: podawała warunki, które właściciel auta musi spełnić, by odzyskać swój samochód. Te brzmiały jak okup: za zdradzenie lokalizacji, w której znajduje się auto, Yana GmbH żądała aż 476 euro, płatne przelewem błyskawicznym.

Zwykle za usługę holowania w Berlinie płaci się około 220 euro – wielu kierowców aut, którzy wpadli w pułapkę tej firmy, jednak o tym nie wiedziało. Ponieważ kontakt dostali od przedstawiciela policji, zwiedzeni zaufaniem i potrzebą szybkiego odzyskania pojazdu, płacili ponad dwukrotnie wyższą kwotę. Często okazywało się, że pojazd nawet nie trafiał na specjalny parking, tylko był po prostu odstawiany do sąsiedniej dzielnicy, na miejsce parkingowe przy ulicy. Niektórzy właściciele aut dopiero po zapłaceniu kwoty firmie holującej kontaktowali się z kierownikami sklepów – tylko by dowiedzieć się, że to wcale nie oni zlecali odholowanie aut.

Jak powiedziała w wywiadzie dla RBB rzeczniczka policji Anja Dierschke, tylko w ciągu jednego tygodnia w czerwcu firma Yana GmbH odholowała w ten sposób 58 samochodów w Berlinie. W związku z tym procederem policja zatrzymała już bandę "porywającą auta dla okupu" – i to na gorącym uczynku, gdy próbowali odholować pojazd, który był poprawnie zaparkowany! Głową grupy pięciu mężczyzn "porywających" pojazdy okazała się 36-letnia kobieta. Firmę założyła raptem 31 maja bieżącego roku.

Równolegle do prowadzonego postępowania przeciwko porywaczom-naciągaczom, policja w Berlinie sprawdza też, jak może usprawnić swoje procedury, by w przyszłości nie doszło do kolejnych, podobnych przypadków. Nie da się wykluczyć, że szybko znajdą się naśladowcy – nie tylko w Berlinie. Policja radzi zachować szczególną ostrożność, gdy po odholowaniu pojazdu firma żąda wysokich opłat, nie chce od razu podać lokalizacji auta i wywiera na właścicielu presję czasową.

Berlinholowaniepolicja
Komentarze (7)