Polski Funter 4x4x4 miał być najlepszym pojazdem na świecie. Projekt nie doczekał się happy endu
Żaden inny pojazd skonstruowany w Polsce nie otrzymał tylu nagród na wystawach krajowych i zagranicznych. Żadne auto nie było konstruowane w Polsce z założeniem, że będzie najlepsze w swojej klasie. Żaden pojazd terenowy nie miał tylu innowacji wdrożonych za jednym razem. To mogło być naszą szansą. Niestety jak większość polskich projektów i ten został zamordowany jeszcze zanim zaczął żyć.
16.12.2017 | aktual.: 01.10.2022 19:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oto smutna historia być może najciekawszego samochodu, jaki kiedykolwiek powstał w naszym kraju. Po długotrwałych pracach rozwojowych, po wprowadzeniu wielu oryginalnych, okrytych tajemnicą rozwiązań technicznych, zaprezentowano go w 2016 roku. Mógł być pojazdem wojskowym, ratowniczym, rajdowym lub kolejną zabawką dla bogaczy.
Miał być i z założenia był najsprawniej jeżdżącym w terenie samochodem na świecie. Jego ”elastyczna” platforma modułowa pozwalała zrobić z niego niemal dowolny pojazd, zarówno do transportu ludzi, jak i ładunku czy pod zabudowę sprzętu. To, co pokazano pod nazwą Funter 4x4x4 to tylko jedna z potencjalnych wersji.
Ojcem projektu był mgr inż. Dariusz Wojdas, który tak jak nieco ponad rok temu, tak i dziś opowiada o swoim dziecku w samych superlatywach.
- Funter 4x4x4 może całkowicie zastąpić wojskowe Hummery, bo jest znacznie lepszy od nich pod każdym względem. O Honkerach nawet nie wspominam. Nie ma żadnego pojazdu na świecie, który by mógł wjechać dalej w ekstremalnie ciężki teren niż Funter i wrócić bez szwanku – twierdzi główny projektant.
Funter może być obciążony nawet 8-tonowym ładunkiem, pociągnąć 10-tonową przyczepę, może być lepiej opancerzony niż obecnie używane transportery opancerzone, może zarówno pływać jak i jechać po dnie w pełnym zanurzeniu, a z opcjonalnym napędem Terrain Plug-in Hybrid mógłby poruszać się bezszelestnie na dystansie 100 km lub przez 30 minut i to w trudnym terenie.
- Nie można staranować stojącego Funtera samochodem osobowym, terenowym czy dostawczym. Ale szybkie dogonienie i zepchnięcie z drogi, a nawet staranowanie Funterem ciężarówki i wywrócenie jej na bok aby ją zatrzymać nie stanowi problemu – opowiada pan Dariusz o ponadprzeciętnych możliwościach tego pojazdu. A to nie wszystko.
Auto mogłoby mieć bardzo duże zastosowanie w służbach ratowniczych.
- Nawet mocno podniesionego Land Rovera Defendera na największych, 37-calowych kołach (prześwit ma wtedy około 350 mm pod główką mostu) zatrzyma głęboka koleina zrobiona przez ciągnik rolniczy czy maszynę leśną (które mają prześwity około 500 mm). Uniemożliwi dalszą jazdę na kołach nawet ciężarówce terenowej (która ma prześwit około 400 mm, a Unimog 480 mm).
Funter ma standardowy prześwit pod wahaczami wynoszący 600 mm, a możliwe jest uzyskanie krótkotrwałego prześwitu nawet ponad 700 mm. Dodatkowo Funter ma rozstaw kół jak ciężarówka, ciągnik rolniczy czy maszyna leśna, więc pojedzie bez przeszkód. – opisuje możliwości pojazdu jego twórca. Widać, że wszystko zostało starannie przemyślane.
- 60 cm śniegu na drodze powoduje, że terenowe pojazdy nie są w stanie się poruszać. Funter ma prześwit zarówno pod całym podwoziem jak i pod wahaczami minimum 60 cm, więc taki śnieg nie robi na nim żadnego wrażenia - jest w stanie jechać przy 100 cm śniegu na drodze i forsować nawet 2 metrowe zaspy dzięki dużej masie i bardzo dużemu prześwitowi.
Jednak autor projektu nie jest ślepo zapatrzony na swoje dzieło i zdaje sobie sprawę z jego ograniczeń, jak np. znacznie większa szerokość niż w przypadku klasycznych terenówek.
- Zdaję sobie sprawę, że wysokość Funtera jest podobna do samochodów typu Defender, ale szerokość znacznie większa, więc ze względu na szerokość drogi, szczególnie między drzewami, może w niektórych przypadkach nie pozwalać na przejazd i klasyczne terenówki będą jedynymi, które się zmieszczą. Dlatego takie auta byłyby świetnym uzupełnieniem do działań Funtera, który mógłby przeholować je tam gdzie, nie dadzą rady dojechać, a tam gdzie Funter jest za szeroki czy za ciężki, jedzie dalej klasyczna terenówka.
Funter to pojazd, który z powodzeniem mógłby sobie poradzić w strefie działań wojennych czy klęski żywiołowej. Duża masa sprawia, że nie przewróci go wichura, fala powodziowa też nie będzie miała lekko. Pojedzie po gruzowisku, po schodach, przez ogromne kamienie, powalone drzewa, głębokie rowy czy zwalone budynki. Przewiezie w odcięte od świata miejsca ratowników, żołnierzy czy potrzebne środki.
Możliwości to jedno, ale technika to zupełnie inna historia. Prawdziwym majstersztykiem w tym pojeździe jest zawieszenie, o którym ochoczo opowiada Dariusz Wojdas.
- Dziś walczy się o milimetry w prześwicie, a my powalczyliśmy skutecznie o kilkanaście centymetrów przewagi nad konkurencją. Wymagało to skonstruowania specjalnego układu napędowego osi (m.in. zwolnic, zwrotnic portalowych z systemem zmiany ciśnienia opon, przekładni głównych z mechanizmami różnicowymi, półosi napędowych, przegubów napędowych półosi, wałów napędowych) i specjalnego, niezależnego zawieszenia długoskokowego. Ma ono skok o wartości 600 mm. Nikt na świecie nie uzyskał większego skoku koła nawet przy sztywnych mostach w wielkich terenowych ciężarówkach.
Dodaje - Taki prześwit plus taki skok koła dają nie tylko znaczną poprawę zdolności terenowych samochodu, nieosiągalną dla innych pojazdów terenowych, ale dodatkowe połączenie zawieszenia niezależnego z tak dużym skokiem i resorowaniem każdego koła na czterech sprężynach daje niesamowity komfort podróżowania w terenie, który jest nieosiągalny dla żadnego innego auta.
Więcej o szczegółach konstrukcji tego niesamowitego pojazdu możecie przeczytać w naszym artykule sprzed roku, do czego zachęcam. Jednak tym razem tematem jest śmierć Funtera. Tak można bowiem powiedzieć po tym, co przekazał mi jego twórca. Postanowił mi wyjaśnić jak to wygląda w szczegółach.
Przy projektowaniu samochodu, który ma być produkowany seryjnie jest zupełnie inaczej niż przy budowie jednorazowego egzemplarza, na przykład do sportu motorowego. Bierze się pod uwagę wiele czynników, w tym konkurencję i potencjalne zastosowanie. Funter miał być produkowany seryjnie, jak wynika z ustaleń pomiędzy Dariuszem Wojdasem a Przemysłowym Instytutem Motoryzacji (PIMOT). To właśnie w ośrodkach PIMOT projekt ten nabierał kształtu. Jednak zatrzymał się w pierwszym stadium alfa.
Alfa to pierwszy prototyp, o prymitywnym wyglądzie, którego nadwozie ma tylko przykrywać konstrukcję i pozwalać na łatwą obsługę. Po intensywnych testach prototypu alfa wprowadza się konstrukcyjne poprawki i powstaje prototyp beta. Potem kontynuuje się testy wersji beta i kolejne, niezbędne zmiany wprowadza się tworząc wersję gamma, która jest już pojazdem przedprodukcyjnym.
Wówczas, znając ostateczny kształt pojazdu, przygotowuje się dokumentację techniczną czy instrukcję obsługi, a także katalogi , broszury, ulotki informacyjne dla potencjalnych klientów.
To właśnie z powodu stadium alfa, Funter 4x4x4 wgląda jak wygląda i sprawia wrażenie bardzo prymitywnego, niemalże amatorskiego pojazdu. Tak ma być ze względów technologicznych. Mimo wszystko w tej formie zdobył kilkanaście różnych nagród i wyróżnień na polskich i międzynarodowych wystawach. Jednak w tym miejscu dochodzimy do momentu, w którym coś nie gra.
- Artykuły o Funterze 4x4x4 można znaleźć w internecie na całym świecie w tym w USA, Brazylii, Rosji a nawet Chinach, co świadczy o tym, że cały świat się nim zainteresował. (…)Wydaje mi się że trudno o większy sukces krajowy czy międzynarodowy polskiego samochodu terenowego jaki miał miejsce, biorąc pod uwagę, że zyskał uznanie ekspertów i naukowców z zagranicy oraz wzbudził zainteresowanie ludzi na całym świecie swoją unikatowością i rozwiązaniami konstrukcyjnymi dotąd niespotykanymi. A jak jest w Polsce? – pyta retorycznie Dariusz Wojdas.
Funtera nie pokazano w żadnej dostępnej powszechnie w kraju telewizji, nie opisano w żadnym drukowanym czasopiśmie czy gazecie o tematyce offroad. Co więcej, nawet na stronach internetowych PIMOT nie było i nie ma do tej pory żadnej informacji na temat Funtera, żadnego opisu, danych technicznych.
Na żadnej większej stronie internetowej czy portalu nie opisano dokładnie Funtera, jego rozwiązań technicznych i nie wspomniano o sukcesach poza stroną Autokult.pl i prywatną stroną Dariusza Wojdasa.
- Nigdy PIMOT nie wydał żadnej broszury, żadnego katalogu, prospektu, ani w postaci drukowanej, ani elektronicznej. Jak pojazd był wystawiany na targach w 2016 roku to zwiedzający nic związanego z Funterem 4x4x4 nie dostawali. Nawet ulotki ksero z podstawowymi danymi technicznymi nie było. – z żalem wspomina konstruktor. Rozumie przy tym postrzeganie pojazdu przez osoby postronne.
- Sposób, w jaki przedstawiano informacje o Funterze w mediach internetowych sprawiły, że osoby to czytające mogły odnieść wrażenie, iż jest to jakiś wybryk konstrukcyjny. Zupełnie niepoważny projekt. Odniosłem wrażenie, że PIMOT tak prowadził promocję pojazdu, aby informacja o nim dotarła do jak najmniejszej liczby osób w Polsce, aby nikt nie złożył deklaracji zakupu, aby projekt szybko zakończyć i żeby wszyscy o nim szybko zapomnieli – ojciec projektu zauważa przy tym bardzo istotną rzecz.
- Finansowanie projektu Funter 4x4x4 i innych projektów tego instytutu jest realizowane z pieniędzy podatników, a nie inwestorów czy sponsorów. Wygląda na to, że 5 lat pracy i masa pieniędzy poszły na marne, a była realna szansa na prawdziwe wskrzeszenie polskiej motoryzacji i to na najwyższym poziomie, z możliwością eksportu samochodu na cały świat.
Skąd Dariusz Wojdas wie, skąd ma przypuszczenia, że projekt zakończono, skoro nie pojawiła się na ten temat żadna oficjalna informacja?
- Biorąc pod uwagę już ponad roczną przerwę w pracach i praktycznie nieistniejące już biuro konstrukcyjne FUNTER 4x4x4, to nie ma już możliwości kontynuowania pracy w celu udanego wprowadzenia samochodu do produkcji seryjnej. – mówi osoba, która o Funterze wiedziała najwięcej.
- To że twierdzę, że projekt nie będzie dokończony i nie będzie produkcji seryjnej, wynika z wszelkich przesłanek jakie do mnie docierają. Od lipca 2016 roku współpraca pomiędzy PIMOT i mną całkowicie ustała. PIMOT mi od tego czasu nic nie zlecił. Wiem, że z sześciu kluczowych konstruktorów, czterech wraz ze mną już nie pracuje w instytucie od ponad roku, czyli dział konstrukcyjny FUNTER 4x4x4 praktycznie przestał istnieć ponad rok temu.
Trochę zbyt dużo domysłów, ale faktycznie trudno znaleźć oficjalne informacje na temat Funtera. Czyżby uzgodniono, że projekt trzeba zamilczeć, by opinia publiczna nie zdążyła o cokolwiek zapytać? Kto za tym stoi, kto podjął taką decyzję?
- Ja nie wiem kto podjął decyzję o zakończeniu projektu i nie wprowadzanie go do produkcji seryjnej mimo, że taka była planowana. Jest to dla mnie niezrozumiałe, że projekt nie będzie dokończony i nie będzie produkcji seryjnej, mimo że wszystko do tej pory toczyło się bardzo dobrze i efekty są imponujące już w fazie prototypu alfa. To już na tym etapie wróżyło sukces komercyjny tego pojazdu, nie tylko w kraju, ale głównie za granicą. Sukces konstrukcyjny jest wielki i zatrzymuje się taki projekt. Dziwne to – kończy swoją opowieść o Funterze Dariusz Wojdas.
Zapytałem PIMOT o prace nad Funterem i wyjaśnienie, czy projekt ten jest kontynuowany, czy też został zakończony. Niestety kontakt był trudny. W końcu w rozmowie telefonicznej usłyszałem jedynie niepewne potwierdzenie, że prace wciąż trwają. Na oficjalną odpowiedź osób ”lepiej poinformowanych” czekałem miesiąc i… wciąż czekam.
Jednak historia współpracy Pana Dariusza z PIMOT-em nie kończy się na supersamochodzie terenowym. Był jeszcze projekt napędu hybrydowego Terrain Plug-in Hybrid, do którego wstępna dokumentacja, założenia projektowe i wyliczenia zostały już wykonane.
Hybrydowy układ napędowy plug-in, tworzony był nie tylko z myślą o Funterze, ale także innych pojazdach, m.in. autobusach podmiejskich i międzymiastowych, ciężarówkach dystrybucyjnych czy pojazdach komunalnych, które w centrach miast czy jazdach manewrowych jeździły by na napędzie tylko elektrycznym, a poza centrami miast na napędzie spalinowym, ładując akumulatory podczas jazdy.
W tej dziedzinie nie zostało jeszcze zbyt wiele zrobione, więc jest duże pole do popisu dla PIMOT-u. A raczej było, ponieważ i ten projekt prawdopodobnie zarzucono, a rozpoczęła się kampania pod tytułem ”polski samochód elektryczny”.
Po ogłoszeniu absurdalnego planu elektromobilności premiera Morawieckiego, który tworzy teorie o wprowadzeniu na polski rynek miliona aut elektrycznych do 2025 roku, pojawiła się spółka ElectroMobilityPoland i wszelkie siły oraz pieniądze, które mogłyby ożywić polską motoryzację, trafią w projekt na chwilę obecną mocno oderwany od rzeczywistości.
Pan Dariusz Wojdas ma też swoje zdanie na temat wdrożenia do produkcji seryjnej auta z napędem elektrycznym zaprojektowanego w kraju, które jest dostępne na jego prywatnej stronie internetowej (wojdas.24x7.pl). Ale to już zupełnie inny temat.