Odmówili odszkodowania. Właściciel auta zrobił jedną rzecz
Polak kupił "bezwypadkowe" auto z Niemiec, którym po zakupie pojechał do Niemiec, gdzie miał kolizję. Towarzystwo Ubezpieczeniowe nie chciało naprawić samochodu, ponieważ z jego historii wynikało, że był po szkodzie całkowitej. Polak jednak się nie poddał i wygrał. Musiał zrobić jedną ważną rzecz.
02.02.2023 | aktual.: 02.02.2023 19:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pan Wojciech kupił auto z Niemiec opisywane jako "bezwypadkowe". Ufając sprzedającemu, który był przyjacielem jego syna, nie wykonał dokładnych oględzin. Z auta był zadowolony, póki nie pojechał do Niemiec do swojej córki. Tam miał kolizję, nie z jego winy. Niemiecki kierowca wymusił pierwszeństwo.
Pan Wojciech wrócił do Polski, ponieważ kolizja była drobna i auto nadawało się wciąż do jazdy. Likwidacją szkody chciał się zająć w naszym kraju. Zgłosił się do towarzystwa ubezpieczeniowego i oczekiwał na odszkodowanie lub naprawdę pojazdu. Doczekał się jednak odmowy. Było to dla niego o tyle zaskoczeniem, że do kolizji w Niemczech wezwał policję i miał wszystkie stosowne dokumenty potwierdzające winę obywatela Niemiec. Nie chodziło jednak o sprawcę.
Sprawę zgłosił do Stowarzyszenia Międzynarodowych Rzeczoznawców Samochodowych Motoexpert, którzy zajmują się sprawami likwidacji szkód powstałych poza granicami kraju. Adwokat wyjaśnił sprawę – odmowa została przez towarzystwo ubezpieczeniowe uzasadniona faktem powstania wcześniej szkody całkowitej na aucie na terenie Niemiec. Auto zostało sklasyfikowane jako złom. Sytuacja wydawała się bez wyjścia, ale znaleziono sposób na uzyskanie odszkodowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przepychanki z ubezpieczycielem
Poszkodowany wysłał pismo do towarzystwa ubezpieczeniowego, uzasadniając swoje roszczenie tym, że auto zostało naprawione i dopuszczone do ruchu. Dla ubezpieczyciela nie był to zbyt mocny argument, ponieważ: "badania techniczne nie w pełni ukazują faktyczny stan pojazdu".
Towarzystwo zgodziło się jednak wypłacić odszkodowanie po udowodnieniu, że auto jest naprawione fachowo, zgodnie z technologią i jego stan rzeczywisty przed kolizją nie odbiega od samochodu powypadkowego. Dowodem miały być faktury za naprawę. Właściciel oczywiście takich nie posiadał, bo już przez handlarza został wprowadzony w błąd, jakoby auto było bezwypadkowe.
Badanie przez rzeczoznawcę zamiast udowadniania napraw
Stowarzyszenie Motoexpert zaproponowało alternatywną drogę. Zamiast udowadniania, że samochód naprawiano, wystarczyło udowodnić, że auto jest naprawione zgodnie ze sztuką. Co więcej, pan Wojciech był w o tyle dogodnej sytuacji, że kolizja miała miejsce w Niemczech, co oznacza likwidację szkody z niemieckiego OC, a tam opinia niezależnego rzeczoznawcy jest praktycznie bezdyskusyjna.
Rzeczoznawca dokonał oględzin pojazdu pod kątem "przywrócenia pojazdu do stanu sprzed kolizji", która spowodowała szkodę całkowitą. Okazało się, że choć samochód był wtopą, a handlarz oszustem, to akurat samo auto zostało naprawione wyjątkowo starannie, z użyciem nowych części. Opinia rzeczoznawcy została wysłana do towarzystwa ubezpieczeniowego – to wypłaciło odszkodowanie.
Czynnik szczęścia i to podwójnego
Pan Wojciech może mówić o szczęściu, że naprawą samochodu zajęto się wyjątkowo starannie. Gdyby było zrobione typowo "na handel", mogłoby się nie udać uzyskać odszkodowania. Drugie szczęście polega na tym, że do kolizji doszło w Niemczech, gdzie opinia rzeczoznawcy samochodowego jest kluczowa przy każdej sprawie. Sam prawdopodobnie niczego by nie osiągnął.
Przypominam również o tym, że w opisywanym przypadku właściciel pojazdu po uzyskaniu od ubezpieczyciela odmowy z powodu szkody całkowitej, ma prawo zwrócić się do sprzedającego o rekompensatę z tytułu rękojmii. Auto sprzedane jako bezwypadkowe, jeśli miało szkodę całkowitą, można uznać za wadliwe.
- Szkoda całkowita jest i poważną, ale również kłopotliwą wadą - mówi Oskar Możdżyń, prawnik zajmujący się takimi sprawami. - Mało kto wie, że pojazd po szkodzie całkowitej może być uznany za odpad, co może uniemożliwić jego rejestrację, jeśli sprowadzamy taki nienaprawiony samochód do kraju. Z drugiej strony, jeśli pozwiemy handlarza, a naprawa jest wykonana w pełni profesjonalnie, biegły sądowy może uznać, że samochód żadnej wady nie ma. W takiej sytuacji warto zweryfikować, czy przy naprawie wymieniono poduszki powietrzne i napinacze pasów bezpieczeństwa na nowe, bo przepisy zakazują wymiany takich podzespołów na używane, nawet jeśli wydają się one pełnowartościowe. Warto też pamiętać, że nawet jeśli samochód naprawiono w pełni poprawnie, to przy samochodach w wieku do 6 lat, większość biegłych obliczy tzw. ubytek wartości handlowej ze względu na powypadkową przeszłość. Z powyższych powodów, taką wadę zawsze warto skonsultować z prawnikiem specjalizującym się w takich sprawach - dodaje prawnik.