Nowy Mercedes-Benz Klasy C wygląda jak mała Klasa S. Imponuje techniką i rozczarowuje silnikami
Oto słodko-gorzka premiera Mercedesa. Jeden z najważniejszych modeli w ofercie oficjalnie pożegnał się z dużymi silnikami. 4 zelektryfikowane cylindry to maksimum, na co możecie liczyć w nowej Klasie C. Abstrahując od kwestii napędu, jest to naprawdę ciekawe auto, które w wielu kwestiach aspiruje do wyższych segmentów rynku.
23.02.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po 7 latach obecności na rynku oficjalnie żegnamy czwartą generację Mercedesa Klasy C - ostatnią dostępną z 8 i 6-cylindrowymi silnikami. Fani "prawdziwej" motoryzacji znów mają powody do narzekań i trudno im się dziwić. Nie oznacza to jednak, że nowa Klasa C nie jest godnym następcą swoich poprzedników. Auto zapowiada się świetnie szczególnie w kwestii wyposażenia i rozwiązań technicznych.
Zobacz także
Inspirowana większym rodzeństwem...
Patrząc na fotografie, nietrudno dostrzec nawiązania do niedawnej premiery Mercedesa, jaką jest topowa Klasa S. Nowa Klasa C, choć mniejsza aż o dwa segmenty, do złudzenia przypomina flagową limuzynę. Co więcej, nie jest to małe auto - jak zwykle bywa nowa generacja urosła urosła względem poprzednika.
The New C-Class: World Premiere | Trailer
Nadwozie mierzy 4751 mm długości, 1820 mm szerokości i 1438 mm wysokości, co daje o 65 mm więcej na długość, 10 mm na szerokość i 9 mm mniej w wysokości. Zauważalnie zwiększył się też rozstaw osi - z 2840 na 2865 mm, co z pewnością przełoży się na przestrzeń w kabinie. Bagażnik natomiast zachował praktycznie dotychczasowe wymiary - 450 litrów w sedanie i 490 litrów w przypadku wersji kombi.
Mercedes chwali się, że wszystko to udało się uzyskać bez zaburzania proporcji i aerodynamiki nadwozia. Klasa C nadal może pochwalić się imponującym współczynnikiem oporu powietrza wynoszącym Cd 0,24 w sedanie i Cd 0,27 dla kombi.
...nie tylko z zewnątrz, ale i w środku
Kokpit raczej nie będzie niespodzianką dla tych, którzy zdążyli już zapoznać się ze współczesną filozofią Mercedesa. Praktycznie cała obsługa jest tu oparta na dużych wyświetlaczach, również wyglądających na żywcem wyjęte z Klasy S. Są one jednak nieco mniejsze - ten przed kierowcą standardowo ma przekątną 10,25 cala (a opcjonalnie 12,3). Z kolei centralny, zamontowany pionowo mierzy "tylko" 9,5 cala z możliwością zastąpienia 11,5-calowym.
Na pokładzie jest oczywiście najnowsze wcielenie systemu MBUX z możliwością sterowania głosowego i wieloma inteligentnymi funkcjami wspierającymi kierowcę, jak i pasażerów w trudach podróży. Stała łączność z siecią zapewni nie tylko kontakt ze światem i dostęp do aktualnych informacji, ale i np. serwisów streamingowych, wliczając w to autorską kolekcję muzyki udostępnianą przez producenta. Standardem będą również zdalne aktualizacje oprogramowania.
Chętni znajdą też na pokładzie system rozszerzonej rzeczywistości pozwalający wyświetlać na ekranie obraz z przedniej kamery wzbogacony o dodatkowe informacje, jak np. strzałki nawigacyjne czy zaznaczone znaki drogowe.
Zwinność i zwrotność bez rezygnacji z komfortu
W nowej Klasie C debiutuje system znany już ze wspomnianej Klasy S. Co prawda w nieco uproszczonym wydaniu, ale z pewnością okaże się przydatny. Mowa o skrętnych, tylnych kołach, które w razie potrzeby mogą zmieniać swoją pozycję o 2,5 stopnia, poprawiając manewrowalność przy niskich prędkościach i zwiększając stabilność tyłu przy szybkiej jeździe.
Rozwiązanie to pozwoliło zmniejszyć promień skrętu o 43 cm i uczynić prowadzenie bardziej bezpośrednim. Spora w tym zasługa także skróconego przełożenia układu kierowniczego - teraz skrajne położenia koła dzieli tylko 2,1 obrotu. Oczywiście w opcji będzie dostępne także adaptacyjne zawieszenie dostosowujące resorowanie do aktualnych warunków.
Kolejną interesującą nowinką wydają się reflektory Digital Light. Nie zgadniecie - je również znamy już z Klasy S. To opcjonalne rozwiązanie wykorzystujące 1,3 mln mikro-lusterek pozwalające skierować strumień światła w dowolne miejsce, a także wyświetlać pomocne iluminacje, np. linie lub symbole na jezdni. Wszystko po to, by zapewnić optymalne doświetlenie przestrzeni przed pojazdem bez oślepiania innych uczestników ruchu.
Wyposażenie może być naprawdę bogate, zdecydowanie wykraczające poza standardy klasy średniej. Fotele z masażem czy dyfuzory zapachu we wnętrzu idą w parze z rozbudowanymi systemami wsparcia kierowcy zmniejszającymi jego udział w prowadzeniu nawet podczas jazdy z prędkością 210 km/h.
Rewolucja w napędzie
To zmiana, która z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Oficjalnie - wszystkie silniki w nowej Klasie C mają 4 cylindry i nie więcej niż 2 litry pojemności. Mało tego, każdy motor jest wspomagany systemem miękkiej hybrydy pozwalającym odzyskiwać energię, która potem jest wykorzystywana do chwilowej poprawy osiągów lub zasilania pokładowych instrumentów. W ofercie znajdzie się też miejsce dla hybryd plug-in.
Rolę bazowej jednostki ma pełnić benzynowe C 180 1.5 dostępne w wariancie 170 i 204-konnym. Dalej mamy 2-litrówkę C 300 258 KM oraz dwa diesle: C 220 d 200 KM i C 300 d 265 KM. Miękka hybryda jest standardem w każdym z tych silników, podobnie jak automatyczna, 9-biegowa skrzynia. W wersjach C 200 i C 300 będzie można też wybrać opcjonalny napę na 4 koła 4Matic.
W planach są również hybrydy plug-in oparte zarówno na jednostkach benzynowych, jak i dieslach. I choć Mercedes na razie nie pochwalił się specyfikacją żadnego z tych napędów, wiemy, co będzie stanowić ich główną atrakcję. Mowa o dodatkowym, elektrycznym silniku generującym maksymalnie 129 KM mocy i imponujące 440 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Jak przystało na plug-ina, będzie możliwość podróżowania na samym prądzie. Dzięki akumulatorowi o pojemności 25,4 kWh maksymalny zasięg na prądzie wyniesie nawet 100 km - to wynik nieosiągalny obecnie dla zdecydowanej większości konkurentów. Zaletą jest też możliwość szybkiego ładowania mocą 55 kW pozwalającego zapełnić akumulator w 30 minut.
Czy ryzyko się opłaci?
Nowa Klasa C zdaje się mieć wiele plusów i choć decyzja o rezygnacji z dużych silników pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, auto powinno umocnić swoją pozycję w klasie średniej premium. Zresztą Volvo jest najlepszym przykładem tego, że downsizing bardziej przeszkadza internetowym komentatorom niż rzeczywistym klientom.
Czy podobnie będzie w przypadku Mercedesa? Przekonamy się niebawem - pierwsze sztuki trafią do klientów już latem 2021 roku.