Nowy Mercedes-Benz GLC Coupe z bliska
Internetowe plotki wskazują, że zarząd Mercedesa chce znacząco uszczuplić gamę modelową. Pożegnamy bazowe modele, jak i niektóre SUV-y. Trudno sobie wyobrazić, by cięcia dotknęły model GLC, nawet w wersji z opadającym dachem. Miałem okazję zbadać z bliska jedno z najpopularniejszych coupe marki w centrum rozwojowym w Immendingen.
15.03.2023 | aktual.: 16.03.2023 02:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak, wiem. GLC w tym wydaniu ma tyle wspólnego z coupe, co ja z baletnicą. Zapytane przeze mnie osoby związane z projektem jednak nie mają z tym problemu, wskazując na "pierwszego" CLS-a, który bez ogródek wykorzystywał określenie czterodrzwiowego coupe. GLC sprzedaje się jak świeże bułeczki, a jego wersja z opadającym dachem skierowana jest do bardzo specyficznego klienta.
Przeczytaj więcej o premierze Mercedesa GLC Coupe:
Zobacz także
W Niemczech na każde cztery sprzedane GLC przypada jeden egzemplarz z opadającym dachem. Polsce: nawet co drugi. Opiekunowie tego projektu jasno wskazują co jest priorytetem: wygląd. Zdecydowana większość samochodów wyjeżdża z salonu z pakietem AMG. Nie brakuje też entuzjastów dodatkowych progów. Czy są one potrzebne w tego typu aucie? Oczywiście, że nie.
Sama linia dachu poprowadzona jest niżej, co wymusiło zmiany już na poziomie kąta pochylenia przedniej szyby. Z tyłu oczywiście da się podróżować, ale przy 180 cm wzrostu pasażerowi zostaje ok. 2 cm wolnego miejsca. Jak się okazuje, dla klientów nie ma to znaczenia – albo jeżdżą sami, albo z pojedynczym fotelikiem dziecięcym.
Nieco większy niż w poprzedniku jest bagażnik, tak jak i szyberdach. Ogrzewanie foteli w pierwszym rzędzie jest w standardzie, na tylnej kanapie – dostępne po raz pierwszy. Kosmetyka, tak, ale podobny zabieg mieliśmy też w "zwykłym" GLC.
GLC Coupe jest "łatwiejszym" samochodem dla inżynierów. Choć w momencie pokonywania kilometrów w zamaskowanym aucie nie byli oni w stanie określić dokładnego oporu aerodynamicznego, z pewnością będzie on mniejszy niż w zwykłym SUV-ie. Łatwiej też jest zmniejszyć szumy powietrza, montując chociażby lusterka na drzwiach, a nie łączeniach słupków. Nie osiągnęliśmy jednak prędkości, które umożliwiłyby wyłapanie ewentualnych szumów na podszybiu, z czym borykał się ten model podczas moich wcześniejszych testów.
Zmiany w zawieszeniu w stosunku do SUV-a obecnego już na rynku są "kosmetyczne", ale nowa generacja otrzymała nie lada zmiany. Dostępne jest pneumatyczne zawieszenie oraz – po raz pierwszy – tylna skrętna oś. Jednostki napędowe, wraz z hybrydami plug-in o największym zasięgu na rynku, zostały pod maską bez większych zmian.