Nowa Mazda MX‑5 pozostanie wierna tradycji. Zarówno w kwestii wymiarów, jak i napędu
Mogłoby się wydawać, że w dobie SUV-ów i elektromobilności nie ma już miejsca na auta pokroju Mazdy MX-5, tworzone tylko po to, by dawać radość kierowcy. Japońska marka ma jednak plan na kolejną generację, który ucieszy nawet purystów.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sporo światła na przyszłość najbardziej kultowego roadstera w historii rzucił niedawny wywiad z Joachimem Kunzem - szefem Mazda Europe, opublikowany na łamach magazynu Autocar. Kunz zdradził plany związane z nową generacją MX-5. Wbrew temu co można by sądzić, auto pozostanie wierne tradycji.
Przede wszystkim mazda pozostanie małym i lekkim samochodem opartym na tylnonapędowej platformie. Co więcej, przynajmniej na razie, nie będzie w pełni elektryczna ani nawet znacząco zelektryfikowana, choć producent nie wyklucza zastosowania miękkiej hybrydy wspierającej klasycznego benzyniaka.
Nie przekonamy się o tym jednak zbyt szybko, gdyż takie auta starzeją się znacznie wolniej niż przedstawiciele popularniejszych segmentów. Przyznał to zresztą sam Kunz, mówiąc o 10-11-letnim cyklu produkcyjnym. Biorąc pod uwagę, że obecna generacja debiutowała w 2014 roku, raczej nie ma co liczyć na następcę wcześniej niż w okolicach 2025 roku.
Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna odsłona będzie równie długowieczna, co oznaczałoby, że ten jeżdżący synonim "prawdziwej motoryzacji" zostanie z nami jeszcze w kolejnej dekadzie jako jedna z coraz mniej licznych alternatyw dla modeli zasilanych prądem.