Od 1 września zmiana w badaniach emisji spalin aut. Polska ciągle nie wybrała, kto przeprowadzi testy

Od dwóch lat wiadomo, że każdy kraj Unii Europejskiej będzie musiał sam testować emisję spalin w pojazdach już poruszających się po drogach. Dwa miesiące przed wejściem w życie nowych zasad nie jest jasne, kto je przeprowadzi w Polsce. Ministerstwo tłumaczy się pracami legislacyjnymi.

Jedną z niezależnych organizacji przeprowadzających takie testy jest DEKRA
Jedną z niezależnych organizacji przeprowadzających takie testy jest DEKRA
Źródło zdjęć: © Sean Gallup/Getty Images
Mateusz Lubczański

25.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przedstawiciele Komisji Europejskiej poczuli się wyjątkowo urażeni, gdy okazało się, że niektóre samochody Grupy Volkswagena emitują zdecydowanie więcej szkodliwych cząstek podczas jazdy, niż wskazywały na to badania laboratoryjne. Dlatego też zdecydowano się na jeszcze bardziej rygorystyczne testy w rzeczywistych warunkach i na autach, które już znajdują się na drogach.

Oznacza to, że na każde 40 tys. zarejestrowanych egzemplarzy danego modelu każdy kraj musi sprawdzić co najmniej jeden z nich, zarówno pod względem ew. akcji serwisowych, jak i nadmiernej emisji szkodliwych cząstek. Ma to dać każdemu członkowi możliwość szybkiego "zdjęcia" aut z rynku w razie ew. komplikacji. Sama Komisja Europejska dała sobie możliwość nałożenia kary w wysokości 30 tys. euro na importera lub producenta. Ta kwota dotyczy każdego sprzedanego egzemplarza.

Jak to będzie działać w Polsce?

"To spodziewany kierunek działań UE" – stwierdza Mikołaj Krupiński z Instytutu Transportu Samochodowego. "Określenie sposobu realizacji tego zadania będzie należało do krajowych władz homologacyjnych, którą w Polsce jest Transportowy Dozór Techniczny. Przypuszczam, że w praktyce badania te będą mogły realizować niezależne, akredytowane laboratoria badawcze działające w imieniu państwa np. Instytut Transportu Samochodowego" – dodaje.

O tym dopiero się przekonamy. Choć to Transportowy Dozór Techniczny jest odpowiedzialny za homologację nowych pojazdów (czyli stwierdzenie, że spełniają wymagania i nie stanowią zagrożenia), przedstawiciele tej organizacji stwierdzają, że nowe badania nie należą do ich obowiązków, a problem był sygnalizowany Ministerstwu Infrastruktury. Nie ma bowiem przepisów określających, kto jest odpowiedzialny za dokonywanie tego rodzaju testów.

"Obecnie trwają prace legislacyjne nad wskazaniem do realizacji tych zadań organów na terenie Polski" – stwierdza Szymon Huptyś, rzecznik prasowy resortu infrastruktury. Trwa bowiem poszukiwanie takich organów, "które będą posiadały odpowiednie zaplecze techniczne i personalne". Na razie wiadomo, że Sejm będzie obradował pod koniec lipca. Wybór musi więc być błyskawiczny, jeśli wszystko ma odbyć się o czasie.

Dlaczego to takie ważne?

Nadchodzące zmiany nie wpłyną bezpośrednio na życie kierowców, ale mogą odbić się na cenach nowych pojazdów. Producenci zmuszeni będą zwracać uwagę na zużycie elementów w toku życia auta, a to oznacza dodatkowe lata badań i skupienia się chociażby na różnych scenariuszach użytkowania. Z pewnością nie będzie to łatwe, ale mówimy przecież o emisji szkodliwych substancji, które dostają się do naszego organizmu.

UE dopuszcza, by testy były wykonywane za granicą, ale lepiej je przeprowadzać w kraju. Nowe przepisy mają rozwiązać problem, który wynika z otwartości rynku europejskiego. Model homologowany w jednym kraju Wspólnoty może być sprzedawany na całym jej terenie. Za ewentualne niezgodności i ich usunięcie odpowiada organ, który wydał decyzję dopuszczenia do ruchu. Przeprowadzając te badania w Polsce, będzie można szybciej zablokować krajową sprzedaż modelu, który emituje za dużo szkodliwych związków.

Jakie auta będą sprawdzane?

Choć nasz rynek motoryzacyjny osiąga ponad 600 tys. nowych rejestracji rocznie, nie ma u nas modelu, który przebiłby granicę 40 tys. sprzedanych egzemplarzy. W 2019 roku ówczesny lider sprzedaży, Škoda Octavia, osiągnął zaledwie połowę tego wyniku. Organy unijne i tak to przewidziały. Wymagają one, by w Polsce przeprowadzono minimum 5 testów. W pierwszej piątce sprzedaży mamy również, obok Octavii, Toyotę Corollę, Škodę Fabię, Dacię Duster i Toyotę Yaris.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (9)