Nazywali go psychopatą i pisali listy. Czym zasłynął Carlos Tavares, były już szef Stellantisa?
Carlos Tavares, który 1 grudnia złożył rezygnację z funkcji prezesa Stellantisa, był postacią kontrowersyjną i wiele osób w branży czekało na taką decyzję. Był nazywany psychopatą, a dealerzy pisali do niego list otwarty.
02.12.2024 12:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Carlos Tavares karierę w branży motoryzacyjnej zaczął w Renault, potem pełnił ważne funkcje w Nissanie, by znów wrócić do Renault w 2011 roku, gdzie został dyrektorem operacyjnym. Już wtedy pokazał się jako osoba dość kontrowersyjna, kiedy zasugerował publicznie, że powinien zostać dyrektorem koncernu samochodowego.
Co prawda nie powiedział wprost, że chodzi o Renault, ale Carlos Ghosn, ówczesny szef Renault, poczuł się urażony i kazał Tavaresowi przeprosić swój personel za gafę. Tavares odmówił i w 2013 roku zrezygnował z pracy w Renault.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w kolejnym roku został dyrektorem generalnym i prezesem Grupy PSA, zgodnie ze swoimi założeniami. Tavares to osoba ambitna i dążąca do osiągnięcia celu za wszelką cenę, z czego zasłynął w utworzonym później koncernie Stellantis (połączenie aż 15 marek PSA Group i Fiat Chrysler Automobiles).
W Stellantisie, którego trzeba było ratować od kryzysu, zaczął od ogromnych cięć kosztów. Oczywiście odbiło się to na kadrze pracowniczej, która krytykowała go za to, że sam ma bardzo wysokie wynagrodzenie. 40-milionowa pensja z 2023 roku uczyniła go najlepiej opłacanym dyrektorem generalnym wśród tradycyjnych producentów samochodów.
Nie można mu jednak odmówić skuteczności, bo w ostatnich latach (do 2023 roku) Stellantis osiągał ogromne zyski, choć niejednokrotnie ze wsparciem rządowym, nawet w USA. Jednak ostatnie miesiące i rok 2024 nie były dla Stellantisa najlepsze, co było pokłosiem radykalnego cięcia kosztów. To z kolei przełożyło się na zamykanie fabryk, zwalnianie ludzi, a także ograniczenie gamy modelowej do kopii kilku aut, co ostatecznie zniechęca klientów. Tavares odgrażał się nawet, że zamknie nierentowne marki – w domyśle Maserati, DS i Lancię. Takie decyzje nigdy jednak nie zapadły.
"Psychopata efektywności"
Podczas wizyty w fabryce w Rennes został zapytany przez związki zawodowe o przyszłość robotników. Tavares odpowiedział, że nie ma odpowiedzi na takie pytania, bo żyjemy w chaotycznym świecie.
"Carlos Tavares przyszedł do nas z pustymi kieszeniami. Jak zwykle oczekuje więcej od pracowników, ale daje tylko minimum" – skomentował słowa szefa koncernu Laurent Valy, sekretarz największego związku zawodowego w Rennes.
Po tym wydarzeniu dzieninikarz francuskiego "20minutes" nazwał Tavaresa w swoim artykule "samozwańczym psychopatą efektywności". Ogólnie Tavares nie lubił prasy, zwłaszcza złej prasy o koncernie Stellantis. Doprowadził do tego, że z francuskiego magazynu "Automobiles" usunięto artykuł o problemach koncernu, co odbiło się szerokim echem w świecie mediów.
List od dealerów
W październiku 2024 roku opublikowano oficjalny list otwarty Krajowej Rady Dilerów Stellantis w USA do Carlosa Tavaresa. Nie do koncernu, czy rady nadzorczej, lecz wprost do prezesa.
Przypomnę, że Stellantis to także Dodge, Chrysler, Jeep i Ram. Kosztem właśnie tych marek Tavares rozwijał pozostałe, jednocześnie notując ogromne zyski na innych rynkach. W liście napisano m.in.:
"Udział rynkowy tych marek został zredukowany niemal o połowę, cena akcji Stellantis spada, fabryki są zamykane, zwolnienia są masowe, a kluczowi menedżerowie opuszczają firmę. Procesy sądowe ze strony inwestorów, dostawców, strajki – skutki się kumulują. Pańska sieć dystrybucji, sieć dealerska, została w dużej części zniszczona, jest osłabiona, anemiczna".
I dalej:
"Rachunek za decyzje, które podjął Pan w celu osiągnięcia zysków w 2023 roku, właśnie nadszedł, a Pańska próba miękkiego lądowania na plecach pracowników, dealerów i dostawców jest po prostu błędna. To nie my stworzyliśmy ten problem, to nie rząd federalny stworzył ten problem, to nie związki zawodowe UAW stworzyły ten problem i to nie Pańscy pracownicy stworzyli ten problem – to Pan stworzył ten problem".
Jak wiatr zawieje
Carlos Taveres zostanie zapamiętany jako szef koncernu samochodowego, który co chwila zmienia zdanie. Jako że zawsze miał wyłącznie swoje zdanie (bez patrzenia na opinie innych), wypisał Stellantisa z Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów ACEA. Było to dość zaskakujące, a powodem miała być zgoda członków stowarzyszenia na zakaz rejestrowania samochodów spalinowych po 2035 toku.
Patrząc na to z perspektywy czasu miał rację twierdząc, że sprzedaż dużej liczby elektrycznych samochodów kosztem obniżania im cen będzie wiązała się z restrukturyzacją, a więc zwolnieniami. Czyż nie tak się stało w Volkswagenie?
Podchodził realistycznie do przyszłości samochodów na prąd i wielokrotnie podkreślał, że zmuszanie do przejścia na pojazdy bezemisyjne to nic innego jak ograniczanie mobilności dla klasy średniej i osób zarabiających mniej. Stanowczo sprzeciwiał się obniżaniu cen samochodów elektrycznych.
"Jeśli obniżysz ceny, nie biorąc pod uwagę realnych kosztów, czeka cię rzeź. Staram się uniknąć wyścigu w dół" - stwierdził.
Zauważał też problem osób mniej zamożnych, których nie będzie stać na samochód elektryczny, jeśli w ogóle w przyszłości będzie ich stać na jakikolwiek samochód.
"Odbierzemy rodzinie auto spalinowe warte 10 tys. euro i powiemy, że teraz będą musieli kupić samochód za 30 tys. Nawet jeśli rząd dorzuci 3 tys. i tak reszta zostanie do zapłacenia. To już problem nie tyle branżowy, co społeczny" – tłumaczył Tavares w rozmowie z Mateuszem Lubczańskim.
Z czasem zmienił kurs na pełną elektromobilność, zapowiadając, że teraz już nie ma odwrotu i w połowie 2024 roku nawet zaczął sprzeciwiać się obniżaniu celów emisyjnych. Być może na przekór branży, a być może, by udowodnić swoją rację.
Tavares stał się orędownikiem elektromobilności, a zasłynął m.in. z twierdzenia, że w 2025 roku, w ramach nowych limitów CO2, sprzeda najpierw planowaną pulę aut spalinowych, by potem wycofać je z oferty i zostawić na rynku wyłącznie auta elektryczne. Pojawiły się głosy, że takim ruchem Tavares chciałby pokazać ludziom, jak będzie wyglądał rok 2035.
W rozmowie z Mateuszem Lubczańskim wypowiedział ciekawe stwierdzenie: "Wyprodukujemy wszystko, czym tylko chcecie jeździć. Musicie się tylko zastanowić, do którego momentu ktoś może mówić, co jest dla was dobre, a co złe".
Można mu wiele zarzucać, ale nigdy nie brakło w jego wypowiedziach racjonalnego podejścia do przyszłości motoryzacji. Postawił koncern Stellantis na nogi, choć jednocześnie zdaniem wielu sprawił, że te nogi w 2024 roku się połamały. Poczekamy i zobaczymy co zrobi kolejny szef Stellantisa, a także gdzie w tym czasie znajdzie się Carlos Tavares.