Najlepszy i najdziwniejszy pojazd targów w Tokio – wybraliśmy nasze typy
Targi w Tokio zmieniły w tym roku nieco koncepcję. Nie chodzi tylko o fakt zmiany nazwy na Japan Mobility Show, ale także na fakt, że producenci zdecydowali się w tym roku zaprezentować niemal tylko pojazdy koncepcyjne. I to nie tylko takie, które mają koła. Wraz z Szymonem Jasiną postanowiliśmy więc wybrać naszym zdaniem najlepszy oraz najdziwniejszy pojazd targów.
31.10.2023 17:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najlepszy pojazd targów
Szymon Jasina – Mazda Iconic SP
Tu już nie było wątpliwości, że wybiorę jakiś samochodowy koncept. Tylko który? Bardzo mi się podoba wizja mocarnego Nissana GT-R przyszłości. Moim zdaniem projekt ten wygląda świetnie — agresywnie, mocarnie i przy tym zachowuje cechy kultowego japońskiego auta. Dobrze wygląda też sportowy koncept Toyoty, czyli FT-Se, a projekty przyszłości Lexusa z wąskimi słupkami pokazują co by było, gdyby to styl był ważniejszy od bezpieczeństwa. Prezentują się świetnie, ale wiemy, że w takiej formie nie mają szans na produkcję.
Wrażenie zrobiło na mnie też stoisko Subaru, którego centralny punkt zajmował Sport Mobility Concept. Jeśli seryjne samochody będą wyglądać podobnie, to ta niszowa japońska marka ma szansę znowu stać się kultową. Jeszcze bardziej widowiskowy jest pomysł Subaru na pojazd latający pod postacią Air Mobility Concept. Mi spodobał się też koncept japońskiego elektrycznego auta, czyli Suzuki eWX — nowoczesna interpretacja pudełkowatego auta z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Jak widać, ładnych i ciekawych konceptów nie brakowało. Jednak nie tylko moim zdaniem marką, która nie miała sobie równych w kwestii stylistycznej, okazała się Mazda. Model nazwany Iconic SP to prawdziwe dzieło sztuki na kołach. Samochód, który wygląda jak włoskie auto wyścigowe z lat 60. w nowoczesnym wydaniu. Jego napęd natomiast wywołuje skojarzenia z linią sportowych Mazd RX. Z tą różnicą, że w tym przypadku silnik Wankla służy za generator prądu dla napędu elektrycznego.
Filip Buliński – Mazda Iconic SP
O ile bardzo podobał mi się zabieg zastosowania wielu elementów z historycznych modeli w zaprezentowanym przez Nissana koncepcie Hyper 4orce, a jego nawiązania do Skyline’a i GT-R-a są bezsprzeczne, tak moje serce skradło co innego. Tak się złożyło, że podobnie jak Szymon, jako najfajniejszy samochód Japan Mobility Show 2023 wskazałbym mazdę.
Iconic SP jest swego rodzaju kompromisem tych, którzy mają benzynę we krwi oraz osób widzących przyszłość w "zielonych" barwach. A to wszystko okraszone jest solidną porcją doskonałego designu.
Już samą sylwetką Iconic SP odwołuje się do najlepszych sportowych modeli z historii marki. Lekkość nadwozia widoczna jest na pierwszy rzut oka, a świetna kreska i pełne kształty dopełniają finezji tego konceptu. Co jednak jeszcze ważniejsze, Iconic SP wygląda jak koncept, którego możemy spodziewać się w przyszłości w salonach.
Wizja sportowego auta nowej generacji przypominająca pokazany model jest bardzo realna. Mazda zaimplementowała w niej hybrydowy układ napędowy składający się z jednostki elektrycznej oraz silnika Wankla pełniącego rolę generatora prądu. Mówimy tu o rozwiązaniu, które właśnie zadebiutowało w MX-30. Do tego Japończycy chwalą się, że rozkład masy wynosi równe 50:50. Czyżby szykował się godny następca dla RX-8? Mam taką nadzieję!
Najdziwniejszy pojazd targów
Szymon Jasina – Suzuki MOQBA Concept
Targi Tokyo Mobility Show są pełne konceptów, więc wydawać by się mogło, że to z nich przyjdzie mi wybierać najdziwniejszy czy najbardziej zaskakujący pojazd, jaki tam zobaczyłem. Jednak zgodnie z nazwą — są to targi mobilności i to w każdym wydaniu. Nie brakowało więc dziwnych wynalazków do transportu osobistego. Jeżdżące krzesła w wydaniach Hondy i Suzuki nie były najbardziej zaskakującymi.
Najdziwniejszy był inny pomysł marki z Hamamatsu o nazwie MOQBA. Trudno go opisać — lepiej zobaczyć. Jest to czworonożne urządzenie wielkości dużego psa, które ma siedzisko niczym rower czy mały motocykl. Jego nogi zakończone są kołami, więc może dzięki nim jeździć. Jednak dziwaczny kształt to nie kwestia chęci stworzenia czegoś, co zaskakująco wygląda. Nogi faktycznie zdziałają jak u zwierząt, a to oznacza, że urządzenie to może również pokonywać nierówności terenu niczym roboty stworzone przez Boston Dynamics.
Filip Buliński – Daihatsu me:MO
W tej kategorii nagrodziłbym naprawdę wiele aut. Nieszablonowo i odważnie do swoich projektów podszedł Nissan – od imponującego Hyper 4orce po niezwykle ekstrawaganckiego Hyper Punka. Abstrahując także od pojazdów latających oraz pełzających (mam tu na myśli urządzenia transportu osobistego), mój wybór padł jednak na Daihatsu me:MO.
Abstrahując od "bazowego" wyglądu auta, ten kieszonkowy kei-car mierzący niespełna trzy metry ma zapewnić możliwość ekspresji emocji oraz wyrażania charakteru właściciela, w zależności od okresu, jaki przechodzi w życiu. Sposób tej ekspresji jest co najmniej… osobliwy. Właściciel może bowiem swój pojazdy przyozdabiać w absolutnie dowolny sposób, a granicą ma być wyobraźnia. No, ewentualnie jeszcze możliwości drukarki 3D.
Za jej pomocą, a także dzięki specjalnej fakturze paneli na nadwoziu czy kołach, możliwe ma być mocowanie wymiennych elementów. Ich kształt i kolor zależy wyłącznie od naszego humoru i preferencji. Jednego dnia możemy np. koła ozdobić uśmiechniętą buźką, by następnego uwolnić kryjącego się w nas 5-letniego chłopca i umieścić na nich "płomienie".
Podobne możliwości konfiguracji daje także 3-osobowe wnętrze. Tu możemy zmieniać zarówno umiejscowienie, jak i wielkość schowków, żonglować ustawieniem foteli czy nawet instalować akcesoria w postaci np… piaskownicy. Zresztą wyobraźcie sobie pościg, w którym policjant mówi: "ścigamy daihatsu! Kolor?! Wygląda jak wydziergany przez babcię sweter i ma oczy na kołach!"