Poradniki i mechanikaNabijanie klimatyzacji to nabijanie klientów w butelkę. To tylko środek doraźny

Nabijanie klimatyzacji to nabijanie klientów w butelkę. To tylko środek doraźny

Ubytek czynnika roboczego klimatyzacji jest procesem naturalnym. Rok w rok znika go do ok. 10-15 proc. Nie oznacza to jednak, że po kilku latach wystarczy tylko dobić klimę i jeździć dalej. Można i tak, ale ze szkodą dla droższych niż koszt dobrego serwisu urządzeń.

Nawet wykonane w serwisie samo dobicie klimatyzacji należy traktować jako rozwiązanie tymczasowe.
Nawet wykonane w serwisie samo dobicie klimatyzacji należy traktować jako rozwiązanie tymczasowe.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

12.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pierwsze gorące dni wielu kierowcom przypominają o układzie klimatyzacji, który niekoniecznie jest sprawny. Zazwyczaj winę za to ponosi niski poziom czynnika. Nie polecam jednak dobijania klimatyzacji, chyba że na krótko, do wykonania prawdziwego serwisu.

Skutki jazdy ze zbyt niskim poziomem czynnika

Niewystarczająca ilość czynnika chłodzącego może powodować przegrzanie sprężarki, a zbyt mała ilość oleju w układzie prowadzi do jej zatarcia. Trzeba bowiem wiedzieć, że czynnik do układu wprowadzany jest wraz z olejem smarującym sprężarkę.

Dlatego też – co do zasady – klimatyzacja bez odpowiedniego poziomu czynnika chłodzącego nie powinna się uruchomić. Niestety, nie zawsze istnieje takie zabezpieczenie.

Skutki dobijania klimatyzacji

Samo uzupełnianie czynnika w układzie nie jest rzeczą naganną, jedynie niezalecaną. Jest to analogiczne do wymiany oleju w silniku. Jeśli zależy ci na trwałości, to wymieniasz olej, zlewając wcześniej stary. Jeśli nie, bo są duże ubytki, to tylko dolewasz nowy i w ten sposób go "odświeżasz", oczywiście doprowadzając w ten sposób do wcześniejszej destrukcji jednostki napędowej.

Podobnie jest z klimatyzacją. Jeśli są duże ubytki czynnika, to można go tymczasowo uzupełnić, ale jednocześnie powinno to skłonić do zrobienia pełnego serwisu i znalezienia przyczyny oraz usunięcia problemu. Jednak niektórzy przez długie lata nie serwisują klimatyzacji, a jedynie uzupełniają czynnik. I to może być duży błąd.

  • Nie można wykonać częściowej obsługi tego układu czy jakiegokolwiek dobijania klimatyzacji - mówi Mariusz Maksym, ekspert ProfiAuto Serwis. - Po pierwsze, nie jesteśmy w stanie zmierzyć, ile czynnika pozostało w układzie. Po drugie, ilość czynnika chłodzącego niezbędnego do prawidłowej pracy układu jest każdorazowo określana przez poszczególnych producentów. Jakiekolwiek próby obejścia pełnego serwisu klimatyzacji są bezcelowe, bo dobity w ten sposób układ nie będzie należycie funkcjonował - dodaje.

Przy samym tylko dobijaniu klimy pomijamy proces osuszania układu, który następuje przy tworzeniu próżni po odessaniu starego czynnika. Producenci chwalą niektóre swoje preparaty, że mieszają się one z powietrzem, więc nie potrzebują próżni. Jednak nie w tym rzecz.

Samo nabijanie klimatyzacji to nabijanie klienta w butelkę

Wyobraźcie sobie, że oddajecie auto na wymianę oleju w silniku, siadacie w poczekalni, a po 15 minutach mechanik oddaje kluczyki, twierdząc, że już gotowe. Jednego możecie być niemal pewni – jeśli w ogóle spuszczono stary olej, to na pewno nie tyle, ile można było. Analogicznie jest w układzie klimatyzacji.

Często popełnianym błędem, również świadomie, jest zbyt krótki czas tworzenia próżni. Dobrej klasy maszyna do serwisu klimatyzacji jest w stanie wytworzyć próżnię w czasie 2–3 minut, ale ten stan powinien być utrzymany przez ok. 30 minut.

W niektórych warsztatach zajmujących się klimatyzacją próżnia trwa najwyżej ok. 10-20 minut, co pozwala zaoszczędzić czas. Natomiast proces tworzenia próżni ma służyć osuszeniu układu i usunięciu pozostałości po starym czynniku. Przy takim czasie jest to niemożliwe.

Pozbycie się wilgoci pozytywnie wpływa na trwałość wszystkich elementów klimatyzacji, które mają styczność z czynnikiem. Wilgoć, łącząc się z olejem i czynnikiem, tworzy kwasy niszczące poszczególne elementy.

Dodatkowo woda w układzie może zamarzać, tworząc kryształki lodu, które utrudniają przepływ oraz powoduje wycieranie się elementów kompresora (sprężarki) klimatyzacji. Jest również ryzyko zamarznięcia zaworu rozprężnego, a to może doprowadzić do poważniejszej awarii.

Ważna rola osuszacza

Skoro już wiecie co nieco o próżni i wilgoci, warto jeszcze wspomnieć o osuszaczu. Jego zadaniem jest zbieranie wilgoci z czynnika roboczego. Po kilku latach (zwykle 2-3) przestaje pełnić swoją funkcję, bo się po prostu zużywa. Zatem należy go wymienić, bo serwis klimatyzacji bez tego, jest jak wymiana oleju w silniku bez filtra.

Osuszacz jest urządzeniem mocno higroskopijnym, więc wymiana musi być przeprowadzona szybko i sprawnie, a po jego zamontowaniu należy szybko wytworzyć próżnię. Jeśli w czasie ok. pół godziny od rozpakowania nie zostanie to zrobione, osuszacz praktycznie nadaje się do wyrzucenia.

Dobijając klimę, "zabijasz" ją

Podsumowując, dobijanie klimatyzacji należy traktować jako czynność doraźną, a nie jak serwis klimatyzacji. Można to zrobić na przykład przed wyjazdem lub już na wyjeździe, jeśli stwierdzasz, że klimatyzacja nie działa prawdopodobnie przez brak czynnika, a nie masz czasu czy możliwości na oddanie auta na porządny serwis.

Są nawet stosunkowo tanie preparaty (ok. 130-150 zł) w puszkach, które pozwolą dobić klimatyzację. Czynnik można więc uzupełnić nawet samodzielnie i są do tego nie tylko instrukcje, ale i filmy pokazujące, jak to zrobić. I przed tymi specyfikami ostrzega ekspert.

  • Dostępne na serwisach aukcyjnych czynniki typu R600 w puszce to produkty importowane, nieprzystosowane do polskiego rynku i fałszywie polecane przez sprzedających jako rozwiązanie długofalowe – twierdzi Mariusz Maksym. - W rzeczywistości są to rozwiązania tymczasowe, pozwalające na uzupełnienie czynnika. Dla przykładu - w Stanach Zjednoczonych, gdzie - z racji dużych odległości - na trasach nie ma możliwości wykonania pełnego serwisu. Mają rację bytu tylko w tamtejszych realiach i jako chwilowe rozwiązanie. W żadnym wypadku nie zastąpią serwisu klimatyzacji - dodaje.

Nie warto nabierać takiego nawyku i stosować środka doraźnego zamiast normalnego serwisu. Jeśli przez lata tylko dobijasz klimę, to w końcu ją "zabijesz". Zwłaszcza kompresor kosztujący od kilkuset do nawet 1500 zł.

Lepiej poświęcić te 300-400 zł na pełny serwis układu z diagnostyką, próbą szczelności i wymianą osuszacza, choćby raz na 2-3 lata, by mieć spokój i nie martwić się awarią. Natomiast sama wymiana filtra i dezynfekcja układu wentylacji jest zalecana przynajmniej raz w roku. Z reguły kosztuje 150-200 zł. W wielu autach filtr można wymienić we własnym zakresie

Komentarze (176)