MARTY to autonomiczny DeLorean, który driftuje lepiej niż niejeden profesjonalista

Rozwój autonomicznych pojazdów stawia przed konstruktorami coraz to nowe wyzwania. Jak poradzi sobie maszyna, która nagle znajdzie się na śliskiej nawierzchni lub będzie musiała uniknąć zderzenia czołowego? Na to pytanie odpowiada MARTY – elektryczny i autonomiczny delorean z 1981 roku.

MARTY to oczywiste nawiązanie do Marty'ego McFLy
MARTY to oczywiste nawiązanie do Marty'ego McFLy
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Mateusz Lubczański

24.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 16:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

MARTY, czyli Multiple Actuator Research Test bed for Yaw control, to DMC DeLorean, który przejechał wyznaczoną trasę pomiędzy pachołkami bez pomocy człowieka i w dodatku zrobił to "pełnym bokiem".

Beyond the Limits: MARTYkhana

Konstrukcja powstała na uniwersytecie w Stanford i ma na celu rozwój technologii autonomicznej, która zostanie postawiona przed problemem utraty przyczepności. Nie chodzi wyłącznie o kiepskie warunki pogodowe. Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku np. przebicia opony.

MARTY nie ma dużo wspólnego z seryjnym autem. Silniki elektryczne dostarczone przez Renovo przenoszą na każde z tylnych kół 7 tys. niutonometrów. Wymieniono zawieszenie, bowiem seryjne ustawienia okazały się zbyt miękkie do tego typu wyczynów. Dwie anteny są w stanie zlokalizować auto z dokładnością do jednego cala, czyli 2,54 cm.

Jeszcze 4 lata temu MARTY potrafił tylko kręcić bączki. Teraz udało się – za pierwszym razem – ukończyć trudną trasę bez poruszenia żadnego pachołka z prędkością 50 km/h.

MARTY
MARTY© fot. Mateusz Lubczański

Na autonomiczne pojazdy "latające bokiem" jeszcze przyjdzie nam poczekać. Na razie musimy zadowolić się ustawieniami oprogramowania, które ułatwia efektowe poślizgi – jak np. w Focusie RS.

Komentarze (3)