Poradniki i mechanikaZapłaciłem, zapłacę drugi raz. Tysiące Polaków wpada jak muchy

Zapłaciłem, zapłacę drugi raz. Tysiące Polaków wpada jak muchy

"Winiety na Węgrzech – kupuj ostrożnie!" - artykuł o takim tytule znajdziemy polskiej strony Europejskiego Centrum Konsumenckiego, do którego napływają skargi kierowców. Można tam dowiedzieć się, gdzie leży problem z węgierską winietą, którą kupiliśmy, ale i tak przyszła opłata dodatkowa na kwotę ok. 500 zł. Wystarczy telefon na infolinię – nie tylko my popełniliśmy błąd. Robią to tysiące Polaków, stąd ostrzeżenia.

Zdjęcie z kamery nadzorującej winiety
Zdjęcie z kamery nadzorującej winiety
Źródło zdjęć: © screen
Marcin Łobodziński

15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 10:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2023 roku jechałem przez Węgry. Musiałem więc kupić winietę, bo wybrałem płatne drogi. Kosztowała mnie 20 euro. Kupiłem ją tuż za granicą, żeby nie było wpadki. Pani w jakiejś przydrożnej budce poprosiła o dowód rejestracyjny, nawet spytała, czy to ten samochód, wskazując na terenowego volkswagena amaroka. Potwierdziłem. Wystawiła kwitek, drugi dała do podpisania i pojechałem dalej.

Po kilku miesiącach przyszło zawiadomienie o wystawieniu opłaty dodatkowej za brak winiety. Pierwsza myśl: "przecież ją kupiłem". Oczywiście, że jej nie trzymam na pamiątkę. Ale szybko znalazłem na koncie potwierdzenie transakcji, jeszcze dla pewności sprawdziłem jej lokalizację - tuż za granicą. Potem sprawdziłem miejsce, w którym mnie "złapano". Również tuż za granicą, bo jeszcze widać na zdjęciu sznur ciężarówek czekających do kontroli na sąsiadującej jezdni.

Zawiadomienie wystawiono przez niemiecką firmę windykacyjną, która ma swój polski oddział. Pamiętajcie, że musi być przetłumaczone na język polski – inaczej jest nieważne. Kwota 500 zł nałożona w ramach "opłaty dodatkowej" powinna być zapłacona w ciągu 60 dni. Inaczej wzrośnie do 839 zł.

Zacząłem szukać, o co chodzi i trafiłem na wspomniany artykuł, w którym znajdujemy informację: "Do Europejskiego Centrum Konsumenckiego wpływają skargi od konsumentów, którzy otrzymują wezwania do zapłaty od niemieckiej firmy windykacyjnej za błędnie opłacone winiety autostradowe na Węgrzech. Wezwania do zapłaty z windykacją są kilkakrotnie wyższe od opłaty, jaką powinien uiścić konsument w momencie zakupu winiety".

Początkowo pomyślałem, bo trochę tak to jest napisane, że to musi być jakiś przekręt. Czytam dalej i znajduję rozwiązanie: "W przypadku konsumentów, którzy zgłosili się o pomoc do ECK, sprzedawca źle ocenił rozmiar samochodu i pobrał niższą opłatę niż powinien". Tylko jeszcze nie wiedziałem, że to właśnie tu popełniłem błąd.

"Kierowcy wpadają jak muchy, to nienormalny system"

Zadzwoniłem na infolinię firmy windykacyjnej i trafiłem na wyjątkowo przyjemną konsultantkę, która wszystko mi opowiedziała. Potwierdziła, że jestem jednym z tysięcy kierowców, którzy wpadli jak mucha w "nienormalny system", który zdaniem konsultantki jest jedną wielką pułapką i maszynką do zarabiania pieniędzy.

Mapa płatnych dróg w Węgrzech
Mapa płatnych dróg w Węgrzech © Materiały prasowe | media.autovignet.hu

Narzekamy u nas funkcjonują różne systemy opłat i z pewnością winieta byłaby wygodniejsza, ale to właśnie przyjezdni, a właściwie "przejezdni", mają na Węgrzech największy problem.

- U pana to i tak jest dobrze, bo tylko pan dopłaca i nie jest to kamper, a jeszcze gorzej byłoby, gdyby miał pan przyczepę - wyjaśnia kobieta, która zaczyna tłumaczyć, dlaczego dostałem opłatę dodatkową. - Węgrzy rozróżniają dwie kategorie pojazdów do 3,5 tony - osobowe i ciężarowe, takie jak pana.

Rzeczywiście, choć zgodnie z wieloma przepisami pięciomiejscowy pick-up jest samochodem osobowym, to jednak w dowodzie rejestracyjnym jest wpisane, że to pojazd ciężarowy. A na takie ciężarówki kupuje się winietę na D2, czyli na pojazdy ciężarowe do 3,5 tony. Na osobowe jest winieta D1 i taką kupiłem.

Dowiedziałem się też, że gdybym ciągnął przyczepkę, to musiałbym kupić jeszcze na przyczepkę. Jednak z zawiłości węgierskich przepisów konsultantka wyciąga ciekawostkę: "gdyby miał pan samochód osobowy, to mógłby mieć pan dowolną przyczepkę, a i tak nie musiałby pan za nią płacić".

Bardzo często polscy kierowcy "wpadają" z kamperami, które są jeszcze inaczej klasyfikowane. Żeby było ciekawiej, samochody osobowe są dzielone na takie, które mają do 7 miejsc siedzących oraz powyżej 7 miejsc i ten sam podział dotyczy pojazdów typu van. Więc z tym też trzeba uważać. Ale najważniejsze, by uważać na oszustów.

Nie kupuj winiety u pośredników

Konsultantka niemieckiej firmy windykacyjnej ostrzegła mnie również przed zakupami przez internet u pośredników. Najlepszym źródłem jest węgierski odpowiednik dyrekcji dróg krajowych i autostrad. Na stronie maut-tarife.hu (można włączyć język polski) kupimy winietę bez prowizji i na pewno zostanie ona wprowadzona do systemu. Co więcej, będzie tam przechowywana przez dwa lata, jak nakazuje węgierskie prawo. Warto o tym pamiętać, że po zakupie fizycznego papierka należy przez dwa lata przechowywać go w razie ewentualnej kontroli.

Kupując u pośredników często Polacy wpadają na tym, że mają przeświadczenie o posiadaniu winiety, kiedy ta nigdy nie jest wprowadzana do systemu. "Biorą pieniądze i nic nie robią" - mówi wprost konsultantka, która spotkała się z setkami takich przypadków. Nie ma żadnego potwierdzenia zakupu, ale środki schodzą z konta.

Niestety nie tylko przez internet możemy kupić "trefną" winietę. Tak było w moim przypadku. Miałem pewność, że jest dobrze wystawiona, skoro sprzedająca mi ją kobieta przez ponad minutę oglądała dowód rejestracyjny. Konsultantka wyjaśnia, że oni nie znają polskiego języka i nie czytają wpisu, że jest to samochód ciężarowy. Sprawdzają tylko dmc. Żeby mieć "czyste ręce", dają do podpisania kwit, którego większość nie czyta (jak ja), że winieta jest wystawiona poprawnie i że sprawdziłem, czy wszystko się zgadza.

Wjechałem na płatną drogę bez winiety – co zrobić?

Jak wyjaśniła mi konsultantka, w większości krajów zakup winiety tego samego dnia, którego poruszamy się płatną drogą, rozwiązuje problem. Każdemu może się zdarzyć, że zapomni albo się coś nie uda. Na Węgrzech jest zupełnie inaczej. Jeśli wjedziemy na płatną drogę bez winiety, to mamy tylko 60 minut na jej zakup. Czas ten zaczyna płynąć od minięcia pierwszego punktu kontrolnego.

Po tym czasie zakup winiety wydaje się nie mieć sensu, bo i tak będziemy traktowani jak kierowcy bez winiety. System nadzoru jest automatyczny. "Nie pomoże żadne tłumaczenie" - mówi wprost konsultantka. Co warto jednak wiedzieć, system ten działa raczej średnio i nie wyłapuje każdego pojazdu. Natomiast możemy być też zatrzymani przez policję, która zażąda winiety do kontroli. Wtedy już kara jest nieuchronna.

Komentarze (67)