Krok wstecz. Modele, które straciły na "unowocześnianiu"
Lifting co 3 lata, nowa generacja co 6 lat – taki cykl życia w branży motoryzacyjnej wyznaje wielu producentów. Kiedy kończy się leasing, unowocześniony model "właśnie" wjeżdża do salonów. Nie zawsze jednak nowy oznacza lepszy albo ładniejszy, co potwierdzają poniższe przypadki.
04.02.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Škoda Octavia
Trzecia generacja Octavii wprowadziła na polskie drogi klasyczne, nienachalne linie, które od razu przypadły do gustu polskim kierowcom. Normalność była w cenie, bowiem "rozlane" reflektory drugiej generacji nie dodawały autu specjalnego uroku. Niestety, sytuacja nie trwała długo, bowiem Czesi rozwijali swój połamany język stylistyczny, który miał nawiązywać do kryształu. O ile jeszcze w Kodiaqu miało to ręce i nogi, tak w przypadku Octavii wyglądało to tak, jakby właśnie miała czołówkę ze ścianą. Na szczęście kolejna generacja wygląda już dojrzalej.
Nissan Micra
Do 1997 roku Nissan Micra był wymarzonym autem dla studenta, dostawcy pizzy czy innych osób, które muszą tanio przemieścić się z punktu A do B. Auto punktowało pięciodrzwiowym nadwoziem, skromnym wyposażeniem, w którym nie miało się co popsuć i nienachalnym się wyglądem. Później jednak przyszło to: jajowate, wytrzeszczone i otyłe z tyłu coś. Po kilkunastu latach powoli można zacząć się przyzwyczajać do tej bryły, ale trzeba pamiętać, że ktoś w Nissanie stwierdził, że można z Micry zrobić kabriolet. Co więcej, można pomalować go na różowo. Nic dziwnego, że Nissan musiał być ratowany przez Qashqaia.
W124 – Klasa E
To zestawienie nie byłoby kompletne, gdyby nie pojawił się w nim Mercedes Klasy E. Rewelacyjny "baleron" – auto, które sprawdziło się zarówno jako taksówka "trzaskająca" kilometry, jak i potężny AMG Hammer – zostało zastąpione… no właśnie, tym. Dyskusyjna stylistyka "okulara" to jeszcze nic. Po latach okazywało się, że auto rdzewieje na potęgę, a trwałość mechaniki to tylko cień poprzednika. Podobnie było zresztą z ówczesną Klasą S.
Seat Leon
Obecny właściciel Seata Leona zapytał mnie, która generacja była krokiem wstecz – przejście z "trójki" do obecnej już w salonach "czwórki", czy też radykalne przestylizowanie pierwszego dzieła Hiszpanów. Muszę przyznać, że mam małą słabość właśnie do pierwszej generacji Seata Leona, zwłaszcza w żółtym kolorze i w wersji Cupra. Później za projekt wziął się Walter de Silva, który wyszedł od projektu modelu Altea i w teoretycznie sportowej marce pojawił się… no właśnie – minivan? Rozrośnięty kompakt?
Škoda Yeti
Pamiętam pierwsze opinie, jakie spływały po premierze zmienionej Škody Yeti. Sympatyczny kombivan wyróżniał się w ofercie czeskiego producenta swoimi "oczkami". Niestety, lifting sprawił, że Yeti znormalniało i upodobniło się do reszty gamy. Niestety, razem z modelem Roomster Yeti zostało usunięte z gamy, a jego miejsce zajęły nudne SUV-y. Trzeba jednak zauważyć, że Yeti świetnie trzymają wartość, o ile oczywiście uda wam się znaleźć auto, które nie spadło na dach z wiaduktu.
Peugeot 307
Francuzi zgarnęli tym modelem tytuł Samochodu Roku 2002. Jasne, auto nie dorównywało Volkswagenowi Golfowi, czasami stawało w płomieniach, a elektronika żyła własnym życiem, ale zazwyczaj dojeżdżało do celu i nawet ładnie wyglądało. Do czasu liftingu, gdy Peugeot zastąpił klasyczny grill gigantycznym uśmiechem. Wyglądał zdecydowanie gorzej, jakby coś za mocno mu naciągnięto.
Fiat Multipla
Tutaj porażką był sam fakt podjęcia się liftingu.