Kierowcy stracą pojazd za jazdę po alkoholu. Albo zapłacą jego równowartość

Rząd przedstawił przepisy dotyczące przepadku pojazdu m.in. za jazdę po alkoholu. Kierowcy oddadzą swoje auto, a jeśli jechali cudzym, zapłacą jego równowartość — niezależnie od ceny samochodu. A jaka będzie kara za przestępstwo, którego kierowca dopuścił się w aucie służbowym?

Auto lub równowartość auta za przestępstwa za kierownicą. Takie są nowe przepisy
Auto lub równowartość auta za przestępstwa za kierownicą. Takie są nowe przepisy
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Lubuska Policja
Marcin Łobodziński

17.09.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie tylko jazda w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila), ale m.in. spowodowanie wypadku w takim stanie, ucieczka z miejsca wypadku, kierowanie pojazdem pomimo sądowego zakazu czy też niezatrzymanie się do kontroli. Za te czyny, będące przestępstwem, które można popełnić, kierując pojazdem, niebawem może grozić dodatkowa, surowa sankcja. Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało projekt nowelizacji Kodeksu karnego. Jak czytamy w propozycji przepisów, "w wypadkach wskazanych w ustawie (Kodeks karny — przyp. red.) sąd orzeka przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę".

Kiedy zabiorą auto?

Już pierwsze propozycje rządu wywołały nie lada burzę, ponieważ o ile sam przepadek pojazdu był ogólnie chwalonym pomysłem, o tyle rodziły się pytania o cudze auto. Słusznie, bo nie można karać kogoś za coś, czego nie zrobił. Pożyczenie komuś auta nie jest bowiem przestępstwem. Nawet jeśli osoba, której zaufaliśmy, drastycznie złamała potem prawo.

Treść przepisów, które trafiły właśnie do uzgodnień międzyresortowych, doprecyzowała ten temat. Otóż wobec sprawcy, który nie jest właścicielem pojazdu, zamiast przepadku samego pojazdu sąd orzeknie przepadek jego równowartości. Nie ma tu ograniczeń kwoty. Oznacza to, że jeśli sprawca będzie prowadził wypożyczone ferrari, to będzie musiał zapłacić tyle, ile wynosiła wartość rynkowa tegoż ferrari w dniu popełnienia przestępstwa.

Analogicznie sprawa ma wyglądać wtedy, kiedy jest dwóch lub więcej właścicieli. Współwłaściciel nie będzie karany utratą pojazdu za wybryki drugiego współwłaściciela. Ten, który popełni przestępstwo, zapłaci równowartość współwłasności.

Jeśli sprawca sprzeda lub w jakikolwiek sposób straci pojazd, którym popełnił przestępstwo, to zapłaci wartość, jaką ten miał w dniu zdarzenia. W każdym z wymienionych przypadków za wartość samochodu przyjmuje się "szacunkową, średnią wartość rynkową pojazdu odpowiadającego pojazdowi prowadzonemu przez sprawcę".

A co z kierowcami aut służbowych?

Może się wydawać, że będą traktowani dość łagodnie na tle innych kierowców. Otóż sąd nie będzie orzekał ani przepadku pojazdu, ani jego równowartości wobec kierowców, którzy popełnili przestępstwo, prowadząc pojazd służbowy podczas wykonywania zadań służbowych/zawodowych na rzecz pracodawcy. Tacy zapłacą nawiązkę "co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej".

Wydawać by się mogło, że kierowcy zawodowi są traktowani ulgowo, ale czytając przepis dokładnie, zauważycie, że tak nie jest. Istotne w tym zapisie jest stwierdzenie "co najmniej", co oznacza, że jest to tylko dolna granica 5000 zł, ale nie ma górnej. W przeciwieństwie do innych kierowców, tych zawodowych nie "chroni" więc wartość pojazdu, którym popełnili przestępstwo. Wbrew pozorom to właśnie kierowcy zawodowi są zagrożeni wyższą karą finansową.

Przeciętny wiek prywatnego pojazdu w Polsce to ok. 10-12 lat, zatem i jego wartość nie jest zbyt wysoka. Co więcej, nawet osoba postrzegana jako bogata, mogłaby popełnić przestępstwo pojazdem tanim, np. wartym 5000 zł. A kierowca zawodowy tyle zapłaci najmniej, niezależnie od wartości pojazdu.

Taka konstrukcja projektowanych przepisów sprawia więc, że nie będzie abstrakcyjnych rozbieżności pomiędzy wartością pojazdu a statusem finansowym przestępcy. I to będzie działać w obie strony.

Przykładowo — prezes firmy może zapłacić więcej niż równowartość poloneza trucka, którym pijany podskoczy do sklepu po kolejną flaszkę. Z drugiej strony karanie kierowcy (w praktyce również jego rodziny) specjalistycznej ciężarówki przepadkiem równowartości takiego pojazdu, wartego nawet milion złotych, mogłoby nie przynieść efektu — można podejrzewać, że próba egzekucji takiej kwoty byłaby po prostu nieskuteczna.

Nowe prawo ma jednak sprawić, że każdy kierowca dobrze zastanowi się, zanim wsiądzie za kierownicę po alkoholu lub zacznie drastycznie łamać prawo.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (20)