Masz auto z listy? Od nowego roku możesz dostać specjalne względy
Czy 30 lat wystarczy, by zdobyć żółte tablice rejestracyjne? Do niedawna tak było, ale teraz podniesiono poprzeczkę. Inaczej dochodziłoby do absurdalnych sytuacji, w których np. Škoda Octavia mogłaby w przyszłym roku starać się o miano zabytku. Zdaje się jednak, że niektóre województwa przesadziły w drugą stronę.
10.01.2025 | aktual.: 10.01.2025 12:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brak nakazu corocznego przeglądu technicznego, możliwość wykupienia polisy OC tylko na wybrane miesiące czy możliwość wjazdu do strefy czystego transportu. To przywileje, którymi mogą się cieszyć właściciele aut z żółtymi tablicami rejestracyjnymi. Na jakie auta można je dostać? Do tej pory w podobnych zestawieniach zbierałem auta, które w teorii łapały się do kryterium wiekowego dla pojazdów zabytkowych, ale w rzeczywistości były dosyć popularnymi i tanimi autami, których po prostu "dopadł PESEL". W tym roku sytuacja diametralnie się zmieniła, m.in. za sprawą… strefy czystego transportu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w zeszłym roku wiekowe auta wywołały "panikę" wśród ustawodawców, dlatego niektórzy wojewódzcy konserwatorzy zabytków zaczęli podnosić granicę wiekową dla pojazdów zabytkowych, choć ta w ostatnich latach już była podnoszona do poziomu 30 lat. Obecnie kryterium to obowiązuje już tylko w… jednym województwie: zachodniopomorskim. W niektórych miejscach wyjątek stanowią pojazdy produkcji polskiej, które doczekały się osobnego punktu regulaminu, zgodnie z którym wystarczy 30 lat.
Tymczasem pozostałe urzędy podniosły minimalny wiek pojazdów do 40 lat (w mazowieckim, śląskim i małopolskim – 35 lat). Niektórzy konserwatorzy (w woj. łódzkim i podlaskim) poszli na całość i ustanowili granicę na 50 lat. Oczywiście ostateczną decyzję zawsze podejmuje wojewódzki konserwator zabytków, dlatego w wielu przypadkach granicę wiekową należy traktować jako sugestię.
Dodatkowo musi jeszcze minąć określony czas od końca produkcji, a samochód musi posiadać min. 75 proc. części oryginalnych. Młodsze auta także mogą się starać o żółte tablice, "jeśli brały udział w wydarzeniu historycznym, lub są egzemplarzami unikatowym z racji wyjątkowych rozwiązań konstrukcyjnych i jednostkowej produkcji".
Choć pojazdów niespecjalnie zasługujących na uznanie, a mających 40 lat, jest znacznie mniej, niż 30-letnich i tak udało mi się znaleźć kilka pospolitych lub niewywołujących emocji modeli. Tych zasługujących na żółte tablice (których jest mnóstwo) tu nie znajdziecie. Dla uzupełnienia (i chętnych o staranie o żółte tablice w woj. zachodniopomorskim), na liście znalazły się także auta kończące w 2025 r. 30 lat. Oczywiście jest ich dużo więcej, ale wybrałem te "najmniej godne uwagi".
Auta, które w 2025 r. kończą 30 lat
- Ford Galaxy/Volkswagen Sharan
Van-owe trojaczki (choć w wylistowaniu brakuje Alhambry, bo ta pojawiła się dopiero w 1996 r.), które przetrwały w liftingach aż 15 lat, dopóki ich drogi się nie rozeszły, kończą właśnie "trzydziestkę". Ze świetnie zagospodarowanym wnętrzem służyły nie tylko rodzinom, ale także taksówkarzom. Nic dziwnego, że zniknęły już z ulic. Choć najczęściej występowały z nieśmiertelnym dieslem 2.0 TDI, niektórzy decydowali się także na paliwożerne 2.8 VR6. Na miano klasyka jeszcze za wcześnie, ale wartym zainteresowania z pewnością będzie najmocniejsza, 204-konna wersja.
- BMW Serii 5 E39
Tego samochodu nie trzeba nikomu przedstawiać. Uznawany przez wielu za najładniejsze BMW w historii, starzeje się wprost fenomenalnie. Aż trudno uwierzyć, że jego linia ma już 30 lat na karku. Ze względu na przystępność cenową, coraz trudniej znaleźć naprawdę zadbany egzemplarz – wiele aut zajeżdżonych zostało przez pragnących wrażeń i namiastki luksusu młodocianych. Teraz jest dobry moment na zakup – niedługo E39 może zacząć drożej, szczególnie w pożądanych wersjach, jak 540i czy M5.
- Honda Civic VI
Tak tak, marzenie wielu młodocianych kierowców i obiekt budżetowego tuningu kończy 30 lat. Wiele jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim Civic 6. Generacji będzie obserwowany z podziwem na zlotach klasycznej motoryzacji, z jednym wyjątkiem – w tej odsłonie pierwszy raz Civic doczekał się wersji Type R (w 1996 r.). Choć samochód był oferowany tylko w Japonii, zdobył światową sławę głównie za sprawą wysokoobrotowego silnika 1.6 DOHC VTEC (B16B), który kręcąc się do blisko 9 tys. obr./min, generował aż 185 KM. Dzięki masie ledwo przekraczającej 1 tonę wystarczyło to, by osiągać setkę w niecałe 7 sekund i ucierać nosa mocniejszym i bardziej zaawansowanym konstrukcjom. Jeśli więc upatrujecie klasyka w Civicu VI, Type R jeszcze długo pozostanie jedynym wartym uwagi.
- Mercedes-Benz Klasy E W210
Kolejna legenda, która kończy w tym roku 30 lat. Słynny "okular" niestety cieszył się równie dobrą sławą, co jego poprzednicy. Zadebiutował w 1995 r. i początkowo zadawał szyku wyglądem oraz bogactwem nowoczesnych rozwiązań. Niedługo później zyskał opinię jednego z najgorszych Mercedesów w historii przez liczne awarie, problemy z jakością i przede wszystkim dużą podatność na korozję. Obecnie walczy o należny mu szacunek, ale za kiepską renomą idą niższe ceny, także ciekawszych wersji silnikowych. Może to okazja na wyrwanie zadbanego egzemplarza? Lepszej niż teraz raczej nie będzie.
PS. Unikajcie egzemplarzy w kolorze budyniowym.
- Opel Vectra B
Jeremy Clarkson określił Vectrę B jako "jeden z najbardziej ponurych i najmniej inspirujących" samochodów w historii. Tym niemniej model zdobył dużą popularność, a nawet dziś nietrudno spotkać go na drodze. Czy doczeka się miana klasyka? Raczej wątpliwe. Jedyny wyjątek mogą stanowić egzemplarze stuningowane przez Irmschera z V6 jako klimatyczny okaz z epoki.
- Peugeot 406
Peugeot 406 w sercach wielu zapisał się w pamięci za sprawą niezwykle szybkiej marsylskiej taksówki z "Taxi". Ale film to tylko film. Rzeczywistość jest dla Peugeota klasy średniej bardziej brutalna – 406 jeszcze długo pozostanie poza sferą westchnień miłośników klasyków. Prędzej doczeka się tego wersja coupe, która pojawiła się 1997 r. Jeśli zawsze chodziła wam po głowie, to dobry moment na zakup. Taniej już (raczej) nie będzie.
- Renault Megane
Kolejny kompakt, który kończy w tym roku 30 lat, to Renault Megane. Po Safrane był drugim modelem kończącym erę oznaczania modeli francuskiego producenta liczbami. Występujący aż w pięciu (a nawet sześciu, jeśli doliczyć do tego minivana Megane Scenic) różnych wersjach nadwoziowych, dalej jest częstym widokiem na polskich ulicach. Na uwagę zasługują co najwyżej dwie odmiany – Coupe (którą wielu pamięta z rajdowych odcinków specjalnych, z Januszem Kuligiem za kierownicą) oraz Cabrio. Ale na żółte tablice i one muszą jeszcze poczekać.
Auta, które w 2025 r. kończą 40 lat
- Daihatsu Cuore L80
Daihatsu Cuore L80 nie jest zbyt znanym w Polsce autem (w przeciwieństwie do jego nowszych odmian), ale jeśli już się na niego trafi, można nie dowierzać, że właśnie skończył 40 lat. Przypominający nieco Daewoo Tico (a więc i Suzuki Alto), był małym kei-carem zasilonym niedużym, 3-cylindrowym silnikiem, który na rynki eksportowe miał pojemność 0,85 litra. Trudno w nim dopatrywać się wartości kolekcjonerskiej, ale jak ktoś bardzo chce…
- Ford Scorpio
Ford Scorpio powoli wychodzi spod płaszcza taniej propozycji dużego i wygodnego auta. Większość egzemplarzy została już zajeżdżona (szczególnie w wersji kombi), ale niebawem samochód z pewnością doczeka się adekwatnego szacunku. Topowe wersje z silnikami V6 już zaczęły drożeć, więc jeśli szukacie okazji, lada chwila może być za późno.
- Honda Accord III
Wyobrażacie sobie dziś samochód klasy średniej z otwieranymi reflektorami? W 1985 r. nawet Accord III generacji podążył za modą "pop-upów", dzięki czemu świetnie oddaje klimat tamtego okresu. Warty uwagi z pewnością jest model AeroDeck, przypominający nadwozie shooting brake, ale pozostałe odmiany muszą jeszcze poczekać na swoje 5 minut chwały.
- Hyundai Pony III
O ile pierwszy Hyundai Pony jest ciekawym i nietuzinkowym klasykiem (który na dodatek stanowił inspirację do stworzenia współczesnej interpretacji), tak trzecia odsłona stanowiła wstęp do jednego z najnudniejszych rozdziałów południowokoreańskiej marki, choć na swój sposób była przełomowa – wprowadziła do modelu rewolucyjny wówczas przedni napęd. Mimo że za projekt nadwozia odpowiadał Italdesign Giugiaro, na ulicy raczej nie odwrócicie za nim głowy. Większą popularnością cieszył się dopiero jego równie nudny następca, który także poczeka jeszcze na miano ciekawego klasyka. Choć po ofertach w internecie już można dostrzec wpychany na siłę przez sprzedających trend o "youngtimerze".
- Łada Samara
Łada Samara stanowi tutaj drobny wyjątek, ponieważ kończy w tym roku już 41 lat, co nie zmienia faktu, że (teoretycznie) łapie się w większości obszarów Polski do zdobycia żółtych tablic rejestracyjnych. Mająca rozpocząć nowy rozdział marki (i poniekąd zastąpić wysłużoną linię rozpoczętą przez 2101, stąd też mniej znane określenie modelu 2108) i zdobywać zagraniczne rynki, kusiła praktycznie wyłącznie ceną. Wykonana z kiepskich materiałów, ubogo wyposażona i nieciesząca się opinią bezawaryjnej, dziś raczej wywołuje uczucie przeciwne do podziwu. Samara nieprędko będzie uznanym zabytkiem, ale wciąż stanowi tani sposób, by przenieść się kilka dekad wstecz.
- Renault Express
Express raczej nie dogoni renomy słynnej "piątki", na której technicznie bazował. O ile II i III odsłona Renault Express budowały kapitalizm w odradzającej się polskiej gospodarce po upadku komuny, tak pierwsza odsłona jest u nas mało znana. I raczej już nie będzie, bo większość aut, traktowanych zresztą słusznie jak woły robocze, zostało zajeżdżonych. Samochód pasowałby co najwyżej do kolekcji dostawczaków – najlepiej obok Citroëna C15, Fiata Fiorino i, oczywiście, FSO Poloneza Trucka.