Hyundai i40 1,7 CRDi – do Paryża i z powrotem [test autokult.pl]
Paryskie targi motoryzacyjne to jedna z największych wystaw motoryzacyjnych w świecie. Mimo tego, że Paris Motor Show zakończyło się prawie dwa tygodnie temu mamy dla Was krótką relację z podróży na targi na pokładzie Hyundaia i40.
24.10.2012 | aktual.: 18.04.2023 13:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Hyundai i40 - wyjazd
Zdobycie odpowiedniego auta na taki wyjazd to nie lada wyzwanie, musiało pomieścić cztery dorosłe osoby, sprzęt i całkiem spory bagaż na kilka dni, a przy tym zapewnić wysoki komfort podróżowania, ponieważ w samochodzie mieliśmy spędzić bez przerwy kilkanaście godzin. Hyundai i40 to oferowana od niedawna broń Koreańczyków przeciwko Volkswagenowi Passatowi, Oplowi Insignia czy Fordowi Mondeo.
Popatrzyliśmy na niego i po chwili zaczęliśmy rozmowę. "No ładny", "ładny ten Hyundai", "całkiem ładny samochód" - komentowaliśmy. Któryś z nas dodał, że auto zostało zaprojektowane według filozofii Fluidic Sculpture, ale teraz najnowsze modele Hyundaia idą w trendzie Storm Edge.
Przód wygląda bardzo podobnie jak w modelu i30, nowocześnie i atrakcyjnie. Do gustu przypadła nam cała sylwetka auta o dość odważnym designie. Tył i40 trochę przypomina modny ostatnio typ nadwozia Shooting Brake, jednak tak naprawdę to po prostu rodzinne kombi.
Atrakcyjny design często idzie w parze z ciasnotą w środku. Na szczęście Hyundaia i40 to nie dotyczy. Do 553-litrowego bagażnika bez problemów zmieściły się nasze klamoty, w czym pomogły specjalnie zainstalowane tam siatki i aluminiowe pałąki oddzielające bagaż. Miejsca w kabinie również nie brakowało, ale o tym później. Po zapakowaniu redakcyjnego krążownika szos żółwim tempem, przedzierając się przez warszawskie korki, ruszyliśmy do Paryża.
Wyjazd
W końcu wyjechaliśmy z Warszawy na świeżo wybudowaną autostradę A2, która potem ciągnie się przez inne państwa i pozwala na wyjazd tuż pod Paryżem. Ze względu na późną porę ruch nie był zbyt duży, więc udało się nam sprawnie dobrnąć pod polsko-niemiecką granicę, gdzie trzeba było zatankować auto i dojeść pizzę zabraną na wynos.
W międzyczasie osoba na fotelu pilota zdążyła się już trochę pomęczyć z odpowiednim ustawieniem fabrycznej nawigacji. To była pierwsza wada tego auta. Do gustu nie przypadły nam również szumy powietrza słyszalne właściwie tylko przez osoby siedzące na tylnej kanapie. Jak widać i40 nie ma problemu z "rozcinaniem" powietrza, trochę gorzej jest z jego "zszywaniem" za samochodem.
Wygodne były za to fotele, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Miłym zaskoczeniem była dla nas ilość miejsca na nogi dla osób siedzących na tylnej kanapie. Myślę, że w razie czego jedna osoba spokojnie mogłaby spać na podłodze między tylną kanapą a fotelami. Komfort zwiększała też regulacja oparć tylnej kanapy, przydatny gadżet, zwłaszcza gdy ma się do pokonania ponad 1500 km. Podczas zimnej nocy pomocne okazało się również podgrzewanie przednich foteli i tylnej kanapy. Szkoda tylko, że zamontowano dość twarde zagłówki.
Kiedy wjechaliśmy na teren Niemiec, rozszalała się straszna burza - nocne warunki, zmęczenie i słaba widoczność nie sprzyjają bezpiecznej jeździe więc trzeba było zmienić kierowcę. Już po kilku chwilach spędzonych za kółkiem można było śmiało pochwalić komfortowe zawieszenie, którego nie zestrojono przesadnie miękko, a także długie przełożenia manualnej skrzyni biegów - wygodne rozwiązanie na dłuższe trasy. Ten zestaw wraz z 1,7-litrowym silnikiem Diesla to połączenie idealnie nadające się do połykania autostrad.
Dzięki takiemu silnikowi i dobrze zestopniowanej skrzyni biegów Hyundai i40 obchodził się oszczędnie z paliwem. Nawet przy obciążeniu w postaci 4 dorosłych osób oraz bagażnika wypchanego pod dach samochód nadal rozpędzał się w miarę sprawnie i nie przesadzał z apetytem na paliwo. W prowadzeniu modelu i40 nie spodobał się nam właściwie tylko układ kierowniczy, który co prawda stawiał większy opór przy szybszej jeździe, ale przy niższych prędkościach rzędu 60-80 km/h mocnym wspomaganiem utrudniał wyczucie toru jazdy.
Wizyta u naszych zachodnich sąsiadów przebiegła bez większych przygód, poza kilkoma wizytami w sklepach przy stacjach benzynowych, w których niemieckie ekspedientki nawet nie próbowały zrozumieć tego, o co się je pytało po angielsku. Brak znajomości niemieckiego w tym kraju to katastrofa, dogadanie się za pomocą języka migowego praktycznie nie wchodzi w grę.
Kolejnym krajem na naszej trasie była Belgia. To właśnie tu musieliśmy zatrzymać się na kolejne tankowanie, przejechaliśmy na jednym baku dość spory dystans. Gdy przemieszczaliśmy się z prędkością 130 km/h regulowaną przez tempomat, spalanie utrzymywało się na poziomie 6,5 l/100 km, czyli całkiem nieźle.
Niestety, po odwiedzeniu kilku stacji benzynowych okazało się, że w tym kraju za paliwo można płacić tylko kartą - i to z góry przed tankowaniem. Ruszyliśmy do Francji, od której dzieliło nas już zaledwie 150 km.
Wreszcie po długiej podróży znaleźliśmy się w kraju spleśniałych serów i starego wina. Zajechaliśmy na stację niemal na oparach oleju napędowego i zaczęliśmy nerwowo szukać napisu "diesel". Jak się później okazało, bezskutecznie. Znani ze swojej finezji Francuzi zastąpili bezduszną nazwę "diesel" słowem "gazole". Zalaliśmy więc bak tym magicznym eliksirem, zjedliśmy resztki pizzy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przy okazji poznaliśmy też uroki elektrycznego hamulca ręcznego, który czasem odblokowywał się automatycznie przy ruszaniu, a czasem nie. Nie powstrzymał nas - nasz cel, Paryż, był tuż-tuż.
Hyundai i40 - wizyta w ParyżuParyż - miasto szalonych cyklistów
Kiedy przekroczyliśmy już bramy Paryża, doznaliśmy szoku. Jakby znikąd pojawiło się mnóstwo skuterów i motocykli mijających nas raz z lewej, raz z prawej strony. Jeden z cyklistów o mały włos nie potrącił spieszącego się przechodnia, inny tracąc równowagę odpychał się od stojących w korku samochodów, a kolejny jechał slalomem między nie będącymi w stanie go zauważyć ciężarówkami. Nie da się ukryć, że paryskie ulice to raj dla szalonych kierowców.
Jakoś musimy dotrzeć do hotelu tak, żeby nikt nas nie uszkodził - uspokajaliśmy się w duchu, widząc przerysowane i poobcierane samochody zaparkowane na pobliskich chodnikach. Na szczęście obyło się bez incydentów. Po rozpakowaniu bagaży w pokojach zaklepanych dla redakcji ruszyliśmy zwiedzać Paryż i od razu pojawił się problem - znalezienie miejsca parkingowego w tak dużym mieście i tak dużym autem graniczyło z cudem. Trzeba było pojechać metrem albo autobusem, ale miłość do samochodów jest ślepa.
W końcu udało się znaleźć miejsce trochę paryskiej przestrzeni dla i40. Niestety, przy okazji pozbyliśmy się ostatniej wypłaty - ceny za parkowanie są w Paryżu astronomiczne, a miejsca na parkingach jak na lekarstwo. Gdyby nie kamera cofania pokazująca trajektorię ruchu i czujniki cofania (widoczność do tyłu jest dość słaba) nie obeszłoby się bez wychodzenia przy parkowaniu.
Po opuszczeniu tajnych podziemnych parkingów pod Paryżem ruszyliśmy w kierunku wieży Eiffla. Funkcja nawigacji szukająca punktów POI nie działała w Hyundaiu zbyt dobrze, więc za bardzo nam nie pomogła. Szliśmy na wyczucie. Mimo ogromnej ulewy, która doszczętnie nas przemoczyła, dotarliśmy na miejsce. Zaskoczyły nas niewielkie rozmiary słynnego monumentu - na zdjęciach wygląda on znacznie potężniej niż w rzeczywistości. Byliśmy jednak zadowoleni, z wyjątkiem jednego, który martwił się o swój zamoczony aparat. Dzień później miał złapać w swoich kadrach najładniejsze hostessy Paris Motor Show.
Po zakończeniu zwiedzania odwiedziliśmy jedną z paryskich knajp. Oprócz wariackiego ruchu drogowego nasze kolejne obserwacje to różnorodność kulturowa - duża część mieszkańców Paryża to Azjaci oraz ludzie mający swoje korzenie w krajach afrykańskich. Zainteresowało nas również to, jakimi autami jeżdżą mieszkańcy tego miasta. Większość samochodów to modele Renault lub koncernu PSA, dominują auta miejskie segmentu B. Hyundaie czy nawet samochody niemieckie nie są tam zbyt popularne.
Hyundai i40 - Paris Motor Show 2012 w pigułceParis Motor Show 2012 w pigułce
Kolejne dwa dni upłynęły nam pod znakiem przenikania przez gąszcz skuterów i zwariowanych kierowców, wciskających się w szczeliny między stojącymi w korku samochodami, oraz targów Paris Motor Show 2012.
Na 96 000 m[sup]2[/sup] w dziewięciu ogromnych pawilonach wystawiono auta prawie wszystkich światowych producentów samochodów. Mile zaskoczyło nas stoisko Hyundaia, które - mówiąc zupełnie szczerze - obok Renault i PSA było jednym z największych na tegorocznej imprezie. Najciekawszym prezentowanym na nim autem była rajdowa wersja Hyundaia i20.
Najbardziej zaimponowało nam jednak stoisko Ferrari i Rolls-Royce'a. Na tym pierwszym można było z bliska przyjrzeć się takim modelom, jak: F12berlinetta, FF czy 458 Italia. Na drugim wyeksponowano między innymi Phantoma, Dropheada Coupé w stylu Art Déco oraz Phantoma Coupé Aviator Collection. Najbardziej zawiodło nas chyba Lamborghini, które wystawiło zaledwie 3 odmiany Gallardo i nieco ukrytego Aventadora. Największym zainteresowaniem cieszyło się stoisko McLarena, na którym zaprezentowano najnowszy model P1.
Na stoisku Renault dominowało nowe Clio - dosłownie, a Opel wystawił właściwie tylko same Adamy. Koncern PSA eksponował futurystyczne prototypy, takie jak Peugeot Onyx czy 2008, a także Citroën C9. Odbyła się też premiera modelu DS3 Cabrio. Nie zabrakło rajdowych akcentów, takich jak prezentacja rajdowego Peugeota 208 czy wystąpienie Sébastiena Loeba, który ogłosił zakończenie swojej sportowej kariery.
BMW pochwaliło się koncepcyjnym modelem Active Tourer Concept, a żądni sportowych wrażeń mogli na żywo podziwiać nowe M5 i M6 oraz 335i ze specjalnym pakietem M-Performance Power Kit. Audi przywiozło do Paryża m.in. modele R8, S3, SQ5 oraz RS5 Cabrio. Mercedes zaprezentował nowego CLS 63 AMG Shooting Brake oraz kilka konceptów, takich jak elektryczne wersje SLS-a, B-klasy czy zjawiskową limuzynę CLC.
Ogromnym zainteresowaniem cieszył się Volkswagen Golf VII oraz nowe Dacie Logan i Sandero. Miłym zaskoczeniem było Porsche Panamera Sport Turismo, czyli Panamera w wersji Shooting Brake, oraz Jaguar F-Type i najnowsza generacja Range Rovera. Nie mogło zabraknąć też najnowszych modeli marki Volvo - modeli V40 i V40 Cross Country.
Było co zwiedzać, a dwa dni prasowe to nawet trochę za mało, żeby każdy obejrzał wszystko dokładnie. Wyjazd w pojedynkę miałby raczej niewielki sens.
Hyundai i40 - powrótFrancja-Belgia-Niemcy-Polska, czyli powrót
Oglądaliśmy auta i robiliśmy im zdjęcia w zabójczo szybkim tempie. Po dwudniowej szaleńczej pogoni za jak najlepszym ujęciem i użeraniu się z ludźmi wchodzącymi w kadr ruszyliśmy w drogę powrotną.
Na początku zahaczyliśmy o supermarket, żeby kupić coś do jedzenia na drogę. Zaryzykowaliśmy i postawiliśmy na chińszczyznę. Niestety, oprócz wydających specyficzny zapach najniebezpieczniejszych owoców świata - durianów - nie udało nam się zdobyć jedzenia w rozumieniu Europejczyków. Na szczęście woń tego nietuzinkowego owocu nie przedostawała się podczas jazdy z bagażnika do kabiny pasażerskiej, choć na wszelki wypadek zamontowaliśmy w niej odświeżacz powietrza. Już po wyjściu z marketu wiedzieliśmy, że po drodze będziemy musieli skorzystać z usług baru typu fast-food, bo w trasie nic innego się nie znajdzie. Jak zapewne pamiętacie, cenimy sobie zdrowe jedzenie, więc skończyliśmy w McDonald'sie.
Stojąc w paryskich korkach, przyjrzeliśmy się bliżej materiałom użytym do wykończenia wnętrza Hyundaia i40. Do większości z nich co prawda nie można było mieć zastrzeżeń, były naprawdę niezłe, ale niektóre z nich trochę nas rozczarowały. Zwłaszcza ekologiczna skóra, którą obszyto koło kierownicy – ze zdziwieniem zauważyliśmy, że mimo niewielkiego przebiegu zaczęła się wycierać.
Do mocnych stron tego auta można natomiast zaliczyć intuicyjną obsługę komputera pokładowego oraz schludnie, przejrzyście zaprojektowane zegary – to chyba jedne z najładniejszych, jakie widziałem, może poza tymi w Ferrari. Przyjemnie wyglądała również deska rozdzielcza, a w schowku podłokietnika dla pasażerów z przodu udało nam się zmieścić całkiem sporo różnych drobiazgów, skrytek w kabinie nie brakuje co uprzyjemnia podróż.
Trzeba pochwalić system audio Hyundaia i40 marki Infinity. Dobrze oddawało głębię utworów najróżniejszych gatunków muzycznych, które przewijały się przez wejście USB czy płyty CD. Nieważne, czego słuchacie - sprzęt w i40 sprawdzi się dobrze w przypadku każdego rodzaju muzyki.
Kiedy tak rozmawialiśmy o tym, co nam się podoba, a co nie udało, opuściliśmy Paryż i dojechaliśmy do Niemiec. W międzyczasie minęło nas kilka ścigających się egzotyków. Zapadł zmrok, a na autostradzie zrobił się okropny korek. Niemiecka trasa na pewnym odcinku została zamknięta i byliśmy zmuszeni przejechać dość spory kawałek zwykłą jednopasmówką - tak samo jak setki innych samochodów.
Na szczęście z pomocą ruszyła nam nawigacja Hyundaia i40, która szybko zlokalizowała utrudnienia w ruchu drogowym i próbowała pokierować nas w odpowiednią stronę – bardzo przydatny gadżet. Przy jeździe w nocy pojawiła się jeszcze jedna uwaga, światła zamontowane w Hyundaiu i40 mogłyby mieć jeszcze trochę lepszy zasięg.
Po uporaniu się z niemieckimi korkami w końcu trafiliśmy na pustą autostradę w Polsce. Godziny mijały, każdy kolejny kilometr męczył coraz bardziej. Wtedy postanowiliśmy sprawdzić, jak działa asystent informujący o niezamierzonej zmianie pasa ruchu - od razu czuć jest za bardzo dyskretny, za mało stanowczy i raczej nie wybudzi kiedy się przyśnie za kółkiem...
Mimo wyczerpania długą podróżą, która przez utrudnienia na niemieckiej autostradzie trwała prawie 19 godzin udało nam się bezpiecznie dojechać do Warszawy. Jak Hyundai i40 sprawdził się na w sumie 3600-kilometrowej trasie? Koreańskie kombi bardzo dobrze poradziło sobie z postawionym przed nim zadaniem. Po powrocie wniosek był jeden - nie byliśmy zmęczeni Hyundaiem i40, zmęczyły nas targi.
- Atrakcyjny, nowoczesny design
- Wygodne fotele
- Przestronne wnętrze i pojemny bagażnik
- Bogate wyposażenie
- Komfort podróżowania
- Niezłe materiały wykończeniowe
- Duża ilość przydatnych schowków
- Słaba jakość obszycia kierownicy
- Obsługa nawigacji
- Światła o dość małym zasięgu
Klasyczny test Hyundaia i40 1,7 CRDi[url=http://autokult.pl/t/49977,autokult-pl-testy+hyundai]
Zobacz też inne testy samochodów marki Hyundai![/url][/h3]
Hyundai i40 1,7 CRDi - dane techniczne
Testowany egzemplarz: | Hyundai i40 1,7 CRDi | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R4, Turbodoładowanie | |
Rodzaj paliwa: | Diesel | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1685 cm3 | |
Stopień sprężania: | 17,0 | |
Moc maksymalna: | 136 KM przy 4000 rpm | |
Moment maksymalny: | 325 Nm przy 2000-2500 rpm | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 80 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 6-stopniowa manualna | |
Typ napędu: | Przedni (FWD) | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane, średnica 320 mm | |
Hamulce tylne: | Tarczowe, średnica 300 mm | |
Zawieszenie przednie: | Kolumna McPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany | |
Średnica zawracania: | 11 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 225/45 R18 | |
Koła, ogumienie tylne: | 225/45 R18 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | Kombi | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,29 | |
Masa własna: | 1495 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 11 kg/KM | |
Długość: | 4770 mm | |
Szerokość: | 1815 mm | |
Wysokość: | 1470 mm | |
Rozstaw osi: | 2770 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1591/1597 mm | |
Prześwit (przód/tył): | 140 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 70 l | |
Pojemność bagażnika: | 553 l | |
Specyfikacja użytkowa | ||
Ładowność maksymalna: | 625 kg | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny(*): | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 10,6 s | |
Prędkość maksymalna: | 198 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 5,5 l/100 km | 7,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,3 l/100 km | 6,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,7 l/100 km | |
Emisja CO2: | 124 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 144 400 zł (w promocji 141 400 zł) | |
Model od: | 84 900 zł (w promocji 81 900 zł) | |
Wersja silnikowa od: | 94 900 zł (w promocji 91 400 zł) |
*Cztery osoby, pełen bagażnik