PiS zmienił przepisy dla kierowców. "I to się na nas zemściło"
Ci, którzy liczyli na dalsze zmniejszenie liczby wypadków drogowych i ich ofiar, mogą czuć się rozczarowani. Ze wstępnych danych za cały rok 2023 wynika, że liczby te były niemal takie same jak w 2022 r. Wiele wskazuje na to, że sytuacja jest pokłosiem zmian w przepisach drogowych.
08.02.2024 | aktual.: 08.02.2024 17:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie było lepiej
W dziedzinie bezpieczeństwa na drogach rok 2022 był wyjątkowo udany. Liczba wypadków i ich śmiertelnych ofiar wyraźnie spadła, a Polska, która w europejskich zestawieniach od lat zajmowała najgorsze miejsca, pod względem liczby zgonów na milion mieszkańców okazała się lepsza od Włoch czy Belgii. Świetne dane dawały nadzieję na kolejną skokową poprawę bezpieczeństwa w 2023 r. Stało się jednak inaczej.
Polskie Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego opublikowało wstępne dane o wypadkach drogowych w 2023 r. W 21 145 zdarzeniach zginęły 1892 osoby, a 24 384 zostały ranne. Dla porównania – według danych ostatecznych w 2022 r. było to odpowiednio: 21 322 wypadki, 1896 ofiar śmiertelnych i 24 743 rannych.
W zestawieniu ze statystykami z przeszłości to wciąż bardzo dobry rezultat. W 2021 r. na drogach zginęło 2245 osób, w 2020 r. – 2491, a w 2019 r. aż 2909. Można jednak było mieć nadzieję na trwanie spadkowej tendencji, a ta wyraźnie się zatrzymała. Dlaczego doszliśmy do ściany? Odpowiedzią na to pytanie mogą być zmiany w przepisach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zemsta za brak planu
Na bezpieczeństwo drogowe składa się kilka podstawowych czynników: stopień świadomości i umiejętności kierowców, jakość dróg, wiek używanych samochodów, a także przepisy drogowe. O ile trzy pierwsze czynniki nie ulegały w ostatnich latach radykalnym zmianom, to z ostatnim było inaczej. 1 stycznia 2022 r. w życie wszedł nowy, znacznie ostrzejszy taryfikator mandatów. Wcześniej maksymalna kara, z jakią musiał liczyć się kierowca, wynosiła 500 zł. Po zmianach jest to 2500 zł.
Kolejne zaostrzenie nastąpiło 17 września 2022 r. Wtedy wprowadzono zasadę podwajania mandatu za wykroczenia popełnione w warunkach recydywy. Od tej pory policjant może więc wystawić mandat nawet na 5000 zł. We wrześniu 2022 r. zniknęły także kursy redukujące punkty karne i wprowadzono nowy, zaostrzony taryfikator punktów karnych. O utratę prawa jazdy było łatwiej niż kiedykolwiek.
Dokładnie 17 września 2023 r., na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi, kursy redukujące punkty karne powróciły. Wyraźnie droższe i w nieco zmienionej formie. Czy jednak zupełnym zbiegiem okoliczności jest, że na sześć miesięcy 2023 r., w których liczba śmiertelnych ofiar wypadków była wyższa niż w odpowiadających im miesiącom 2022 r., aż trzy przypadają na okres od września do grudnia?
Poprawić system
– Statystyki za 2023 r. nie są przypadkiem. Politycy, którzy wcześniej zaostrzyli taryfikator mandatów, potem puścili oko do kierowców łamiących przepisy, przywracając kursy redukujące punkty karne. I to się na nas zemściło. Na co dzień prowadzę szkolenia z zakresu bezpieczeństwa dla firm utrzymujących floty pojazdów. Doskonale wiem, że nawet wysoki mandat nie jest takim problemem jak możliwość utraty prawa jazdy, a w konsekwencji i pracy. To był straszak, który zmuszał kierowców do przestrzegania przepisów – mówi Autokult.pl Sylwester Pawłowski z projektów edukacyjnych safetylogic.pl i swiadomykierowca.pl.
Teraz owszem, trzeba pogodzić się z utratą gotówki, ale raz na sześć miesięcy można wziąć udział w kursie organizowanym przez ośrodek egzaminowania kandydatów na kierowców. W ten sposób – wydając w zależności od ośrodka od ok. 800 do 1000 zł – można pozbyć się 6 "oczek".
– By w przyszłości mieć szansę na dalszy spadek drogowych tragedii, trzeba ponownie przemyśleć system redukowania liczby punktów karnych. Jeśli już miałby zostać, to przede wszystkim takie zajęcia powinny być przeprowadzane profesjonalnie. Ostatnio w związku z obowiązkami zawodowymi obserwowałem taki kurs. Prowadzili go ci sami "eksperci", którzy robili to od lat. W efekcie kierowcy wychodzili z kursu z przeświadczeniem, że są ofiarami niesprawiedliwych przepisów, a nie uświadomieni, że stwarzali na drodze poważne zagrożenie dla życia i zdrowia innych ludzi. Całość zakończyła się praktycznym sprawdzianem hamowania, co właściwie nic nie daje – stwierdza Sylwester Pawłowski.
– Kursy redukujące punkty karne mogłyby być skuteczne, jeśli byłyby prowadzone w atrakcyjnej formie, przez profesjonalistów, dysponujących nowoczesną wiedzą i materiałami edukacyjnymi. Powinny one uświadamiać biorącym w nich udział kierowcom konsekwencje łamania przepisów, zbyt szybkiej jazdy, podpowiadać, jak jeździć, by nie narażać innych uczestników ruchu i najważniejsze - motywować do zmiany złych nawyków – dodaje ekspert.
Politycy powinni na poważnie przyjrzeć się temu, co dzieje się na drogach i szybko reagować. 7 lutego 2024 r. w Sejmie posłowie zapoznawali się z danymi o wypadkach na polskich drogach w 2022 r. Tak, to nie pomyłka. Czy jakikolwiek chirurg, chcąc przeprowadzić operację, sięga do wyników badań pacjenta sprzed roku? Trudno oprzeć się wrażeniu, że od lat nie ma długofalowego planu działań, które miałyby prowadzić do konsekwentnej poprawy bezpieczeństwa. Co powinno się zrobić?
– Kolejne podniesienie wysokości mandatów nie jest potrzebne. I tak są one dotkliwe. Oprócz zmiany w systemie punktów karnych władze powinny postawić na lepsze egzekwowanie już istniejących przepisów. Należy położyć większy nacisk na automatyczny nadzór nad ruchem drogowym: fotoradary, urządzenia do karania przejazdu przez skrzyżowanie przy czerwonym świetle czy zestawy do odcinkowego pomiaru średniej prędkości. Kierowca, który musi liczyć się z tym, że poniesie karę za wykroczenie, jest mniej skłonny, żeby łamać przepisy i jeździ bezpieczniej – stwierdza Sylwester Pawłowski.
Tomasz Budzik, dziennikarz Autokult.pl