BMW M5 E34 Touring na sprzedaż. Dzieci do szkoły odwiezie, a i na torze wywoła uśmiech
Dziś sporą część gamy najmocniejszych modeli BMW stanowią SUV-y, jednak niemal 30 lat temu modele sygnowane literą M stanowiły niemal w całości sedany. Niemal, ponieważ zdarzały się takie wyjątki jak M5 Touring, który właśnie został wystawiony na sprzedaż przez Enthusiast Auto Group.
07.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziś oferta rodzinnego kombi, który spełnia rolę wilka w owczej skórze, nie jest zbyt bogata. Prym wiedzie Audi modelami RS4 i RS6, jednak ich nadwozie jest już na tyle krzykliwe, że nietrudno doszukać się w nich sportowego potencjału. Zupełnie inaczej jest z BMW M5 E34 Touring.
Wystawiony egzemplarz pochodzi z końca lipca 1994 roku i został zachowany w nieskazitelnym stanie bez jakichkolwiek przeróbek i modyfikacji. Jego nadwozie pokrywa lśniący (pierwszy) lakier Avus Blau, a właściciel zapewnia, że karoseria nie posiada żadnych skaz ani śladów korozji. Całość dopełniają 18-calowe felgi Styling 37 oraz skromny znaczek "M5" na tylnej klapie, który dyskretnie zdradza, że z tym autem lepiej nie zadzierać.
Wnętrze zaprasza nas do środka czarną skórą Nappa utrzymaną w doskonałej kondycji. Zgodnie z zapewnieniami sprzedającego tapicerka nie nosi widocznych śladów użytkowania. Mówi on także, że pojazd był cały czas garażowany, a kontakt ze światem miał tylko podczas sprzyjających warunków pogodowych.
O wyjątkowości tego egzemplarza świadczy m.in. bardzo niski przebieg wynoszący tylko 40 tys. mil (ok. 64 tys. km) oraz 6-biegowa, manualna skrzynia biegów firmy Getrag. Oprócz tego, na jego pokładzie znajdziemy też takie smaczki jak komputer pokładowy, dwustrefową klimatyzację, podgrzewane fotele, podwójny szyberdach, spryskiwacze reflektorów czy pakiet Nürburgring z grubszymi stabilizatorami, elektronicznie regulowanym zawieszeniem i wspomaganiem Servotronic.
Pod maską znajdziemy to, co BMW umiało robić najlepiej. 6 cylindrów ustawionych w rzędzie o pojemności 3,8 litra (jedna z największych ówczesnych rzędowych „szóstek” na świecie) gotów jest w każdej chwili wyprodukować 340 bawarskich KM i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego oraz przekazać je na tylne koła. Ponieważ Touring był nieco cięższy od sedana, pierwszą setkę osiąga w 6,1 sekundy – o 0,2 sekundy wolniej niż jego 4-drzwiowy odpowiednik, a prędkość maksymalna wynosiła 250 km/h. Czyniło to z niego ówcześnie jedno z najszybszych kombi na świecie.
Choć cena nie została podana do wiadomości publicznej, z pewnością nie jest niska. Egzemplarze z wyższym przebiegiem wycenia się na 250-300 tys. zł. Można więc śmiało stwierdzić, że za tego rodzynka przyjdzie zapłacić co najmniej 350 tys. zł. Kto chętny?