BMW M5 E34 Touring na sprzedaż. Dzieci do szkoły odwiezie, a i na torze wywoła uśmiech
Dziś sporą część gamy najmocniejszych modeli BMW stanowią SUV-y, jednak niemal 30 lat temu modele sygnowane literą M stanowiły niemal w całości sedany. Niemal, ponieważ zdarzały się takie wyjątki jak M5 Touring, który właśnie został wystawiony na sprzedaż przez Enthusiast Auto Group.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dziś oferta rodzinnego kombi, który spełnia rolę wilka w owczej skórze, nie jest zbyt bogata. Prym wiedzie Audi modelami RS4 i RS6, jednak ich nadwozie jest już na tyle krzykliwe, że nietrudno doszukać się w nich sportowego potencjału. Zupełnie inaczej jest z BMW M5 E34 Touring.
Wystawiony egzemplarz pochodzi z końca lipca 1994 roku i został zachowany w nieskazitelnym stanie bez jakichkolwiek przeróbek i modyfikacji. Jego nadwozie pokrywa lśniący (pierwszy) lakier Avus Blau, a właściciel zapewnia, że karoseria nie posiada żadnych skaz ani śladów korozji. Całość dopełniają 18-calowe felgi Styling 37 oraz skromny znaczek "M5" na tylnej klapie, który dyskretnie zdradza, że z tym autem lepiej nie zadzierać.
Wnętrze zaprasza nas do środka czarną skórą Nappa utrzymaną w doskonałej kondycji. Zgodnie z zapewnieniami sprzedającego tapicerka nie nosi widocznych śladów użytkowania. Mówi on także, że pojazd był cały czas garażowany, a kontakt ze światem miał tylko podczas sprzyjających warunków pogodowych.
O wyjątkowości tego egzemplarza świadczy m.in. bardzo niski przebieg wynoszący tylko 40 tys. mil (ok. 64 tys. km) oraz 6-biegowa, manualna skrzynia biegów firmy Getrag. Oprócz tego, na jego pokładzie znajdziemy też takie smaczki jak komputer pokładowy, dwustrefową klimatyzację, podgrzewane fotele, podwójny szyberdach, spryskiwacze reflektorów czy pakiet Nürburgring z grubszymi stabilizatorami, elektronicznie regulowanym zawieszeniem i wspomaganiem Servotronic.
Pod maską znajdziemy to, co BMW umiało robić najlepiej. 6 cylindrów ustawionych w rzędzie o pojemności 3,8 litra (jedna z największych ówczesnych rzędowych „szóstek” na świecie) gotów jest w każdej chwili wyprodukować 340 bawarskich KM i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego oraz przekazać je na tylne koła. Ponieważ Touring był nieco cięższy od sedana, pierwszą setkę osiąga w 6,1 sekundy – o 0,2 sekundy wolniej niż jego 4-drzwiowy odpowiednik, a prędkość maksymalna wynosiła 250 km/h. Czyniło to z niego ówcześnie jedno z najszybszych kombi na świecie.
Choć cena nie została podana do wiadomości publicznej, z pewnością nie jest niska. Egzemplarze z wyższym przebiegiem wycenia się na 250-300 tys. zł. Można więc śmiało stwierdzić, że za tego rodzynka przyjdzie zapłacić co najmniej 350 tys. zł. Kto chętny?