Autonomiczny samochód Google'a pierwszy raz winny kolizji

Samochodom autonomicznym Google'a zdarzały się już kolizje w ruchu drogowym, ale do tej pory zawsze winna była druga strona.

Autonomiczny samochód Google'a pierwszy raz winny kolizji
Źródło zdjęć: © fot. Google.com
Mariusz Zmysłowski

14.03.2016 | aktual.: 02.10.2022 08:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do tej sytuacji w końcu musiało dojść - samochód autonomiczny Google'a, w tym przypadku zmodyfikowany Lexus RX, doprowadził do kolizji. Takiej sytuacji jeszcze nie było - Google przyznało, że pełną odpowiedzialność za zdarzenie ponosi system sterujący autem. Jak doszło do kolizji?

Lexus Google'a jechał przez Mountain View, czyli miasto, w którym gigant cyfrowy ma swoją główną siedzibę. Auto przemieszczało się prawym pasem, na końcu którego wykryło przeszkodę. System uznał, że w celu jej wyminięcia konieczne będzie zjechanie na środek drogi. Pasem, na który chciało przemieścić się auto, jechał autobus. Problematyczne okazało się minimalne zmniejszenie prędkości przez kierowcę komunikacji miejskiej. Samochód uznał, że ustępuje on pierwszeństwa. Operator w Lexusie widział autobus w lusterku i przeanalizował sytuację w ten sam sposób, co komputer.

Niestety, kierowca autobusu wcale nie puszczał auta. Gdy system to wykrył, było już za późno na uniknięcie kolizji. Autonomiczny samochód Google'a otarł się o prawy bo autobusu. Była to niegroźna stłuczka, ale istotna z punktu widzenia rozwoju pojazdów autonomicznych. Po raz pierwszy twórcy auta musieli się przyznać do winy. Całe zdarzenie zarejestrował system monitoringu autobusu. Nagranie jest przeciętnej jakości, ale mniej więcej widać na nim jak wyglądała sytuacja.

Video Shows Google Self-Driving Car Hit Bus

Zdarzenie, do którego doszło 14 lutego miało by miejsce prawdopodobnie również w przypadku, w którym samochód prowadziłby kierowca. Z analizy sytuacji zarówno komputera, jak i człowieka wynikało, że można przeprowadzić bezpieczną zmianę pasa ruchu. Błąd popełniłby zatem także żywy kierowca.

Tutaj doszło do niegroźnej stłuczki, w której prawdopodobnie Google po prostu pokryło straty przedsiębiorstwa obsługującego komunikację miejską w Mountain View. Problemem będzie dopiero wypadek, w którym ludzie doznają poważniejszych obrażeń, bądź ktoś poniesie śmierć. Wtedy niełatwo będzie już wziąć na siebie odpowiedzialność.

53 pojazdy autonomiczne jeżdżą we flocie Google'a.

683 tys. km między wrześniem 2014 a listopadem 2015 pokonały po drogach publicznych.

2,09 mln km pokonały w sumie w trakcie testów.

272 razy w powyższym okresie system autonomiczny oddał kontrolę kierowcy.

69 razy w tym czasie z własnej inicjatywy interweniował operator auta.

Samochody autonomiczne Google'a w liczbachSamochody autonomiczne Google'a w liczbach

Co stanie się, gdy przed komputerem pojawi się sytuacja bez wyjścia? Potrącić pieszego, czy zderzyć się czołowo z ciężarówką? Zjechać z drogi w drzewa, uderzyć czołowo w pojazd jadący z naprzeciwka, czy potrącić rowerzystę? To decyzje, których nie powinien podejmować algorytm, a człowiek z moralnością. Jeśli już samochód dokona wyboru i spowoduje śmierć, to kogo obciążyć oskarżeniami? Jeśli właściciele będą musieli brać odpowiedzialność za działania swoich pojazdów, nikt o zdrowych zmysłach nie kupi takiego samochodu. Czy zatem pozwy będą kierowane przeciwko twórcom tych aut?

Z samochodami autonomicznymi są jak widać poważne problemy natury moralnej i prawnej. Póki jeździ ich po drogach niewiele, szanse na wystąpienie sytuacji bez wyjścia są nadal małe. Jednak administracja USA ma zamiar wpompować w program rozwoju wozów autonomicznych aż 4 mld dolarów. Auta te mają pojawiać się na ulicach kolejnych miast. Tym samym statystyki mogą się zmienić.

Zwolennicy samochodów autonomicznych podają, że obecnie w USA w wyniku wypadków drogowych ginie rocznie około 40 tys. osób. 94 proc. tych przypadków wynika z błędu człowieka. Czynnik ludzki mają zredukować właśnie pojazdy prowadzące się samodzielnie. Należy jednak pamiętać, że tym samym powiększy się też liczba możliwych sytuacji krytycznych, w których maszyna będzie mogła popełnić błąd. Obecnie wypadki wynikające z problemu z samym samochodem to mniejszość w statystykach, bo niewiele jest możliwości, by do takich zdarzeń dochodziło.

Czy zaufamy samochodom autonomicznym? Części wykorzystywanych w nich systemów ufamy już teraz. Adaptacyjne tempomaty, systemy aktywnego utrzymywania samochodu na pasie ruchu, automatyczne parkowanie - w tych sytuacjach powierzamy częściową kontrolę nad autem komputerom. Czy powierzenie im swojego zdrowia i życia w pełnym wymiarze przyjdzie nam z taką samą łatwością? To jest już wątpliwe.

Komentarze (40)