Amortyzatory adaptacyjne coraz częściej w nowych autach. Nie są tanie, ale to opcja warta uwagi
Dawniej była to opcja zarezerwowana dla luksusowych limuzyn oraz aut sportowych o wysokich osiągach. Dziś świetnie sprawdza się zarówno w kompaktach, jak i vanach. Dlaczego producenci częściej sięgają po adaptacyjne amortyzatory i na czym polega ich przewaga nad zwykłymi?
30.07.2018 | aktual.: 30.03.2023 11:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawidłowe określenie dla amortyzatorów adaptacyjnych to amortyzatory o zmiennej charakterystyce lub sile tłumienia. Niestety nie jest to ani określenie łatwe, ani ładne, a do tego nie brzmi dobrze handlowo, zatem producenci raczej go unikają. Łatwiej dowiedzieć się o co w tym chodzi, jeżeli zrozumie się właśnie określenie siły tłumienia, bo o to w tym chodzi.
Siła tłumienia amortyzatora po ludzku
Siła lub prościej skuteczność tłumienia amortyzatora, odpowiada za to, jak szybko/skutecznie amortyzator jest w stanie przywrócić koło lub pojazd do stanu równowagi. Umownie mówi się, że im wyższa siła tłumienia, tym amortyzator jest sztywniejszy, natomiast im niższa, tym bardziej miękki.
Problem w tym, że amortyzator ma dwa różne zadania, które realizuje równocześnie. Z jednej strony musi tłumić drgania nadwozia samochodu, które ma tendencję do bujania, z drugiej zaś, musi tłumić drgania kół, które wibrują na wskutek kontaktu z nierównościami podłoża.
A zatem amortyzator ma o tyle trudne zadanie w samochodzie, że z jednej strony musi zapewniać komfort (być miękki), a z drugiej bezpieczeństwo jazdy (być twardy). Im wyższa siła tłumienia, tym wyższa przyczepność kół do podłoża i subiektywnie lepsze prowadzenie.
Natomiast im niższa siła tłumienia, tym wyższy subiektywny komfort jazdy, natomiast gorsze właściwości trakcyjne (przyczepność).
Celowo używam tu określenia subiektywne, ponieważ w niektórych sytuacjach tylko pozornie wydaje się, że twardszy lub bardziej miękki amortyzator jest lepszy. Różnie też postrzegamy takie rzeczy jak komfort jazdy czy przyjemność prowadzenia samochodu.
Paradoksalnie, na polskiej autostradzie A2 nieco twardszy amortyzator jest bardziej komfortowy niż zbyt miękki, ponieważ na licznych poprzecznych nierównościach samochód ma silną tendencję do bujania, które przy wyższej prędkości może wręcz niepokoić.
Osoby, które mają chorobę lokomocyjną mogą takie bujanie postrzegać wyjątkowo negatywnie. Jednak zbyt twardy amortyzator mógłby spowodować, że czulibyśmy jak auto podskakuje.
Paradoksalnie sztywniejsze amortyzatory lepiej spisują się na bardzo nierównych drogach gruntowych, zwłaszcza w niższym samochodzie przy dużej prędkości, ponieważ zmniejszają ryzyko uszkodzenia podwozia lub zderzaków, a także poprawiają przyczepność, której i tak jest niewiele.
Jeszcze jeden przykład to progi zwalniające. Na tych wąskich/krótkich, lepiej spisuje się miękki amortyzator, który sprawia, że przejeżdżamy komfortowo, a koło nie przenosi dużych drgań na nadwozie.
Jednak sztywny amortyzator lepiej sprawdzi się na szerokich progach z betonu, bo zapobiega dobiciu zawieszenia przy wjeżdżaniu i zjeżdżaniu, czyli potencjalnie chroni zderzak przed uszkodzeniem.
Złotym środkiem byłoby zapewnienie różnych twardości, czyli sił tłumienia w zależności od warunków drogowych. A jeszcze lepiej mieć możliwość wyboru ustawienia. I to właśnie oferują adaptacyjne amortyzatory.
Adaptacyjne amortyzatory – komfort i bezpieczeństwo w jednym
Zwykłe amortyzatory zawsze stanowią pewien kompromis pomiędzy komfortem a bezpieczeństwem. Adaptacyjne dają szerszy wachlarz możliwości. Dzięki zmianie siły tłumienia, mogą być sztywniejsze lub bardziej miękkie w zależności od wyboru kierowcy.
Co więcej, niektóre amortyzatory adaptacyjne automatycznie dopasowują siłę tłumienia dzięki czujnikom, które na bieżąco sprawdzają poziom drgań nadwozia i kół.
Jeżeli droga jest równa, wówczas są miękkie, ale zmiana nawierzchni błyskawicznie zmienia pracę amortyzatora. Potrafią się dostosować również do hamowania, utwardzając, by zapobiegać tzw. nurkowaniu samochodu lub usztywniają się podczas gwałtownych skrętów.
Najlepsze konstrukcje są w stanie niezależnie zmieniać siłę tłumienia drgań o wysokich częstotliwościach (nierówności drogi) oraz niskich częstotliwościach (bujanie nadwozia).
Obecnie we współczesnych amortyzatorach adaptacyjnych kierowcy mają najczęściej trzy możliwości ustawienia: komfortowe (miękkie), sportowe (twarde) lub pośrednie. Rzadziej występują tylko dwa: komfortowe i sportowe.
Warto z tego korzystać niezależnie od nazwy i rodzaju auta. Mam na myśli to, że nie trzeba jechać dynamicznie, by włączyć ustawienie sportowe, a na rodzinnej wycieczce nie zawsze najlepiej spisze się ustawienie komfortowe.
Przy dużym obciążeniu auta, na przykład z kompletem pasażerów i pełnym bagażnikiem, a także przy wyższej prędkości, warto wybrać twardsze tłumienie. Będzie to zapobiegało nieprzyjemnemu, czasami nadmiernemu bujaniu samochodem.
Jeżeli jedziecie powoli drogą gruntową, to przyjemniej będzie w miękkim ustawieniu, ale im wyższa prędkość, tym lepiej sprawdzi się twarde.
Wbrew pozorom, adaptacyjne amortyzatory doskonale spisują się nie tylko w autach sportowych czy luksusowych. Świetnym przykładem są minivany i duże vany, a także SUV-y, które mają wysoko położony środek ciężkości.
Przyjemnie jeździ się nimi w ustawieniu miękkim, ale gdy droga staje się kręta, warto przejść w tryb sportowy nie po to, by jechać szybciej, ale po to, by zapobiegać nadmiernemu bujaniu.
Adaptacyjne amortyzatory bardzo dobrze sprawdzają się również w samochodach z dużymi obręczami kół. Felgi o dużej średnicy i opony o niskim profilu powodują, że amortyzacja nierówności jest mniej komfortowa. Czyli drgania o dużej częstotliwości są bardziej odczuwalne. Dlatego tu przydaje się tzw. tryb komfortowy.
Za amortyzatory adaptacyjne płacisz podwójnie, ale jest jedna zaleta
Ceny zawieszeń adaptacyjnych potrafią być skrajnie różne. Dobrym przykładem są samochody Forda, gdzie do Focusa ta opcja kosztuje 4,4 tys. zł, do Mondeo 8,2 tys. zł, ale do Galaxy aż 14,2 tys. zł. I wcale nie musi to zależeć od wielkości samochodu, bo przykładowo do Seata Alhambry wymagają dopłaty 4327 zł.
Raz płacimy w salonie, a drugi raz w serwisie, bo średnio komplet amortyzatorów adaptacyjnych jest dwu-, a nawet trzykrotnie droższy, gdy zajdzie konieczność ich wymiany. Poza tym rzadko występują jako zamienniki, więc trzeba je kupić w ASO producenta.
Jednak jest pewna zaleta tego rozwiązania – są niekiedy zaskakująco trwałe. Nierzadko adaptacyjne amortyzatory zachowują sprawność po dwu- lub trzykrotnie większym przebiegu niż zwykłe.
Czy i kiedy warto zamówić zawieszenie adaptacyjne?
Wszystko zależy od sposobu użytkowania auta. Najlepiej spisują się w modelach o wysokich osiągach, np. hot hatchach, gdzie z założenia zawieszenie ma być twarde, zatem do normalnej jazdy przydaje się ustawienie komfortowe. Jednak w tego typu samochodach takie amortyzatory są albo standardem, albo w ogóle nie ma ich na liście opcji.
Wybór zawieszenia adaptacyjnego poleciłbym raczej kierowcom, którzy regularnie używają samochodu w skrajnie różnych warunkach. Jeżeli jeździcie często tak po mieście, jak i po autostradzie lub po drogach utwardzonych i gruntowych, to adaptacyjne amortyzatory będą dobrym rozwiązaniem.
Polecam je również do aut wysokich, takich jak vany i SUV-y, a także do samochodów z dużymi obręczami kół i ogumieniem o niskim profilu.