Zniszczył 11 samochodów. Sprawa z Gdańska ma drugie dno
Pijany mężczyzna uszkodził kijem bejsbolowym 11 samochodów. Wiele wskazuje jednak na to, że nie był to przypadkowy atak nietrzeźwego furiata, ale odwet. Wcześniej mieszkańcy narzekali na pozostawione w okolicy, uszkodzone samochody firmy carsharingowej.
03.01.2024 | aktual.: 03.01.2024 15:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Gdańsku przy ul. Kadetów nietrzeźwy 40-latek uszkodził kijem bejsbolowym 11 zaparkowanych samochodów. Metodycznie zbił w nich szyby, zniszczył lampy i lusterka. Straty oszacowano na 140 tys. zł, a Ukraińcowi, którego na miejscu zatrzymała policja, grozi do 5 lat więzienia. Sprawa może być jednak bardziej skomplikowana niż pijacki wybryk. Jak sprawca tłumaczył swoje zachowanie?
- Po przyjeździe policji mężczyzna powiedział: "Pilnuję porządku na osiedlu i wziąłem sprawy w swoje ręce" - informuje autokult.pl podinsp. Magdalena Ciska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Nie mamy pewności odnośnie tego, co mężczyzna miał na myśli. Był mocno pijany. Badanie alkomatem wykazało ok. 2 prom. alkoholu – dodała policjantka. Jednocześnie jednak policja zaprzecza, aby zaatakowane pojazdy były niewłaściwie zaparkowane. Przynajmniej część z nich łączy jednak coś innego.
Jak łatwo zauważyć na policyjnym zdjęciu, uszkodzone samochody należały do floty firmy oferującej usługi carsharingu. Może więc agresor był wielkim przeciwnikiem współdzielenia dóbr? Ta teoria brzmi dość wątpliwie. Powód frustracji mężczyzny może jednak leżeć w liczbie tych samochodów. Skąd wzięło się tam tyle współdzielonych aut - i to jeden obok drugiego? Odpowiedź na to pytanie może przybliżyć wcześniejsze wystąpienie Rady Dzielnicy Matarnia w Gdańsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rada wystąpiła do firmy Panek o usunięcie zaparkowanych przy ul. Podchorążych (znajdującej się nieopodal ul. Kadetów) zniszczonych samochodów. Jak informują działacze, utrudnia to funkcjonowanie mieszkańcom osiedla, którzy jednocześnie stracili miejsca, w których wcześniej mogli stawiać swoje auta. "Parking na naszym osiedlu nie jest Wasza bazą złomową. (...) Oczekujemy natychmiastowego zabrania wszystkich aut z naszego parkingu przy ul. Podchorążych w Gdańsku Matarni" - napisali w poście przedstawiciele Rady Dzielnicy Matarnia.
- Nie łączyłbym tego aktu wandalizmu z naszym postępowaniem - powiedział autokult.pl Jacek Flemming z firmy Panek. - Rzeczywiście na osiedlu Matarnia znajdowały się samochody naszej firmy, które czekały na przesył dalej, do innych jednostek firmy. Niektóre z nich były uszkodzone. Było to 11 aut, a pierwsze z nich pojawiły się przed kilkoma tygodniami. Trwają już działania, mające na celu usunięcie aut. Wszystkie z pewnością znikną przed końcem stycznia - dodał Jacek Flemming w rozmowie z autokult.pl.