Zmiany w przeglądach aut odłożone. Rządowi znów nie udało się zmienić przepisów
W poniedziałek 9 stycznia 2023 r. w życie miały wejść zmiany uszczelniające system kontroli technicznej pojazdów. Nic takiego jednak się nie stanie. Wszystko zostaje po staremu, ponieważ projekt nowelizacji utknął w Sejmie.
04.01.2023 | aktual.: 04.01.2023 16:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niekończąca się opowieść
W Polsce przeglądu technicznego nie przechodzi nieco ponad 2 proc. pojazdów. W Niemczech odsetek ten waha się od 15 do 20 proc. Skąd wynika ta rozbieżność? Jeśli nie z lepszej kondycji aut po naszej stronie granicy, to zapewne ze sposobu, w jaki w Polsce funkcjonuje system sprawowania kontroli technicznej nad pojazdami. U nas w tym względzie od lat nic się nie zmienia. Niestety.
Zgodnie ze wskazówkami Unii Europejskiej nowe zasady organizacji systemu kontroli technicznej pojazdów, określone w dyrektywie 2014/45/UE, do maja 2017 r. powinny zostać wdrożone do systemów prawnych państw wspólnoty, a od maja 2018 r. obowiązywać. W Polsce nie udało się nawet zrobić pierwszego z tych kroków.
Pierwsza próba znowelizowania przepisów zakończyła się niespodziewanie odrzuceniem projektu w całości w trzecim czytaniu w grudniu 2018 r. W 2022 r. do finału zdawały się brnąć prace nad kolejną próbą znowelizowania prawa. Nowelizacja miała wejść w życie 1 stycznia 2023 r., potem termin ten przesunięto na 9 stycznia 2023 r. Zmian jednak na razie nie będzie.
W październiku 2022 r. przepracowany przez powołaną w tym celu sejmową podkomisję projekt nie uzyskał aprobaty Komisji Infrastruktury, co otworzyłoby mu drogę do Sejmu. Głosy członków komisji podzieliły się dokładnie na pół i projekt miał ponownie trafić do podkomisji. Na stronie Sejmu nie ma jednak informacji o żadnym planowanym posiedzeniu, a opublikowany porządek obrad Sejmu, które odbędą się w dniach od 11 do 13 stycznia 2023 r., nie przewiduje powrotu do dyskusji nad nowelizacją Prawa o ruchu drogowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że politykom nie w smak już zmiany. A przecież miały one doprowadzić do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Na diagnostów miał zostać nałożony obowiązek fotografowania pojazdu poddawanego badaniu. Zgodnie z projektem nowelizacji stacja miałaby przechowywać takie zdjęcia przez pięć lat. Wszystko po to, by w razie kontroli starosty czy Transportowego Dozoru Technicznego zakład mógł udowodnić, że naprawdę sprawdził stan danego pojazdu.
Inną ważną nowością miała być opłata dodatkowa dla spóźnialskich. Osoba, która przyjechałaby na przegląd po upływie 30 dni od wyznaczonego terminu, płaciłaby podwójną stawkę. Dodatkowa opłata byłaby przychodem TDT. Słowem, w przyszłości miało być trudniej o pieczątkę, a kierowcy musieliby pamiętać o terminach, by nie płacić kar.
Jak do sprawy podchodzą właściciele stacji kontroli pojazdów?
Nowe przepisy i nowe stawki?
– Środowisko właścicieli stacji kontroli pojazdów chciałoby, żeby sprawa zmiany przepisów została wreszcie zamknięta. Przypominam, że miało się to już stać w grudniu 2018 r. Jeśli chodzi o sam kształt proponowanych regulacji, to uważamy, że zmiany wprowadzone w dialogu z sejmową podkomisją do rozpatrzenia projektu szły w dobrym kierunku. Liczyliśmy, że na dalszym etapie prac legislacyjnych uda się wypracować taką wersję zmian, która będzie do zaakceptowania przez środowisko. Na razie jednak trudno przewidzieć, jaki będzie los nowelizacji. Byliśmy zaproszeni na obrady podkomisji w listopadzie, lecz do nich nie doszło. Na tę chwilę nie zostaliśmy poinformowani o planowanych pracach podkomisji. Dalsze pozostawanie zmian w zawieszeniu to element niepewności, który nie służy prowadzeniu stacji – powiedział Autokult.pl Marcin Barankiewicz, prezes zarządu Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
– Jest jeszcze drugi aspekt. Strona rządowa już kilka razy sygnalizowała, że rozmowy o zmianie cennika badań technicznych będzie gotowa podjąć dopiero po znowelizowaniu przepisów dotyczących przeglądów. Ten stan zawieszenia odkłada więc w czasie perspektywę zmian, a sytuacja finansowa przedsiębiorców jest bardzo trudna. Od 19 lat nie zmienił się cennik badań technicznych. Proszę wymienić choć jedną rzecz, która kosztuje dziś tyle samo, ile przed 19 laty. Jednocześnie koszty prowadzenia działalności rosną. Jeśli cennik się nie zmieni, niebawem odczujemy falę likwidacji stacji kontroli pojazdów – dodaje Marcin Barankiewicz.
Zmiana przepisów o przeglądach miałaby otworzyć drogę do dyskusji na temat nowego cennika badań technicznych. Jak wynika z moich rozmów przeprowadzonych z prezesem zarządu PISKP-u w 2022 r., stawka za podstawowe badanie, która zadowalałaby środowisko, wynosi 150 zł netto. Obecnie za samochód osobowy płacimy 98 zł (plus 1 zł za wprowadzenie wpisu do Centralnej Ewidencji Pojazdów). Jeśli rząd zaakceptowałby postulat właścicieli stacji kontroli pojazdów, cena przeglądu wyniosłaby 184,5 zł.
Przed kilkoma miesiącami sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Rafał Weber – podczas przedstawiania założeń nowelizacji w Sejmie – grzmiał na temat złego stanu systemu kontroli pojazdów w Polsce i skutków w postaci obniżania bezpieczeństwa na drogach. Dziś tego zapału strony rządowej już nie widać i trudno oprzeć się wrażeniu, że ma to związek z powoli zbliżającymi się wyborami.