Zmiana przegłosowana. Samochody mogą emitować więcej. Ale tylko do czasu
W czwartek 8 maja 2025 r. Parlament Europejski przyjął projekt złagodzenia przepisów dotyczących poziomu emisji CO2 przez samochody osobowe. Nie zmieniono nowego, wyśrubowanego limitu, ale producenci mają więcej czasu, by osiągnąć cel. Jest jednak haczyk.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kij pozostał, ale na razie nie trafi w plecy
458 europarlamentarzystów było za, 101 przeciw, a 14 wstrzymało się od głosu – tak zakończyło się głosowanie w sprawie zmian w przepisach dotyczących limitu emisji dwutlenku węgla przez nowe samochody. Obowiązująca od początku 2025 r. granica 93,6 g CO2/km pozostała, podobnie jak kary finansowe za jej złamanie. Zmieni się jednak sposób i czas jej liczenia.
Do tej pory emisja liczona była jako średnia dla wszystkich aut sprzedanych w danym roku przez konkretnego producenta. Jeśli wyliczona średnia przekraczała unijny limit, to za każdy gram CO2 powyżej granicy trzeba zapłacić 95 euro. Za każdy samochód powodujący przekroczenie limitu. Według wyliczeń ekspertów na koniec 2025 r. mogło to oznaczać, że łącznie działający w Europie producenci zapłacą nawet 15 mld euro kar.
Zmieni to przegłosowany w PE projekt. W myśl nowej propozycji limit emisji CO2 pozostaje, ale producenci samochodów mogą uzyskać swój limit na zasadzie uśrednienia wyników w latach 2025-2027 włącznie. Jeśli więc dana firma w 2025 r. osiągnie poziom emisji powyżej normy, będzie mogła to wyrównać uzyskaniem rezultatów poniżej limitu w kolejnych latach. Zdaniem władz UE dla producentów ma to stanowić ogromną, pozytywną zmianę. Rzeczywistość może być jednak mniej pozytywna niż założenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szerszy problem Europy
Samochody elektryczne, dzięki zerowej emisji podczas jazdy, są kluczowym elementem strategii redukcji CO2 w Unii Europejskiej. Samochody wodorowe, choć również bezemisyjne, pozostają niszowe. W przypadku hybryd plug-in, emisja CO2 jest znacznie niższa niż w tradycyjnych autach spalinowych, co - z punktu widzenia producentów - czyni je atrakcyjną alternatywą. Zwykłe auta spalinowe generują najwięcej CO2, co stawia ich producentów w trudnej sytuacji.
Aby uniknąć kar finansowych, producenci muszą zwiększyć udział aut elektrycznych w sprzedaży do 25 proc. do końca 2025 r. Obecnie udział ten wynosi zaledwie 15 proc., co oznacza, że branża motoryzacyjna stoi przed ogromnym wyzwaniem. Wprowadzenie bardziej rygorystycznych norm emisji CO2 wymaga od producentów nie tylko inwestycji w nowe technologie, ale także dostosowania strategii sprzedażowych.
Rozwój infrastruktury ładowania oraz polityka dopłat do zakupu aut elektrycznych są kluczowe dla zwiększenia ich popularności. W niektórych krajach, jak Niemcy czy Francja, zmniejszenie dopłat spowodowało spadek sprzedaży aut elektrycznych. To stawia producentów w trudnej sytuacji, która może oznaczać dla nich potężne kary finansowe.