Za wypadek odpowie producent auta. Wielka Brytania chce rozwiązać problem samochodów autonomicznych
Brak unormowań prawnych dotyczących wypadków to jeden z hamulców, opóźniających rozwój technologii pojazdów autonomicznych. Wielka Brytania właśnie przygotowuje się do rozcięcia tego węzła gordyjskiego. Kierowcy się ucieszą.
11.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 14:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak informuje Automotive News Europe, władze Wielkiej Brytanii obrały już strategię dotyczącą problemu rozwiązania winy za wypadek drogowy, spowodowany przez samochód autonomiczny. Oczywiście wprowadzenie na drogi pojazdów, które będą obywały się bez człowieka, będzie stanowić pozytywny przełom. Automat nie będzie przemęczony i senny, we właściwej ocenie sytuacji nie przeszkodzi mu agresja, a do tego nigdy nie będzie nietrzeźwy. Ogromne znaczenie będzie miało też wymienianie informacji pomiędzy pojazdami i chmurą.
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet autonomiczne samochody będą brały udział w kolizjach czy wypadkach. Do tej pory nie rozwiązano prawnie kłopotu odpowiedzialności za takie zdarzenie. Na dziś w takiej sytuacji odpowiada osoba, która siedzi na miejscu kierowcy. Czy to jednak słuszne podejście? Skoro samochód miał radzić sobie bez niego, to nic dziwnego, że kombinacja zaufania do techniki oraz rozproszenia mogła doprowadzić do tego, że człowiek nie naprawił błędu maszyny.
Pytanie o winę stanie się szczególnie istotne wraz z rozwojem technologii. Obecnie wkraczamy w trzeci z pięciu etapów autonomizacji, określonych przez organizację SAE. Mówimy tu o możliwości samodzielnej jazdy samochodu w określonych warunkach – na przykład na autostradzie. W czwartym etapie auto będzie w stanie jechać samodzielnie w różnych okolicznościach, ale w razie wystąpienia warunków krańcowych (np. obfite opady śniegu czy mgła) ostrzeże kierowcę. Jeśli ten nie przejmie sterów, auto się zatrzyma. W piątym etapie auta nie będą musiały mieć kierownicy ani pedałów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piąty etap jest tym, w którym zdecydowanie trudno byłoby obwinić osobę używającą samochodu za spowodowanie wypadku. Tym bardziej w modelu bez kierownicy. To właśnie dlatego władze Wielkiej Brytanii chcą wprowadzenia przepisów, które za kolizję samochodu autonomicznego obarczą producenta auta. Przepisy będą miały bardzo poważne konsekwencje. Będą bowiem oznaczać, że w przypadku szczególnie drastycznych zdarzeń firmy motoryzacyjne będą mogły otrzymać zarzuty karne.
Jednocześnie brytyjskie prawo ma prowadzić do zaostrzenia wymogów dotyczących przedstawiania klientom autonomicznego wyposażenia samochodów. Jeśli system nie będzie zapewniał całkowitej autonomiczności, nie będzie można go reklamować w sposób mówiący lub sugerujący, że jest inaczej.
Brytyjska propozycja prawa jest rozwiązaniem, którego chcieli kierowcy. Kiedy zostanie ono wprowadzone, nabywcy aut z funkcjami autonomicznymi nie będą musieli obawiać się, że wydane pieniądze nic im nie zapewnią. Sama branża zapewne nie jest zachwycona, ale z drugiej strony lepsze to niż brak jakiegokolwiek rozwiązania. Otwarte pozostaje pytanie o to, czy brytyjski wzór rozprzestrzeni się na Europę.