Wyścig - Škoda Citigo 1,0 MPI kontra komunikacja miejska [test długodystansowy autokult.pl]
Długodystansowa Škoda Citigo na dobre zadomowiła się w naszej redakcji. Po starciu z Chevroletem Sparkiem postanowiliśmy wystawić ją do wyścigu. Niestety, Lamborghini nie miało w tym terminie wolnego prasowego Aventadora, więc musieliśmy improwizować. Nasza Škoda Citigo stanęła do walki, jak na miejskie auto przystało, z komunikacją miejską. Kto wygrał maraton po warszawskich ulicach?
21.03.2013 | aktual.: 28.03.2023 16:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyścig
Planowana trasa nie wygląda groźnie. Nie będę musiał błądzić po osiedlowych uliczkach, żeby zaliczyć kolejny punkt kontrolny. Martwi mnie jednak godzina, o której mamy rozpocząć wyścig. Przejechanie samochodem spod Stadionu Narodowego na Lotnisko Chopina w porannym szczycie komunikacyjnym będzie trwało wieki. Nie wiem, jaki środek transportu wybierze Mariusz, ale jeśli pojedzie pociągiem SKM, zyska nade mną dużą przewagę.
Odcinkiem, na którym powinienem być szybszy od Mariusza, jest przejazd z Lotniska Chopina do P+R Metro Wilanowska. Jeśli jednak do tego miejsca nie zyskam dużej przewagi na ostatnim odcinku prowadzącym do mety, czyli na pl. Bankowy, będę musiał ścigać się z Mariuszem jadącym metrem. W takim przypadku przewaga podziemnej kolejki będzie niemal oczywista.
Mariusz
Chociaż zaczynamy w godzinach szczytu, to zdaję sobie sprawę z tego, że Pawłowi będzie łatwo tak małym autem jak Citigo wcisnąć się wszędzie. Dlatego już dzień wcześniej planuję swoją podróż. Na początek skorzystam z kolejki, żeby zostawić Pawła w tyle. Później czeka mnie mnóstwo przesiadek, więc jeśli na początku nie zdobędę przewagi, będę mógł ją odzyskać dopiero w metrze.
Ponieważ zależy mi na czasie, wszystkie przesiadki planuję na styk. To trochę stawianie wszystkiego na jedną kartę, ale jest ryzyko, jest zabawa. Jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli, Paweł ma zwycięstwo w kieszeni. Ponieważ komunikacja miejska płata figle, przygotowałem sobie plan awaryjny dla pierwszego odcinka. Później mam na tyle dużo możliwości, że nie muszę się martwić o alternatywy.
8:05
Paweł
Uścisk ręki Mariusza i ruszam po zwycięstwo! Aby przedostać się spod Stadionu Narodowego na Lotnisko Chopina, muszę pokonać Wisłę. Który most wybrać? Decyduję się na most Łazienkowski. Zanim jednak do niego dojadę, muszę opuścić miejsce naszego startu. Wyjeżdżam na al. Zieleniecką i kieruję się w stronę Wału Miedzeszyńskiego. Po kilkuset metrach ląduję w korku.
Mariusz
Uścisk ręki Pawła i ruszam po zwycięstwo! Jednak nie. Cały mój plan właśnie wziął w łeb. Kolejka, którą miałem ruszyć spod stadionu, miała odjechać o 8:02. Ponieważ wyścig nie zaczął się punktualnie, muszę wprowadzić w życie plan awaryjny. Nie chcę czekać, więc biegnę do ronda Waszyngtona. Wskoczę w autobus lub tramwaj.
8:12
Mariusz
Tłum. Dziki tłum. Czyżbym przegrał już na wstępie? Z megafonów informatorzy ZTM ogłaszają, że przewody trakcyjne tramwajów zostały zerwane. W związku z tym trzeba korzystać z autobusów. Kapitalnie. 507, którym miałem jechać, stoi na przystanku, ale kolejka do jego już zapchanych drzwi jest tak duża, że z pewnością się nie zmieszczę. Zatrzymuję się więc w tłumie „zrelaksowanych” pasażerów czekających na cokolwiek, co mogłoby zawieźć ich do centrum miasta.
Na szczęście chwilę później podjeżdża kolejne 507! Udało się, jadę. Co prawda lepsze warunki panują zapewne w wagonach do przewożenia bydła, ale przynajmniej ruszyłem.
8:24
Paweł
Po niespełna 20 minutach docieram do wjazdu na Trasę Łazienkowską. Wjazdu, który oczywiście jest zapchany. Dodatkowo wszystkie mijane po drodze sygnalizatory świetlne wyświetlają jak na złość czerwone światło.
Mariusz
Za minutę mam przesiadkę w 175. Ponieważ 507 zastępuje tramwaje, nie jechało w trybie przyspieszonym – stawało na wszystkich mijanych przystankach. Czy zdążę? Przeciskam się do wyjścia. Mam wrażenie, że podobne warunki panują w tubce pasty do zębów tuż przed wyciśnięciem kolorowej mazi na szczoteczkę. Wypadam z tłumem ludzi na przystanek. Patrzę przed 507 – pusto. Albo mój autobus już dawno pojechał, bo był za wcześnie, albo będzie lada moment. Jest! Udało się! Szybko biegnę do 175, które zatrzymało się za moim 507. Tutaj jest już trochę luźniej, ale wciąż są godziny szczytu, więc i tak nadmiaru miejsca nie ma.
8:27
Paweł
Jak się okazuje, tylko wjazd na Trasę Łazienkowską był zakorkowany. Sama trasa jest już zdecydowanie bardziej luźna, a ja właśnie znalazłem się na drugiej stronie Wisły.
Mariusz
Dojeżdżam do al. Jana Pawła II. Za oknem brudnego autobusu widzę przez chwilę Unimoga i ekipę walczącą z awarią trakcji tramwajowej.
8:30
Paweł
Przez chwilę udaje mi się jechać nawet 60 km/h. To dla mnie spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę, która jest godzina.
8:33
Mariusz
Gorąco. A to dopiero pl. Zawiszy. Pociesza mnie tylko korek, który obserwuję przez okno. Mnie on nie dotyczy. Jedziemy bus-pasem.
8:37
Mariusz
Mijam pomnik Lotnika. Za oknami wciąż mnóstwo samochodów. Niestety, w autobusie nadal ludzi jest bardzo dużo. Na dodatek czuję, że mój nowy towarzysz podróży wczoraj nie żałował sobie procentów, a dzisiaj rano zapomniał o kąpieli.
8:40
Paweł
Docieram do pomnika Lotnika i skręcam w ul. Żwirki i Wigury. Przede mną długa, ale prosta droga prowadząca na lotnisko.
8:43
Mariusz
Coś się wreszcie dzieje. Przez korek przeciska się radiowóz. Wygląda jednak na to, że kierowcy wcale nie ułatwią mu pracy. Radiowóz pojechał. A ja stoję w korku. Ciekawe, gdzie jest Paweł.
8:52
Paweł
Mój entuzjazm przygasa. Pomimo zielonego światła na sygnalizatorze pojazdy znajdujące się przede mną stoją w miejscu. Kolejny korek.
8:48
Mariusz
Wreszcie z autobusu wysiadło na tyle dużo ludzi, że mogę usiąść. Wyciągam z torby biografię Jimmy’ego Page’a. Zajmuję się książką. Wreszcie chwila spokoju. Przez okno zagląda słońce. Nagle w brudnym autobusie zrobiło się jakby przyjemniej.
9:01
Paweł
Docieram na lotnisko. Dokładnie 56 minut zajęło mi pokonanie ledwie 15 km, co daje średnią prędkość około 15-16 km/h. Gdzie jest Mariusz? Jest tuż przede mną! Właśnie wysiadł z autobusu! Nie jechał więc SKM, czyli nie jestem na straconej pozycji.
Mariusz
Jestem na lotnisku. Drzwi autobusu się otwierają. Wysiadam i rozglądam się za przystankiem, z którego odjeżdżam. Zamiast niego zauważam... Škodę Citigo Pawła! Dotarliśmy w tej samej chwili! Nie ma w takim razie czasu na rozmyślania. Trzeba pędzić na kolejny autobus.
9:02
Paweł
Spod terminalu na Okęciu ruszam z piskiem opon, zostawiając za sobą Mariusza biegnącego zapewne na kolejny autobus.
9:08
Mariusz
Paweł zostawił za sobą tylko chmurkę kurzu, a ja nawet nie wiem, gdzie jest przystanek, z którego mam odjechać. Przypominam sobie, że odjazdy są piętro niżej. Zbiegam szybko na dół. Właśnie podjechało moje 188! Wsiadam, drzwi zamykają się tuż za mną. Uf, udało się.
Paweł
Po stosunkowo szybkim wydostaniu się z lotniska trafiam na kolejny korek. Tym razem na ul. Sasanki, opanowanej przez drogowców.
9:15
Mariusz
W ten sposób autobusem mógłbym jeździć zawsze. Słońce, w środku pusto, siedzę i znowu czytam książkę. Autobus zatrzymał się na przystanku. Ale zaraz! To mój przystanek! Szybko uciekam z autobusu przy ul. Sasanki. Najgorsze jest to, że widzę nadjeżdżający na odległy o około 100 m przystanek mój autobus linii 189. Na szczęście kierowca chwilkę na mnie zaczekał. Znowu się udało. Znowu na styk.
9:17
Paweł
Nareszcie wydostałem się z korka. Jestem na al. Wilanowskiej, a stąd już stosunkowo niedaleko do kolejnego punktu kontrolnego, czyli parkingu P+R przy Metrze Wilanowska. Mariusz zapewne jest gdzieś daleko za mną i marznie na przystanku, czekając na kolejny autobus. Nie wiem dlaczego, ale jakoś wcale się tym nie przejmuję.
9:25
Mariusz
Wysiadam na przystanku Rzymowskiego. Wita mnie Galeria Mokotów. Spokojnym krokiem idę na drugi przystanek. Nie widać żadnego nowego autobusu.
9:25
Mariusz
Podjeżdża autobus 365, a przynajmniej tak mi się wydaje. Na nadwoziach pojazdów komunikacji miejskiej panuje taki syf, że trzeba wróżki, żeby odczytać numer linii. Przyglądam się bliżej – tak, to mój autobus. Wsiadam i rozpoczynam ostatni odcinek na drodze do P+R Metro Wilanowska.
9:32
Paweł
Po kilku manewrach na ul. Puławskiej docieram do P+R Metro Wilanowska. Przede mną odcinek, który Mariusz zapewne pokona metrem. Muszę się więc spieszyć.
9:37
Mariusz
Wreszcie dotarłem do Metra Wilanowska. Mijam parking i pędzę na stację. Schodzę na peron. Ku mojemu zdziwieniu znowu się udało. Metro wjechało tuż po moim zejściu ze schodów. Wsiadam, ale obawiam się, że mogę przegrać. Paweł z pewnością dotarł do tego punktu znacznie szybciej. Metro może nie podołać miejskiej Škodzie Citigo. Szczególnie jeśli Paweł wstrzeli się w zieloną falę.
9:41
Paweł
Jestem na pl. Konstytucji i zaczynam się zastanawiać, czy w tym kraju ktoś jeszcze pamięta o takim zjawisku jak zielona fala. Absolutnie wszystkie sygnalizatory świetle sprzysięgły się przeciwko mnie!
9:49
Mariusz
Wjeżdżam na stację Centrum. Każdy przystanek piekielnie się dłuży. Ja muszę czekać, aż pasażerowie się przesiądą. Paweł tnie naprzód z krótkimi przystankami na światłach. Dojazd do ratusza zajmie mi jeszcze kilka minut.
9:50
Paweł
Mijam Pałac Kultury i jadę po pewne zwycięstwo. Od mety naszego wyścigu dzielą mnie już tylko minuty.
9:55
Paweł
Jestem na pl. Bankowym. Rozglądam się i nie widzę nigdzie Mariusza. Wygrałem?! Zadzwonię do niego i poinformuję o moim zwycięstwie. W tej samej chwili to on jednak dzwoni do mnie! Właśnie wysiadł z metra na pl. Bankowym. To jednak ja wygrałem! Byłem szybszy o jakieś … 10 sekund!
Mariusz
Wysiadłem z metra. Kieruję się do umówionego punktu. Od razu dzwonię do Pawła... którego już widzę z daleka. Metro odrobiło stratę spowodowaną przez liczne przesiadki między lotniskiem a parkingiem P+R. To jednak nie wystarczyło. Przegrałem.
Podsumowanie
Oczywiście krytyczne znaczenie mają koszty podróżowania. Bilety jednorazowe w ogóle by się nie opłaciły. Na bilety normalne musiałbym wydać 26,40 zł. Bardziej opłacalny byłby bilet dobowy za 15 zł. W tym wyścigu najbardziej korzystny był zestaw dwóch biletów 60-minutowych za 12,80 zł. Jest jednak jeszcze lepsze rozwiązanie.
Okazuje się, że biorąc pod uwagę wyłącznie cenę paliwa (nie uwzględniamy eksploatacji), Škoda Citigo była tańszym środkiem komunikacji. Paweł zużył około 1,5 l paliwa. Można więc szacować, że ta podróż kosztowała go około 8 zł.