Wjechał autobusem pod prąd na ekspresówkę. Policjantom powiedział, że był zamyślony
Mandat nie wystarczył, by odpowiednio ukarać kierowcę, który w Chorzowie wjechał pod prąd na Drogową Trasę Średnicową miejskim autobusem. Zamiast sięgnąć po bloczek, policjanci postanowili skierować sprawę do sądu. Kierowca może mieć spore kłopoty.
03.08.2024 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór. Niedoskonałe oświetlenie nie tłumaczy jednak tego, co zrobił 67-letni mieszkaniec Rudy Śląskiej. Mężczyzna, prowadząc miejski autobus w kierunku zajezdni, zignorował znaki i wjechał pod prąd na trasę ekspresową. Od razu zorientował się w swojej pomyłce, ale nie był już w stanie wycofać czy zawrócić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejsce szybko została wezwana policja. Funkcjonariusze oczywiście przebadali kierowcę alkomatem. Okazał się on zupełnie trzeźwy. Jak wytłumaczył policjantom, zamyślił się podczas jazdy. By wycofać autobus ze zjazdu, konieczna była policyjna asysta. Ruch został wstrzymany na około 30 minut, co z pewnością nie przyczyniło się do wzrostu satysfakcji jadących tamtędy kierowców. Na szczęście w zdarzeniu nikt nie doznał obrażeń. Autobus był pusty, a jadący trasą kierowcy wykazali się refleksem.
Policjanci zatrzymali 67-letniemu mężczyźnie prawo jazdy. Teraz jego sprawą zajmie się sąd, który zdecyduje o wymiarze kary. Ta finansowa może wynieść aż 30 tys. zł.